Do zwrotu VAT za cegłę, w górę akcyza za benzynę?

Dziś minister finansów Mirosław Gronicki zdecyduje, czy nastąpi zapowiadana przez niego podwyżka akcyzy na rekordowo drogie paliwa napędowe. Rząd nie mówi jednym głosem. Resort gospodarki uważa, że stawkę podatku powinno się obniżyć.

Dziś minister finansów Mirosław Gronicki zdecyduje, czy nastąpi zapowiadana przez niego podwyżka akcyzy na rekordowo drogie paliwa napędowe. Rząd nie mówi jednym głosem. Resort gospodarki uważa, że stawkę podatku powinno się obniżyć.

Podwyżka akcyzy ma zrekompensować budżetowi wydatki, jakie będzie musiał ponieść w związku z wejściem w życie ustawy o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. Ustawa ma złagodzić skutki wzrostu stawki VAT z 7 proc. do 22 proc., co nastąpiło po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej 1 maja 2004 r. Obejmie faktury wystawione po tej dacie na materiały budowlane, które podrożały. Ministerstwo Finansów szacuje, że w 2006 r. ustawa może kosztować budżet ok. 3 mld złotych, a w sumie przez kilka lat jej obowiązywania trzeba będzie wydać nawet do 18 mld zł.

Reklama

Rząd za i przeciw podwyżkom

Dziś będzie wiadomo, czy minister finansów podniesie akcyzę na paliwa, ile ona wyniesie i kiedy nastąpi. Podwyżka nie jest jednak przesądzona. Cytowany przez PAP minister gospodarki Jacek Piechota powiedział wczoraj, że jest zwolennikiem obniżki akcyzy na paliwa.

- W pierwszym półroczu tego roku zanotowaliśmy kilkuprocentowy spadek sprzedaży benzyny i oleju napędowego przez polskich producentów. Jeszcze dodatkowo tę sprawę analizujemy - powiedział J. Piechota.

Wysokie ceny paliw zapewniają budżetowi wyższe dochody z tytułu VAT pobieranego od benzyny i oleju napędowego.

Jego zdaniem może okazać się, że podniesienie lub utrzymywanie akcyzy na wysokim poziomie przy wzroście cen paliw będzie skutkować zmniejszeniem sprzedaży paliw. W efekcie dochody budżetu z tytułu tego podatku mogą nawet spaść. Minister Piechota przypomniał, że taka sytuacja miała już miejsce trzy lata temu na rynku alkoholu. Wtedy dochody budżetu wzrosły po obniżce akcyzy. Minister zwrócił uwagę, że na otwartym rynku istnieje możliwość zaopatrywania się w paliwo poza granicami Polski.

- To rozwiązanie dla obszarów przygranicznych, ale to mimo wszystko znaczący udział w ilości handlu paliwami w Polsce - powiedział J. Piechota.

Korzyści raczej doraźne

Także, zdaniem niezależnych ekspertów, wzrost stawki akcyzy może tylko doraźnie przynieść budżetowi dodatkowe przychody. W dłuższej perspektywie będzie miał negatywny wpływ na gospodarkę. Najbardziej ucierpią branże uzależnione od paliw, np. transportowa i segment, w których transport stanowi znaczny koszt.

Ministerstwo Finansów powinno wziąć pod uwagę, że wysokie ceny paliw zapewniają budżetowi wyższe dochody z tytułu VAT płaconego przez odbiorców benzyny i oleju napędowego. Kwota podatku od ceny 3,5 zł (tyle kosztowała benzyna na początku ubiegłego roku) będzie znacznie się różnić od kwoty podatku zawartego w cenie wynoszącej 4,5 zł tymczasem dziś wszyscy czekają, aż za litr benzyny będziemy płacić nawet 5 zł. Założenia do budżetu powinny uwzględniać dodatkowe przychody.

