Dlaczego Polak ma płacić za nie swoje grzechy?

Unia Europejska odpowiada bezpośrednio za dziesiątą część globalnej emisji CO2. Wśród największych emitentów nie widać zwolenników polityki klimatycznej w wydaniu brukselskim.

Kilka miesięcy po tym, jak Komisja Europejska ogłosiła w 2011 roku "Mapę drogową w kierunku gospodarki niskoemisyjnej w 2050 roku", która zakłada osiągnięcie w UE już za niespełna 40 lat 80-procentowej redukcji emisji gazów cieplarnianych w stosunku do 1990 roku, na entuzjastów europejskiej polityki klimatycznej w obecnym wydaniu spadł zimny prysznic.

Holenderska Agencja Ochrony Środowiska ogłosiła raport, z którego wynika, że w 2010 roku globalna emisja CO2 wyniosła 33 mld ton i była o 5,8 proc. wyższa niż w 2009 roku. Wzrostu emisji nie zdołały powstrzymać także kraje UE 27, gdzie zwiększyła się ona o niespełna 3 proc. Bez zatrzymania tego trendu globalna redukcja emisji staje się coraz bardziej wątpliwa.

Reklama

Autorzy raportu policzyli, że suma emisji USA i krajów rozwiniętych, które ratyfikowały Protokół z Kioto, była w 2010 roku mniejsza o około 7,5 proc. niż w roku 1990 i że w sumie ta grupa krajów jest ciągle na drodze do 5,2-proc. redukcji emisji określonej jako cel Kioto. Zarazem jednak podkreślili, że znaczenie tego trendu maleje, bo emisje wymienionej grupy krajów spadły już poniżej 50 proc. emisji globalnej.

W takiej sytuacji bez globalnego porozumienia klimatycznego możliwość utrzymania w ryzach światowej emisji CO2, która od 1990 do 2010 roku wzrosła z 22,7 mld ton do wspomnianych około 33 mld ton, wydaje się co najmniej wątpliwa. A dokonanie tego przez samą UE 27, której udział w globalnej emisji CO2 z 2010 roku to około 12 proc. wobec ponad 14 proc. w 1990 roku, jest po prostu niemożliwe. W 2010 roku w samych Chinach emisja CO2 była ponad dwa razy taka jak w UE 27.

Konferencja klimatyczna w Durbanie nie dała jasnej odpowiedzi, na co stać dzisiaj świat. Postanowiono wprawdzie przedłużyć porozumienie klimatyczne z Kioto na drugi okres zobowiązań redukcyjnych, których poziom ma być określony w tym roku, oraz podpisać do 2015 roku nowe porozumienie, które obowiązywałoby po 2020 roku, ale z tego jeszcze niewiele wynika.

Wielcy emitenci CO2, czyli Kanada, Rosja i Japonia, zgłosili intencje nieuczestniczenia w drugim okresie redukcyjnym Kioto. Kanada wycofała się z Kioto krótko po Durbanie. Z kolei Chiny, USA i Indie wyraziły zgodę na negocjacje nowego porozumienia klimatycznego, ale co z tego wyniknie, nie wie nikt.

Ireneusz Chojnacki

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

Dowiedz się więcej na temat: ekologia | CO2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »