Dramatyczna sytuacja na Łotwie

Tysiące mieszkańców Łotwy protestowało w czwartek przeciwko decyzji rządu o obniżce pensji, emerytur i innych świadczeń socjalnych, która ma pomóc krajowi pokonać recesję.

Na manifestacji w centrum Rygi liderzy związków zawodowych wezwali rząd do ustąpienia. Wśród około 5 tys. demonstrantów byli nauczyciele, emeryci, lekarze i inni pracownicy sektora państwowego.

Manifestanci wygwizdali ministra finansów Einarsa Repszego, który próbował przemówić do tłumu.

"To koszmar. Nie wiem, jak mam dalej żyć" - powiedziała cytowana przez agencję Reutera 82-letnia Maria Bogdanowa, której emerytura zmniejszy się teraz do 180 łatów (360 USD). Jak mówi kobieta, do przeżycia potrzebuje około 300 łatów.

W zeszłym tygodniu (w czwartek) łotewskie partie rządowe i partnerzy społeczni, w tym związki zawodowe i pracodawcy, uzgodnili oszczędności budżetowe na kwotę 500 mln łatów (ponad 990 mln USD).

Reklama

"Dzięki czwartkowej decyzji kraj w istocie został uratowany przed bankructwem" - oświadczył w zeszłym tygodniu w publicznym radiu Dombrovskis, który przewodzi składającej się z pięciu partii koalicji.

Oszczędności są warunkiem otrzymania jeszcze w tym miesiącu lub na początku lipca od UE i MFW 1,2 mld euro, co jest częścią pakietu ratunkowego na kwotę 7,5 mld euro uzgodnionego w zeszłym roku.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: czwartek | sytuacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »