Drożeją kredyty we frankach

Rośnie koszt kredytów we frankach szwajcarskich. I nie wynika to z osłabienia naszej waluty, bo złotówka "trzyma się mocno". Chodzi o rynkowe stopy procentowe. W ciągu ostatnich 3 miesięcy 6-miesięczny LIBOR dla franka szwajcarskiego - podstawa ustalania oprocentowania większości kredytów hipotecznych w tej walucie - wzrósł o 0,5 pkt proc. Wiele wskazuje na to, że to dopiero początek.

Nie wszyscy kredytobiorcy zauważyli już wzrost oprocentowania swoich kredytów, gdyż banki aktualizują ceny najczęściej raz na kwartał lub nawet raz na pół roku. Tymczasem zwyżka oprocentowania o 0,5 pkt proc. będzie mieć istotny wpływ na koszt obsługi zadłużenia (w przeciwieństwie do krótkotrwałego osłabienia złotówki, o którym media szeroko rozpisywały się w kontekście kredytów mieszkaniowych).

- Dla kogoś kto spłaca kredyt w wysokości 150 tys. zł zaciągnięty na 20 lat wzrost oprocentowania z 2,5 do 3 proc. oznacza ratę wyższą o 40 zł. To tak jakby złotówka skokowo i na stałe osłabiła się względem CHF o 5 proc. - oblicza Tymoteusz Tonkiel, doradca finansowy z firmy Expander.

Reklama

Ostatnie zwyżki stóp procentowych dla franka odbyły się bez decyzji szwajcarskiego banku centralnego. To rynek przewiduje podwyżki oficjalnych stóp i stąd taki właśnie trend. Wkrótce można się jednak spodziewać posunięć także ze strony władz monetarnych Szwajcarii. Wygląda bowiem na to, że szwajcarska gospodarka powoli rusza z miejsca, a to oznacza, że stopy muszą wzrosnąć. W przeciwnym razie pojawi się zagrożenie inflacją. Według prognoz banku centralnego Szwajcarii inflacja pod koniec 2007 roku ma wzrosnąć z obecnych 1,1 do 2 proc. A trzeba pamiętać, że banki centralne starają się podejmować decyzje z dużym wyprzedzeniem. Nadzieją dla kredytobiorców jest to, że bank centralny bardzo obawia się aprecjacji franka szwajcarskiego i to może powstrzymywać go przed decyzjami o podwyżkach.

Tak czy inaczej na razie 3-miesięczny LIBOR (stopa ustalana przez szwajcarski bank centralny) wynosi 0,75 pkt proc., a przedział w jakim się powinien znaleźć to wg banku od 0,25 do 1,25 proc. Na rynku 3-miesięczny LIBOR przekroczył już 1 proc. - nadal mieści się więc w założonym przedziale. Kredytobiorcy przyzwyczaili się jednak do oprocentowania we frankach na poziomie 2,5 - 3,5 proc.

- Jest ono możliwe przede wszystkim dzięki niskim stopom procentowym w Szwajcarii, które utrzymują się od 3 lat. Mniej więcej tyle samo trwa w Polsce dynamiczny rozwój rynku kredytów hipotecznych i kariera franka szwajcarskiego jako coraz bardziej popularnej waluty. Warto jednak przypomnieć, że ok. 5 lat temu rynkowe stopy procentowe dla CHF przekroczyły 3 proc. Gdyby dzisiaj osiągnęły ten poziom (co w najbliższych latach jest mało realne) wówczas kredyt we frankach kosztowałby tyle co kredyt w złotówkach - wyjaśnia Tymoteusz Tonkiel.

Nadzór bankowy dmucha na zimne

Na uspokojenie kredytobiorców warto dodać, że stopy procentowe w Szwajcarii są silnie skorelowane ze stopami w strefie euro. W czasie kiedy frank kosztował na rynku ponad 3 proc. oprocentowanie dla euro przekroczyło 5 proc. Polska jest w trakcie procesu konwergencji ze strefą euro i nasze stopy procentowe będą również coraz silniej zależne od decyzji Europejskiego Banku Centralnego - aż do momentu kiedy euro zastąpi złotówkę i "problem" zniknie zupełnie. Zawsze należy jednak zdawać sobie sprawę z ryzyka stopy procentowej.

- W krajach gdzie hipoteczny rynek ma dłuższą historię a kredytobiorcy większe doświadczenie (USA, Europa Kontynentalna) powodzeniem cieszą się kredyty o stałym oprocentowaniu obowiązującym przez 20 czy 30 lat. Wówczas wspomniane ryzyko nie istnieje i można bardziej przewidywalnie planować swoje domowe finanse - mówi Tymoteusz Tonkiel z Expandera.

Powyższe rozważania można uzupełnić o jeszcze jeden, bardzo aktualny problem. Polski nadzór bankowy jest bardzo zaniepokojony hojnością banków w pożyczaniu walut obcych - szczególnie bez wkładu własnego. Wiele wskazuje na to, że już w najbliższych tygodniach zapadną decyzje, których skutkiem będzie ograniczenie dostępności kredytów w walutach. W grę wchodzi nawet całkowity zakaz ich udzielania.

- Nadzorowi leży oczywiście na sercu stabilność systemu bankowego. Mógłby nią poważnie zachwiać kryzys na rynku nieruchomości (a więc spadek wartości bankowych zabezpieczeń) i jednoczesne osłabienie złotówki, w wyniki którego wiele gospodarstw domowych, którym banki lekką ręką pożyczyły setki tysięcy złotych, przestanie spłacać raty. Te scenariusze wydają się teraz mało realne, ale nie można ich wykluczyć - mówi Tymoteusz Tonkiel.

Złoty jest tańszy - dla banków

Komu opłacą się takie zmiany? Można powiedzieć, że przede wszystkim klientom, bo zostaną uchronieni od "pułapki" którą mogą okazać się tanie kredyty w walutach obcych. Banki też jednak mają swój interes. Stanowisko nadzoru bankowego popiera grupa instytucji, które specjalizują się w pożyczaniu na mieszkanie złotówek, a więc Pekao SA, ING Bank Śląski, BZ WBK czy PKO BP. Co więcej, części dużych banków detalicznych łatwiej będzie oferować niskie oprocentowanie w złotówkach, bo bardzo tanio pozyskują pieniądze, oferując oprocentowanie lokat znacznie niższe niż banki średniej wielkości. W efekcie mogą liczyć na dopływ nowych klientów, którzy nie będą mogli sobie pozwolić na kredyty we frankach szwajcarskich (np. z uwagi na wysoki wymagany wkład własny). Dla banków, które nie mają takiej bazy taniego kapitału konkurencja cenowa może okazać się zabójcza.

Maciej Kossowski

Expander.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »