Dane są bezwzględne, woda stanie się luksusem. Polska na szarym końcu, razem z Czechami

Cena wody nie jest dziś istotnym kosztem dla firm, ale idą podwyżki - odczujemy je wszyscy, bezpośrednio i w cenach towarów. A bez wielkich inwestycji woda stanie się dobrem luksusowym - ostrzegają członkowie Komitetu ds. Wody.

  • Na każdego Polaka przypada 1500 m sześc. słodkiej wody rocznie - najmniej w Europie (poza Czechami, Maltą i Cyprem)
  • Codziennie każdy z nas zużywa średnio 150 litrów wody
  • Susze w Polsce wracają już nie co 5 lat, a co roku
  • Sztuczna retencja wyłapuje max. 7,5 proc. wody w Polsce
  • W całej UE w dobrym stanie jest tylko 30 proc. cieków wodnych

Mamy w Polsce wodę czy nie mamy?

Na co dzień myślimy, że woda po prostu jest, gdzie się nie rozejrzymy widać rzeczkę, staw czy jezioro. Dane naukowe są jednak bezwzględne - wody jest coraz mniej, zwłaszcza tej powierzchniowej. W Unii Europejskiej, jeśli nie liczyć Malty i Cypru, z wynikiem 1500 m sześć. wody rocznie na mieszkańca jesteśmy na szarym końcu, razem z Czechami. W latach 90. susze mieliśmy co 5 lat, po roku 2000 - co 2,5 roku, a teraz - rok w rok. Nie jest jeszcze tak źle, jak w krajach afrykańskich, ale problem narasta. Zdaniem ekspertów trzeba sobie uświadomić, że zasoby wody nie są niewyczerpalne, coraz częściej słyszymy, że gdzieś jej brakuje. Z projekcji zmian klimatu nie wynika, że wody będzie mniej, ale że nie będzie równo dostępna - czekają nas długie okresy bez deszczu ze wszystkimi konsekwencjami (np. zagrożenie pożarowe), a potem opady nawalne. Istotą problemu jest więc zatrzymywanie wody, bo - gdy odpłynie - czasem przyjdzie nam na nią długo czekać. Trochę jak z energetyką odnawialną - raz energii daje za mało, raz za dużo, problemem jest więc jej magazynowanie - w przypadku wody to retencja. Warto pamiętać, że woda z opadów nic nie kosztuje, ta z wodociągu - już tak.

Reklama

- Musimy zatrzymywać wodę na wielu poziomach - osobistym, instalując zbiorniki na deszczówkę, działać na rzecz renaturalizacji rzek, odtwarzając np. mokradła, które działają jak gąbka, a tam, gdzie konieczne, zwłaszcza w miastach, mamy też sztuczną retencję, by zaopatrywać ludność w wodę pitną. Dziś sztuczna retencja w Polsce wyłapuje wodę na poziomie 4-4,5 mld m sześć. (7-7,5 proc.), to całkiem sporo, ale z drugiej strony całą tę ilość zużywać będziemy kiedyś do chłodzenia jednej tylko elektrowni jądrowej. Już dziś 70 proc. wody w Polsce pobiera energetyka konwencjonalna. Program przeciwdziałania niedoborowi wody (PPNW) mówi o zatrzymywaniu jej na poziomie 15 proc. czyli o podwojeniu obecnych możliwości wszelkimi metodami, nie tylko o sztucznej retencji, która przynosi też skutki negatywne. Wszystko to wymaga ogromnych inwestycji. Rząd ma plan zwiększenia sztucznej retencji o 1 mld m sześc. do 2030 r., ale żeby magazynować wodę, najpierw trzeba ją zebrać - mówi Interii Biznes Marta Saracyn, ekspertka Banku Gospodarstwa Krajowego.

Ilość wody wpływa na jej jakość

Każdy Polak zużywa przeciętnie 150 litrów wody na dobę, mniej niż wielu innych Europejczyków, ale wody użyto przecież także do wytworzenia wszystkiego z czego korzystamy - mówimy wtedy o tzw. śladzie wodnym, który mówi ile wody zużyto do wytworzenia danej rzeczy, analogicznie do śladu węglowego. Na razie nie jest on jeszcze podawany na produktach. Jeżeli uwzględnimy żywność, ubrania itd. to okaże się, że wody zużywamy bardzo dużo.

- Jest woda w kranie, nie mamy więc nawyku jej oszczędzania. Na razie brak wody dotyka relatywnie niewielką liczbę miejsc w Polsce, ale sytuacja może się szybko pogarszać. Poza tym woda to nie tylko ilość, ale i jakość - im mniej jej mamy, tym większe znaczenie mają jej zanieczyszczenia, a najbardziej znanym przykładem jest niedawne zatrucie Odry - zrzuty do niej są w większości legalne, ale rzeka tym razem nie była w stanie ich odebrać - mówi nam ekspertka.

Zbieranie deszczówki ma sens

Przy tak ogromnych ilościach potrzebnej i zużywanej wody można mieć wątpliwości czy jej indywidualne oszczędzanie i gromadzenie deszczówki ma w ogóle sens - eksperci odpowiadają na to jasno. 

- Nie wszędzie uda nam się postawić zbiornik retencyjny, zwłaszcza w miastach brakuje na to miejsca, a właśnie w miastach woda jest potrzebna najbardziej, zwłaszcza woda pitna, którą mamy z ujęć głębinowych. Ważne by jej właśnie nie używać do np. podlewania ogródka. Program Moja Woda to w sumie 1,5-2 mln m sześc. w skali kraju, niby niewiele, ale nawet taka ilość ma znaczenie, ważny jest też tu aspekt edukacyjny. Ale działań na duża skalę związanych z budowaniem naturalnej i sztucznej retencji, i tak nie unikniemy. Te naturalne są nawet trzy razy bardziej efektywne, ale nie wszędzie są możliwe - przekonuje Marta Saracyn.

Już dziś właściciele domów mogą dostać do 6 tys. zł na utworzenie systemów zatrzymywania deszczówki. 

Trzeba zmienić myślenie o wodzie

Problemy z wodą mają wszystkie kraje Europy, choć w różnym stopniu - najmniejsze odczuwa Skandynawia. Według Komisji Europejskiej w dobrym stanie jest tylko 30 proc. cieków wodnych na kontynencie. Współpraca między państwami jest konieczna, choćby dlatego, że dorzecza większości rzek pozostają w granicach kilku państw np. odpowiedzialność za Odrę Polska dzieli z Niemcami i Czechami.

- Ramową Dyrektywę Wodną UE wdraża już od 22 lat - pozostały 4 lata do jej końca i już wiadomo, że zakładanych celów nie zrealizuje nikt. I tak jednak można mówić o ogromnym postępie, także w Polsce. Polityka UE to m.in. wspólne planowanie ochrony przeciwpowodziowej czy ogromne pieniądze wydane na infrastruktury komunalne, zwłaszcza budowa mnóstwa oczyszczalni ścieków, także dla Warszawy. Pojedyncze osoby, nawet najbardziej wyedukowane, nie rozwiążą problemów gospodarki wodnej - możemy jednak zmienić myślenie o wodzie, którą traktujemy jako dobro powszechnie dostępne i praktycznie bezpłatne - przekonuje ekspertka BGK. 

I jak dodaje: - Z punktu widzenia gospodarki to zasób, poza Europą już toczą się poważne konflikty o dostęp do wody. Musimy zdecydować, jak zabezpieczyć nasze potrzeby. Z wodą jest problem, bo to kwestia, która leży w poprzek podziałów sektorowych - dotyczy transportu, rolnictwa, bezpieczeństwa, energetyki itd. Brakuje informacji - nie wiemy np. ile wody zużywa polskie rolnictwo, bo... nikt nie zbiera takich danych! Studnie w gospodarstwach nie są opomiarowane - ich użytkownicy nie tylko nie płacą za tę wodę, ale nie wiadomo nawet ile jej pobierają. Brakuje nam też określenia priorytetów - chce ich szukać właśnie Komitet ds. Wody przy Federacji Przedsiębiorców Polskich, który zrzesza firmy, organizacje branżowe i samorządowe, i przygotowuje propozycje rozwiązań w zakresie gospodarki wodnej dla instytucji unijnych. 

- Ważne by na poziomie europejskim umieć powiedzieć, co jest dla nas najważniejsze. Niebieski Ład nie jest jeszcze sprecyzowany, chodzi o to, by odpowiadał także naszym potrzebom, zatem to właściwy moment. Potem przyjdzie kolej na ubieganie się o odpowiednie fundusze z Unii - przekonuje ekspertka.

- Elementem nowej strategii w zakresie gospodarki wodnej powinny być również zmiany w zakresie unijnych zamówień publicznych. Konieczne jest wprowadzenie zielonych przetargów, uwzględniających nie tylko czynniki kosztowe, ale i środowiskowe - certyfikowane, np. oszczędność wody, ślad węglowy czy wykorzystanie materiałów długotrwałych lub z recyklingu. W Polsce i wielu innych krajach UE jest wiele firm, które w swojej działalności biznesowej dbają o ochronę środowiska. Zainwestowały duże pieniądze w nowoczesne technologie, wdrożyły normy ekologiczne i wymogi zrównoważonego rozwoju. Niestety w wypadku zamówień publicznych decydująca okazuje się prawie zawsze cena, co uprzywilejowuje wykonawców i dostawców spoza UE, którzy często w ogóle nie zwracają uwagi na sprawy środowiskowe. Ważne też, aby przyszłe inwestycje wodne rozłożyć w czasie, co pozwoli uniknąć kumulacji potrzeb, które wywołują wzrost cen i "przegrzanie" u unijnych wykonawców i dostawców - nie są oni w stanie w krótkim terminie zrealizować wszystkich zamówień na usługi i materiały - mówi Interii Biznes Tomasz Wojtczak, prezes Amiblu Poland.

Woda stanie się dobrem luksusowym?

Eksperci nie mają wątpliwości, że gospodarka wodna będzie coraz silniej oddziaływać na każde przedsiębiorstwo.

- Dziś cena wody nie jest istotnym kosztem dla firm, ale idą podwyżki. Rosną przecież koszty działania przedsiębiorstw komunalnych, które muszą uwzględnić wzrost cen energii, płac i inwestycje. Zgodnie z unijną zasadą woda powinna bowiem kosztować tyle, ile usługa jej dostarczenia. Te podwyżki odczujemy wszyscy, bezpośrednio jako mieszkańcy i pośrednio, w cenach towarów. Jeśli nie będziemy inwestowali w retencję i wody będzie mało, to na zwykłych zasadach podaży i popytu woda stanie się dobrem luksusowym, a więc drogim. Jeśli będzie jej mało, to będzie złej jakości i coraz więcej kosztować będzie także jej oczyszczanie. Przedsiębiorcy powinni już dziś myśleć, jak zużywać mniej wody, jak zamykać jej obieg i jak ponownie ją wykorzystywać, a także jak zracjonalizować łańcuchy dostaw pod kątem jej zużycia. Idą czasy, w których woda może kształtować cenę każdego towaru. Niebieski Ład jest szansą by polska gospodarka przeszła na technologie wodooszczędne - podsumowuje Marta Saracyn, ekspertka Banku Gospodarstwa Krajowego.

- Inwestycje wodne, przede wszystkim w infrastrukturę wodno-kanalizacyjną, ale też obieg zamknięty czy technologie wodooszczędne, powinny być jednym z priorytetów dla podmiotów tworzących polską gospodarkę. Woda to kluczowy element dla bardzo wielu branż: od energetyki, metalurgii, przemysłu chemicznego, papierniczego, rolno-spożywczego, do high-tech. Jej niedobory grożą poważnymi zakłóceniami w produkcji, a w konsekwencji nieplanowanymi przestojami i dodatkowymi obciążeniami dla firm. Inwestycje oczywiście kosztują i mogą przełożyć się na ceny, dlatego należy wykorzystać w tym celu wszystkie dostępne fundusze: zarówno krajowe, jak i unijne, w ramach przyszłej strategii Blue Deal. Musimy też zrównoważyć konieczność inwestycji i ich koszty, które nie mogą być drastyczne i stanowić bariery zaporowej dla firm. Trzeba dbać o środowisko, ale pamiętać również o rozwoju gospodarczym - mówi Interii Biznes Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Wojciech Szeląg

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: retencja wody | brak wody | deszczówka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »