"Doktor Zagłada" wyśmiewa inwestorów giełdowych: Macie urojenia, że Fed wycofa się z podwyżek stóp
Nouriel Roubini, znany jako Doktor Zagłada (Dr Doom), ma jak najgorszą prognozę dla Wall Street. Uważa, że inwestorzy kierowali się ostatnio urojeniami, gdy zakładali, że Fed złagodzi politykę pieniężną. Podobny pogląd przedstawiają analitycy Glenmede, którzy twierdzą, że rynek jest teraz "dużą pułapką na byki".
- Wiele wskazuje na to, że letnie wzrosty na Wall Street, trwające od połowy czerwca do połowy sierpnia, znalazły swój kres
- Konkurencją dla akcji stały się amerykańskie obligacje skarbowe, zarówno 10-letnie jak i 2-letnie
- Wielkim optymistą jest ciągle Marko Kolanovic z JPMorgan, który spodziewa się hossy na giełdzie nowojorskiej w końcówce tego roku
W zeszłym tygodniu na Wall Street rozpoczęła się korekta. Spadki przybrały na sile w piątek, a zwłaszcza w poniedziałek, kiedy to indeks S&P500 zanotował najgłębszy ruch w dół od dwóch miesięcy. We wtorek Nasdaq i S&P500 znów się cofnęły, choć minimalnie. Na GPW w Warszawie zły trend panuje od połowy sierpnia. Wczoraj WIG20 poprawił się o 1 proc., głównie za sprawą skoku kursów PGNiG i PKN Orlen o 5-6 proc.
Z dosadną recenzją nazbyt optymistycznych posunięć nowojorskich inwestorów wystąpił ekonomista Nouriel Roubini, który nosi przydomek "Doktor Zagłada", gdyż często występuje z negatywnymi prognozami dla rynków i gospodarki. New York Times nazwał go w 2008 roku “permanentnym niedźwiedziem". Dr Doom wykłada na Uniwersytecie w Nowym Jorku i jest prezesem Roubini Macro Associates. Jego największym sukcesem było przewidzenie światowego krachu finansowego w 2008 roku, a także wielkiego kryzysu na amerykańskim rynku nieruchomości.
Nouriel Roubini uważa, że rynki mają "urojenia", jeśli spodziewają się, że Rezerwa Federalna zacznie wycofywać się z podwyżek stóp procentowych. - Dzisiejsza stopa inflacji w USA na poziomie 8,5 proc. sprawia, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby Fed odszedł od twardego kursu w polityce pieniężnej. Rynki bezpodstawnie oczekują, że Fed obniży stopy w przyszłym roku. Dla mnie taki pogląd ma charakter urojeniowy - oświadczył Roubini.
Doktor Zagłada bardzo źle ocenia także całą gospodarkę Stanów Zjednoczonych. - Jesteśmy na etapie spowolnienia. Mieliśmy dwa ujemne kwartały PKB w pierwszej połowie 2022 roku. Zmierzamy w kierunku recesji. Będzie ona długotrwała, poważna i związana z trudnościami finansowymi we wszystkich dziedzinach. Oprocentowanie funduszy federalnych powinno wzrosnąć znacznie powyżej 4 proc., nawet do 4,5-5 proc., aby możliwe było cofnięcie inflacji do 2 proc. - oznajmił Nouriel Roubini. Najnowsze prognozy Fed wskazują, że bank centralny spodziewa się, że jego stopa referencyjna wyniesie około 3,375 proc. do końca tego roku i prawie 3,8 proc. do końca 2023 roku.
Pesymistów twierdzących, że letni rajd na Wall Street, trwający od połowy czerwca do połowy sierpnia, był przysłowiowym balem na Titanicu, jest więcej. Analitycy z zespołu strategii inwestycyjnych Glenmede są zdania, że obecna sytuacja jest "dużą pułapką na byki".
Wielu ekonomistów podkreśla, że obserwowane właśnie wyższe rentowności amerykańskich obligacji skarbowych stają się problemem dla akcji, gdyż obniżają ich atrakcyjność inwestycyjną. Rentowności papierów 10-letnich poszły w górę w okolice 3,00 proc. (nienotowane od ponad miesiąca), a w przypadku 2-letnich mamy poziom 3,30 proc., co jest powrotem w pobliże czerwcowego szczytu.
Inwestorzy są coraz bardziej pewni, że amerykański bank centralny 21 września podniesie stopy procentowe aż o 75 punktów bazowych. Z analizy FedWatch wynika, że rynki na 54,5 proc. wyceniają prawdopodobieństwo podwyżki stóp o 75 punktów, a na 45,5 proc. podwyżki o 50 punktów. Tymczasem jeszcze niedawno wśród inwestorów na Wall Street popularny był pogląd, że Fed ograniczy się do kilku ruchów po 25 punktów bazowych i wyznaczy zakończenie cyklu najpóźniej na pierwszy kwartał 2023 roku.
Na przeciwnym biegunie poglądów niż Dr Doom i inni pesymiści lokuje się Marko Kolanovic z JPMorgan Chase & Co. Prosi klientów, by "mocno trzymali się swoich foteli", gdyż rajd na akcjach na Wall Street jeszcze się nie skończył. Jego zdaniem, duża cześć rynkowych obaw jest przesadzona, w efekcie czego S&P500 ma sporo miejsca do dalszej aprecjacji.
Faktem jest, że analityk JPMorgan Chase ostatnio dobrze przewidział między innymi wakacyjne wzrosty na Wall Street. Teraz rekomenduje dalsze "skupowanie dołków". Dziś indeks S&P500 jest na poziomie 4 128 punktów. Marko Kolanovic jest przekonany, że pod koniec tego roku zbliży się do 4 800 punktów. Za mało prawdopodobny uznaje natomiast spadek w okolice 3 500 punktów, które są nazywane “niedźwiedzim" zakresem cenowym.
Jacek Brzeski