Obniżka ograniczona

Jacek Wróblewski, dyrektor Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego uważa, że należałoby rozważyć obniżkę stawki akcyzy, ale zwraca uwagę, że w tym przypadku minister nie ma wielkiego pola do popisu. Minimalną wysokość podatku określają bowiem przepisy europejskie.

- W przypadku benzyny akcyzę można by obniżyć najwyżej o ok. 30 groszy na litrze. Jeśli chodzi o olej napędowy, to obniżka byłaby niemal niezauważalna, wyniosłaby kilka groszy - mówi J. Wróblewski.

Aby odczuwalnie zredukować akcyzę, a co za tym idzie obniżyć ceny paliw, rząd polski musiałby uzyskać zgodę Unii Europejskiej. Niewielka obniżka nie zapobiegnie masowemu zaopatrywaniu się w paliwa za granicą - na Ukrainie czy w Białorusi. Nie wyeliminuje też przemytu z tych krajów. Nasza wschodnia granica jest bowiem granicą unijnych cen paliw i cen wschodnich. Podobny problem mieli Niemcy przed rozszerzeniem UE. Poza tym niewykluczone, że niewielka obniżka akcyzy nie pociągnęłaby za sobą spadku cen na stacjach benzynowych. Istnieje obawa, że decyzje o redukcji akcyzy detaliści wykorzystaliby do podniesienia swojej marży.

Podwyżka stawek akcyzy może spowodować:
- wzrost dochodów budżetu państwa,
- wzrost ceny benzyn i oleju napędowego,
- podwyżkę biletów komunikacji miejskiej,
- podwyżkę biletów lotniczych,
- wzrost kosztów wycieczek,
- podwyżkę kosztów transportu towarowego,
- wzrost kosztów w firmach chemicznych,
- spadek zużycia paliw,
- dalszy rozwój szarej strefy,
- wzrost inflacji.

Marcin Musiał

Marek Kłoczko, sekretarz generalny Krajowej Izby Gospodarczej
Na pewno operowanie wysokością akcyzy nie jest jedyną metodą na załatanie dziury budżetowej. Debata budżetowa jest jeszcze przed nami. Podczas niej będą dyskutowane zarówno wpływy do budżetu jak i wydatki. Wypowiedzi ministra finansów dotyczące wzrostu wysokości akcyzy traktowałbym jak presję, by nie przyjmować ustawy o zwrocie VAT za materiały budowlane. Z punktu widzenia gospodarki to jednak nonsens. Paliwa w Polsce są już i tak wysoko opodatkowane, do tego dochodzą rekordowe ceny ropy. To hamuje wzrost gospodarczy, co z kolei oznacza, że spadają wpływy państwa z podatków. Należałoby raczej obniżyć podatki. Gdy obniżono CIT do 19 proc., wpływy do budżetu z tego podatku wzrosły o 5 mld zł. Musimy pamiętać, że mamy okres przedwyborczy. W związku z tym w decyzjach zarówno rządu, jak i Sejmu jest więcej gry wyborczej niż racjonalności gospodarczej. Tymczasem konieczna jest zmiana w podejściu do konstruowania budżetu. Należy określać priorytety, a nie ustalać doraźne potrzeby, czy podejmować decyzje oderwane od całości.

dr Ryszard Sowiński, ekspert z Instytutu Sobieskiego
Ministerstwo Finansów znalazło się w trudnym położeniu. Podnoszenie wysokości podatków w chwili, w której i tak są one zbyt wysokie, budzi sprzeciw. Należy jednak pamiętać o tym, że w sytuacji niezbyt wysokiego wzrostu gospodarczego, wysokiego deficytu budżetowego i przyjętych ostatnio kosztownych ustaw - dodatkowe pieniądze w budżecie muszą się znaleźć. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż podwyżki podatków byłoby szukanie oszczędności po stronie wydatków (choćby poprzez wycofanie się państwa z niektórych funkcji) - na to jednak w roku wyborczym jest zbyt późno. Brak gruntownej reformy finansów publicznych 4 lata temu skutkuje w tej chwili nerwową i bolesną dla obywateli podatkową szamotaniną.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »