Daniel Obajtek obwinia nowy zarząd Orlenu o stratę 1,6 mld zł. "To było do przeprowadzenia"
Były prezes Orlenu Daniel Obajtek uważa, że strata 1,6 mld zł ogłoszona przez koncern w kwietniu z uwagi na niedostarczenie zamówionej ropy to wina nowych władz spółki. - Ten zarząd zerwał umowę i zażądał natychmiastowego zwrotu pieniędzy - powiedział europoseł PiS w wywiadzie na antenie radiowej trójki. Przypomnijmy, że państwowy gigant zgłosił ujemny odpis, ponieważ jedna z jego firm zależnych - OTS - przedpłaciła wspomnianą kwotę za dostawę surowca, który ostatecznie nie trafił do umówionych portów.
- Ta transakcja było do przeprowadzenia, zwłaszcza, że inne firmy, które również zamówiły tę ropę, zrealizowały zamówienie. Więc cała wina spada tak naprawdę na obecny zarząd, który nie dokończył tej transakcji. Gdyby był ten (poprzedni - red.) zarząd, to transakcja byłaby dokończona [...] Ten zarząd zerwał umowę i zażądał natychmiastowego zwrotu pieniędzy - powiedział obecny europoseł PiS i były prezes Orlenu Daniel Obajtek, który był gościem radiowej Trójki.
Tym samym polityk PiS odniósł się do pytania o jednorazową stratę ogłoszoną przez Orlen w kwietniu br. Mowa tu o kwocie 1,6 mld zł, której nie odzyskała szwajcarska spółka zależna od koncernu - Orlen Trading Switzerland. Z komunikatu giełdowego oraz licznych publikacji w mediach można dowiedzieć się, że firma ta kierowana przez Samera A. - oskarżonego w lutym br. o udział w grupie przestępczej wyłudzającej VAT - dokonała licznych przedpłat na zakup ropy z Wenezueli, choć tych dostaw nie udało się zrealizować pomimo trzymiesięcznego oczekiwania tankowców w portach.
- Uważam, że odpis tej kwoty był przedwczesny. Ale o tym opinia publiczna dowie się sama z czasem, po dokumentach, bo tam (w Orlenie - red.) byli ludzie, którzy pracowali i ci ludzie uważają inaczej, że to było celowo w ten sposób zrealizowane. Bo tak naprawdę liczą się interesy i liczy się ropa - skomentował były szef płockiego koncernu.
Opinia wygłoszona przez europosła w rozmowie z publicznym radiem jest zbliżona do jego wcześniejszych wypowiedzi na ten temat. W kwietniu br. Daniel Obajtek w wywiadzie dla portalu money.pl tłumaczył, po rozmowach z byłym zarządem OTS - w lutym dokonano czystek kadrowych na najwyższych stanowiskach w koncernie i w spółkach zależnych - udało mu się ustalić, że gdyby decydenci zostali, to udałoby im się tę ropę odzyskać.
- Trading na Bliskim Wschodzie, transakcje na ropie, to wszystko polega na znajomościach, kontaktach. I gwarantuję, że gdyby zarząd OTS nie został odwołany, to nie byłoby żadnego tematu - tak mówił jeszcze w kwietniu br. Daniel Obajtek w rozmowie z money.pl.
Jednak władze OTS zostały odwołane na początku lutego, podobnie jak pozostali zarządcy płockiego koncernu. Decyzja ta zbiegła się w czasie z zatrzymaniem byłego prezesa szwajcarskiej spółki Samera A. Jak informowało Radio Zet, biznesmenowi pochodzącemu z Bahrajnu prokuratura postawiła zarzut działalności w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się tak zwanymi karuzelami VAT, czyli tworzenie fikcyjnych transakcji mających na celu wyłudzenie zwrotu podatku ze Skarbu Państwa.
To zresztą nie jedyna kontrowersja wokół postaci byłego szefa OTS. Jak informowała "Rzeczpospolita", jeszcze w 2022 roku negatywną opinię przy procesie zatrudniania Samera A. na to stanowisko wyraziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W opinii funkcjonariuszy niepokojący był stosunek Bahrajńczyka wobec islamskich ekstremistów.
Wracając natomiast to opisywanej transakcji OTS, to według ustaleń Radia Zet proces przedpłat był w pełni kontrolowany przez Samera A. Miał on wydawać polecenia przelewów za pośrednictwem komunikatora WhatsApp. Ponadto kolejne pieniądze trafiały na konta pośredników w momencie, w którym umówione tankowce stały w porcie opóźnione i puste, za co Orlen musiał płacić tzw. postojowe.
Partnerami biznesowymi OTS były firmy Hannon International Middle East DMCC oraz Horizon Global, obie zarejestrowane w Dubaju. Miały one pośredniczyć w transakcji polskiego koncernu z wenezuelskim gigantem - PDVSA. Jednak jak wynika z ustaleń agencji Reutera, Wenezuelczycy nie wiedzieli o kontrakcie i o tankowcach wynajętych przez Orlen, a czekających na ropę.
Obecnie sprawa OTS jest wyjaśniania przez prokuratorów oraz przez zewnętrznych audytorów. Ci zostali powołani na zlecenie premiera Donalda Tuska, który w ten sposób zareagował na doniesienia o możliwym handlu rosyjską ropą przez szwajcarską spółkę Orlenu.