Dla Łotwy euro bez priorytetu

Łotwa, która ma najszybsze tempo wzrostu gospodarczego w UE, prawdopodobnie nie przyjmie euro przed 2012 r., w sytuacji gdy łotewski rząd przedkłada szybki wzrost w gospodarce nad wprowadzenie euro - oceniają analitycy Moody's Investors Services.

Łotwa, która ma najszybsze tempo  wzrostu gospodarczego w UE, prawdopodobnie nie przyjmie euro przed  2012 r., w sytuacji gdy łotewski rząd przedkłada szybki wzrost w  gospodarce nad wprowadzenie euro - oceniają analitycy Moody's  Investors Services.

"Łotewski rząd pokazał, że kontynuacja szybkiego wzrostu gospodarczego jest dla niego priorytetowym celem i zasugerował, że raczej odłoży w czasie przyjęcie euro niż wpłynie na spowolnienie wzrostu w gospodarce" - napisał Moody's w opublikowanym w środę rocznym raporcie dotyczącym Łotwy.

Zwłoka o kilka lat w przystąpieniu do Europejskiej Unii Monetarnej nie powinna jednak stanowić poważnego problemu i nie zagrozi wiarygodności kredytowej Łotwy - napisano w raporcie.

Łotwa wcześniej wyznaczyła sobie datę 2008 r. jako termin przyjęcia euro.

Reklama

W maju premier Łotwy Aigars Kalvitis oceniał, że kraje nadbałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia powinny przyjąć euro w 2010 r.

Produkt Krajowy Brutto Łotwy wzrósł w III kwartale 2006 roku o 11,8 proc. To najszybsze tempo wzrostu PKB w całej Unii Europejskiej. Analitycy spodziewali się wzrostu PKB o 10,5 proc.

Łotewska gospodarka rozwijała się w II kwartale tego roku w tempie 11,1 proc.

W 2005 roku PKB Łotwy wzrósł o 10,2 proc.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: tempo | PKB | rząd | przyjęcie euro | Moody's | analitycy | Łotwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »