Dobrowolne wpłaty uratowały PiS? "Zostało nam tylko 3 miliony złotych długu"
Kilka tygodni temu PKW odrzuciła sprawozdanie finansowanie Prawa i Sprawiedliwości z ubiegłorocznej kampanii wyborczej tej partii. Kłopoty finansowe doprowadziły do uruchomienia dobrowolnej zbiórki od działaczy partyjnych i wyborców. Wygląda na to, że to wystarczyło, by PiS wyszedł z zapaści finansowej.
Zobowiązania kredytowe PiS po ubiegłorocznej kampanii wyborczej sięgały 35 mln zł. Po decyzji Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdania finansowego partii z tego czasu jasne było, że spłata tego zadłużenia może być utrudniona. Dziś skarbnik PiS mówi o wyjściu z problemów.
Skarbnik Prawa i Sprawiedliwości zdradza w rozmowie z "Super Expressem", że w ciągu ostatnich czterech tygodni na konto PiS trafiło już 7,8 mln zł, co stanowi łączną sumę wpłat od około 60 tys. osób:
"Zbiórka trwa dalej. Trochę ucichła, bo oczywiście ważniejsza jest powódź. Jednak cały czas to wpływy rzędu 100-150 tysięcy dziennie. Z kredytami wychodzimy już na prostą, ale musimy pamiętać o tym, że nadchodzą wybory prezydenckie i potrzeby będą bardzo duże", mówi dziennikowi Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS.
Najwyraźniej to wystarczyło, bo na ten moment pula zobowiązań partii skurczyła się już do kwot, które mogą uspokajać: "W tym tygodniu spłacimy kolejne 6 milionów zadłużenia, zostaną już tylko 3 miliony złotych z 35-milionowej puli kredytowej", wyjaśnia w rozmowie z se.pl Kowalczyk.
Datki w sporej części pochodzą oczywiście od wyborców PiS, jednak przedstawiciele obecnej sejmowej większości uważają, że źródła finansowania są inne:
"Wiemy, kto daje. Pan Obajtek i inni chwalą się nawet, ile wpłacają. Mają z czego, bo dzięki PiS-owi dorobili się przecież fortun. Ta partia wypłaciła sobie subwencję jeszcze przed wyborami, niech teraz oddadzą, co wzięli", mówi Dariusz Joński eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej.
Politycy PiS mają partyjny obowiązek, by dokonywać tego typu wpłat. Mowa jednak o miesięcznej daninie w kwocie tysiąca złotych od posłów i pięciu tysiącach złotych od europosłów, która musi trafić na konto partii. Po decyzji PKW datki rosną często do kwot nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Według informacji "SE" najwyższe kwoty przelali senator PiS Grzegorz Biernacki i były premier Mateusz Morawiecki. Ich daniny sięgnęły odpowiednio 64,5 tys. zł oraz 50 tys. zł. Sam Jarosław Kaczyński przyznał na początku września, że wpłacił na konto partii 10 tys. zł.