Drakońskie marże nas dobiją!
Około tysiąca producentów mleka z Europy Zachodniej manifestowało w poniedziałek w Brukseli, żądając od Unii Europejskiej przeciwdziałania gwałtownemu spadkowi cen skupu mleka.
Mimo spadku cen płaconych rolnikom w UE, Komisja Europejska przeciwstawia się jednak próbom wstrzymania stopniowej liberalizacji produkcji mleka. Zapowiedziała natomiast wcześniejsze wypłaty dopłat bezpośrednich oraz przedłużenie zakupów interwencyjnych i dopłat do prywatnego magazynowania masła.
Do Brukseli pod siedzibę Rady UE, gdzie obradowali ministrowie rolnictwa "27", przyjechali przede wszystkim hodowcy z Francji, Niemiec, Holandii, Danii i Belgii z krowami i traktorami. Winą za 30-procentowy spadek cen w skupie obarczają zatwierdzony w 2008 roku stopniowy wzrost kwot mlecznych o 1 proc. przez pięć lat od 2009 roku. Całkowita liberalizacja rynku ma nastąpić w 2015 roku.
Demonstracje odbyły się też we Francji i w Niemczech. W miejsce deregulacji, manifestanci domagali się obniżenia limitów produkcji mleka nawet o 5 proc. Ich postulaty wsparli w Brukseli ministrowie z Francji, Austrii i Francji.
Polski minister rolnictwa Marek Sawicki podkreślał inny aspekt spadku cen w skupie produktów rolnych, w tym mleczarskich: dysproporcje cen płaconych rolnikom z marżami dystrybutorów i sieci handlowych.
"Rolnicy zaobserwowali spadek cen na swoje produkty rzędu 50 albo więcej procent. Ale (...) nie zauważyliśmy, żeby konsumenci w sklepach zaobserwowali podobny spadek cen na produkty żywnościowe. Nie może być tak, że ceny u rolników spadają o 30-50 proc., a równocześnie marże w przetwórstwie rosną o kilkanaście procent, zaś marże w handlu - o kilkadziesiąt procent" - argumentował.
Zdaniem Komisji Europejskiej, spadek cen w skupie nie wynika ze zwiększenia tegorocznej kwoty, bo limity wcale nie są wykorzystane przez europejskich producentów. "Nawet po decyzji o zwiększeniu kwot w tym roku o 1 proc. produkcja spadła, bowiem rolnicy reagują na gorszą sytuację na rynku i produkują mniej. Obecnie produkcja jest o ok. 5 proc. mniejsza od ogólnej kwoty" - powiedział w poniedziałek rzecznik KE ds. rolnictwa Michael Mann.
W reakcji na ostanie spadki cen, w styczniu Komisja Europejska przywróciła, m.in. na wniosek Polski, dopłaty do eksportu przetworów mlecznych do krajów trzecich (masło, ser oraz pełne i odtłuszczone mleko w proszku). Polscy eksporterzy wykazali jednak nikłe zainteresowanie nimi. Część z nich skarżyła się na trudne do spełnienia warunki. Eksport produkcji mleczarskiej w Polsce wynosi ok. 20 proc., ale w większości na rynki unijne.
"Ten mechanizm przyczynił się do poprawy sytuacji" - powiedział Mann. Dodał, że dopłaty będą obowiązywać tak długo, jak będzie trzeba. "Widzimy już pewne oznaki stabilizowania się rynku" - zaznaczył.
Ponadto KE zwiększyła interwencyjny skup masła i odtłuszczonego mleka w proszku (kupiła już odpowiednio 77 tys. i 161 tys. ton) i dopłaca producentom do prywatnego magazynowania masła, co ma ograniczyć podaż. Zgodziła się też na inną formę wsparcia rolników - przyspieszenie wypłaty dopłat bezpośrednich na rok 2010, tak by mogli je dostać już od 16 października.
Rolnicy będą mieli prawo do przyspieszonej wypłaty 70 proc. dopłat - sprecyzowała unijna komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel, dodając, że stanie się tak "z powodu poważnej sytuacji spowodowanej niskimi cenami i wysokimi kosztami". Ponadto - dodała - przedłużone będą dopłaty do magazynowania masła oraz skup interwencyjny.
Marek Sawicki podkreślił, że te środki nie rozwiązują problemu nadmiernych marż na żywność, i domagał się od KE propozycji regulacji w tej sprawie. Przyznając, że spadek cen w skupie nie odbija się w cenach w supermarketach, KE zapowiedziała badanie i "monitorowanie" poziomu marż.
"Dla KE pozostaje zadanie nie tylko dofinansowywania eksportu czy przechowalnictwa, ale także ustanowienia trwalszych reguł kontroli na poszczególnych poziomach łańcucha żywnościowego" - postulował Sawicki. Apelował o większe wsparcie finansowanie dla tworzenia i rozwoju grup producenckich rolników oraz wsparcie przetwórców, by mogli tworzyć własne centra dystrybucji, a w przyszłości być może także własne centra handlowe - i w ten sposób wyeliminować część pośredników.
Minister uznał też, że wprowadzone przez KE środki interwencyjne na rynku mleka są spóźnione.
"Złą sytuację na rynku dostrzegliśmy we wrześniu, październiku ubiegłego roku. Wtedy trzeba było podjąć interwencję na rynku. Być może koszty, skutki byłyby zdecydowanie inne. KE posiada szereg instrumentów regulujących rynek, ale niestety z tych instrumentów korzysta nader rzadko, a jeśli już - to z dużym opóźnieniem" - ubolewał.