Dyktat terroru nad gospodarką

Zamachy terrorystyczne mogą jedynie zachwiać gospodarką, ale ich skutki wpływają na nią długofalowo i powodują lepszą koniunkturę w sektorach, które żywią się konfliktami.

Zaraz po tragicznych wydarzeniach z 11 września 2001 r. dominował pogląd, że świat nie będzie już taki sam. Czy rzeczywiście? W pięć lat po zamachach na WTC i Pentagon można pokusić się o diagnozę, które obszary życia społeczno-politycznego i gospodarczego uległy trwałym zmianom.

Zdaniem analityków, ataki terrorystyczne wywierają znaczny wpływ na gospodarkę, jednak są to raczej skutki krótkotrwałe, nie decydujące o długofalowej koniunkturze gospodarczej. Wystarczy popatrzeć na Stany Zjednoczone - po zamachach na WTC borykają się co prawda z recesją, jednak objawy gospodarczej zadyszki w USA widoczne były jeszcze przed wrześniowymi wydarzeniami.

Reklama

Zaraz po zamachach notowania giełdowe spadły, a rynki surowców natychmiast zareagowały nerwowo, jednak po pewnym czasie wszystko wróciło do normy. Kolejne zamachy, zaliczane do wojny z terrorem, już nie wywarły tak piorunujących skutków na gospodarkę. Analitycy zwracają więc uwagę, że nawet najbardziej spektakularne ataki terrorystyczne nie są w stanie na długo zaburzyć procesów gospodarczych. Wywołują one skutki krótkotrwałe, odbijające się na wykresach giełdowych notowań, ale raczej obrazujące chwilowe załamania niż długofalowy kryzys.

Celem terrorystycznych ataków jest raczej wywołanie skutków politycznych. Obecny terror fundamentalistów islamskich, oparty na dogmatach religijnych, za cel obiera walkę właśnie z "imperializmem amerykańskim", rozumianym jako styl życia a nie model gospodarczy. I chociaż za symbol tego stylu życia i cel ataku obrano centrum finansowo-bankowe, dla terrorystów był to raczej symbol Ameryki a nie nowoczesnej gospodarki.

W jakim zakresie wojna z terrorem i zamachy przeprowadzone w ostatnich latach wpłynęły na gospodarkę? Na pewno zagrożenie atakami wywołało kłopoty w turystyce, transporcie lotniczym, ubezpieczeniach (konieczność pokrycia gigantycznych odszkodowań), bezpośrednich inwestycjach zagranicznych.

W dalszej perspektywie walka z terrorem wymusiła na prowadzących ją państwach (głównie USA) konieczność zwiększenia fiskalizmu, bo rząd musiał pozyskać pieniądze na odbudowę zniszczeń, pobudzenie sektorów gospodarki podupadłych w wyniku zamachów i wreszcie pokrycie zwiększonych wydatków na zbrojenia. A stąd już tylko krok do pytania o to, na jakie obszary wojna z terrorem wpłynęła pozytywnie?

Co prawda rozpatrywanie pozytywnych tendencji związanych z mordowaniem ludzi wydaje się niestosowne, jednak gospodarka nie jest etyczna - tam gdzie ktoś traci, ktoś zyskuje. Warto więc przyjrzeć się, kto zyskał na zamachach i wywołanej nimi wojnie z terrorem. Na pierwszym miejscu jest przemysł zbrojeniowy - naturalny beneficjent wszelkich konfliktów. Zaraz za nim plasują się koncerny naftowe, które od kilku lat notują wyniki finansowe przyprawiające o zawrót głowy.

Zaognienie konfliktów zbrojnych w rejonach newralgicznych ze względu na zasoby surowców energetycznych spowodowało, że notowania cen ropy naftowej i paliw gotowych poszybowały w górę, a wraz z nimi zyski firm paliwowych. I właśnie tutaj należy upatrywać największych zmian, które wywołały zamachy na WTC.

Firmy paliwowe korzystają z zamieszania na Bliskim Wschodzie, a wojna w Iraku pozwoliła "jedynie słusznej demokracji" na odzyskanie dostępu do strategicznych złóż. I chociaż jest to polityka tyleż krótkowzroczna, co po prostu niesprawiedliwa, czerpiący pełną garścią zyski z petrodolarów specjalnie się tym nie przejmują. Tymczasem wysokie ceny paliw to przecież większe koszty działalności lotniczych firm transportowych, które i tak już ledwo zipią z powodu załamania rynku przewozów. To także większe obciążenie kosztami całego sektora transportowo-logistycznego. A co za tym idzie, skok cen i wzrost inflacji.

Beneficjentami każdej wojny są sektory badawcze, które korzystają z popytu na nowe technologie, tak wojenne, jak i wykorzystywane do zabezpieczeń.

Aby pokusić się o ocenę wpływu obecnej wojny z terrorem na światową gospodarkę należałoby więc położyć na szali skutki negatywne i pozytywne. O ile terror może jedynie zachwiać gospodarką, o tyle skutki wywołane jego działaniem wpływają na nią długofalowo i powodują lepszą koniunkturę w sektorach, które żywią się konfliktami. Chcąc nie chcąc, terroryści atakując cywili wywołują skutki przeciwne do zakładanych, wzmacniają bowiem w atakowanych gospodarkach branże, które nastawione są na ich zwalczanie.

Silni przeciwko silnym

Chyba największe piętno zamachy terrorystyczne odcisnęły na psychice ludzi, wpływając na postrzeganie współczesnego świata przez pryzmat terroru. Po kilku latach od zamachów na WTC można zauważyć, że w wielu społeczeństwach narasta podejście nacechowane nieufnością, strachem przed zagrożeniem zewnętrznym i niechęcią wobec obcych kulturowo grup etnicznych czy religijnych.

Izolacjonizm ten, w wymiarze gospodarczym, widoczny jest chociażby w przepływie towarów i usług. Segmenty te, stanowiące podstawę globalizacji, hasła tak modnego przed 11 września, mocno ucierpiały z powodu rygorystycznych kontroli granicznych czy dokładniejszego nadzoru nad przepływem kapitału.

Narastającym izolacjonizmem, ale przede wszystkim strachem, można również tłumaczyć większą popularność polityków silnych, zdecydowanych, kładących nacisk na kwestie narodowościowe. Czy nie jest bowiem tak, że wyborcy chętniej szukają wsparcia u osób obiecujących bezpieczeństwo, zapewniających, że ochronią ich przed zagrożeniem, podpierających swój autorytet charyzmą?

Nieufność względem UE, oparcie w sojuszu z USA, okopywanie się w obrębie państwa narodowego, mogły być jednymi z czynników powodzenia wyborczego PiS, którego główny konkurent uosabiał politykę bardziej miękką. Powodzenie PiS wpisuje się też w nieufność do państwa liberalno-demokratycznego, które nie jest szczytem rozwoju społeczno-gospodarczego.

Polityka bowiem nie znosi próżni, nie ma systemów skończonych, doskonałych, a wojna z terrorem wydaje się kolejnym etapem w ewolucji systemów politycznych. Tak jak poprzednio napędem rozwoju był konflikt Wschód-Zachód, kolejnym etapem - rozpad Związku Radzieckiego i układu państw satelickich powodujący ekspansję "zachodniej demokracji", czyli właśnie ustrojów liberalno-demokratycznych (co, jak chciał Francis Fukuyama, miało być końcem historii), tak próby (zbrojne) zaszczepienia tejże demokracji na gruncie irackim wydają się rzeczywistym końcem marzeń amerykańskiego myśliciela.

Czy jednak współczesny terroryzm nie ujawnił rzeczywistej erozji liberalnej demokracji? Wydaje się bowiem, że terroryzm "sprawdza się" zdecydowanie lepiej w państwach o ugruntowanym ustroju liberalno-demokratycznym, gdzie szok wywołany zamachami potrafi wstrząsnąć nie tylko opinią publiczną, ale i spowodować zachwianie w elitach władzy.

Za przykład może posłużyć chociażby Hiszpania, gdzie zmiana rządu i wycofanie wojsk z Iraku nie nastąpiła co prawda wyłącznie pod wpływem ataków w Madrycie, jednak wybory przeprowadzone w kilka dni po zamachach doprowadziły do władzy siły, które krytykowały udział w tej wojnie.

W państwach o ugruntowanej demokracji zamachy terrorystyczne, czy nawet ich groźby, wpływają na bieżącą politykę. O ile same ataki przyczyniają się do niespotykanego wręcz solidaryzmu i chęci udowodnienia, że terror nie zmieni "naszego stylu życia", jak było np. w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii po zamachach w Londynie, w dłuższej perspektywie społeczeństwo domaga się jednak wycofania z działań zbrojnych. A w systemie demokratycznym oznacza to, że przy okazji najbliższych wyborów to właśnie siły polityczne, które wyrażają te dążenia, mają szansę na wygraną.

Przykładem z drugiej strony jest Rosja, gdzie zamachy (w Teatrze na Dubrowce czy w Biesłanie) posłużyły władzy do legitymizacji działań w Czeczenii. Społeczeństwo nie domaga się raczej zmiany, wręcz przeciwnie, prezydent, prezentujący postawę stanowczą i zdecydowaną, nie cofający się przed działaniami niewiele mającymi wspólnego z demokracją, ma takie wsparcie w społeczeństwie, o jakim zachodni politycy mogą tylko pomarzyć.

Prawdziwym probierzem wpływu terroru będą najbliższe wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Bush drugą kadencję wygrał bowiem jeszcze na fali patriotycznego uniesienia, a jego ekipa, kojarzona z konserwatywnym mesjanizmem, idealnie nadawała się do walki z islamskimi fanatykami. Ostatnie lata pokazały jednak, że działania te niespecjalnie sprawdzają się w zderzeniu ze współczesnym terrorem, który nie ma zinstytucjonalizowanych struktur. Nawet najpotężniejszemu państwu i najbardziej sprawnej machinie wojennej trudno bowiem zaatakować wroga, którego trudno namierzyć.

Nie można oddzielić polityki od gospodarki

Krzysztof Liedel, wicedyrektor ds. programowych Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas w Warszawie
- Terroryzm jako metoda realizacji celów politycznych ma wywierać wpływ przede wszystkim w wymiarze politycznym i społecznym funkcjonowania państwa. Jednak pamiętać należy, że we współczesnym świecie nie jest możliwe całkowite oddzielenie życia społeczno-politycznego kraju od jego życia gospodarczego.

Stabilność polityczna państwa determinuje jego stabilizację finansową, wpływa też na decyzje indywidualnych konsumentów, warunkujące właściwy rozwój gospodarki państwa. Wskaźnik zaufania konsumentów i przedsiębiorstw oraz podejmowane w związku z nim działania odnoszące się do redukcji lub wzrostu wydatków albo zwiększania oszczędności wywierają łatwy do odnotowania wpływ na gospodarkę państwa.

Nie należy jednocześnie zapominać, że jedną z podstawowych prawidłowości rządzących współczesną gospodarką światową jest jej globalny wymiar, a więc - wciąż rosnące - współzależności pomiędzy poszczególnymi państwami czy regionami w wymiarze gospodarczym. Zaburzenia funkcjonowania jednej gospodarki państwowej, bądź danego regionu ekonomicznego, mogą zachwiać równowagą ekonomiczną na znacznie szerszą skalę.

O procesach gospodarczych, a nawet długoterminowych trendach w gospodarce, decydują zachowania ludzi, ich decyzje. Jeżeli osoby zajmujące stanowiska decyzyjne w największych korporacjach lub państwowych agendach gospodarczych odczuwają wpływ zagrożeniem, zmieniają swoje zachowanie, co następnie daje się odczuć w postaci zmiany poszczególnych wskaźników ekonomicznych.

Terroryzm spowalnia wzrost gospodarczy

Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska
- Największy wpływ na gospodarkę światową miał zamach na WTC. Stany Zjednoczone rozpoczęły po nim działania wojenne na dużą skalę, co wpłynęło na zmianę struktury wydatków budżetowych i wielkość deficytu amerykańskiego budżetu państwa. Następne ataki były już tylko wydarzeniami politycznymi i społecznymi, ich skala nie miała żadnych konsekwencji gospodarczych, a reakcja rynków finansowych była krótkotrwała. Polska gospodarka nie odczuła praktycznie żadnych konsekwencji ataków.

Skala zmian w gospodarce, ruchów na rynkach finansowych, a również decyzje polityczne podjęte po atakach nie wpłynęły w widoczny sposób na sytuację ekonomiczną świata i Polski. Jedynym odczuwalnym czynnikiem jest wzrost cen ropy naftowej, co spowalnia wzrost gospodarczy świata, lecz w obliczu rosnącego popytu nie ma gwarancji, że taki wzrost i tak by nie wystąpił nawet w przypadku braku ataków terrorystycznych.

Więcej na zbrojenia, rosną podatki

Bartosz Pawłowski, analityk ING Bank Śląski
- Szacuje się, że zamachy na World Trade Center w 2001 r. zmniejszyły światowe PKB o 1,7 proc. i spowodowały zniknięcie niemal 9 milionów miejsc pracy, w tym 1,1 mln tylko w USA. Ujmując kwotowo, mówi się o bezpośrednim koszcie rzędu 100 miliardów dolarów, a pośrednim na poziomie 2 bilionów dolarów. Dla porównania, roczne PKB Polski to ok. 250 miliardów dolarów.

Są przynajmniej trzy obszary, w których terroryzm może wpływać na gospodarkę. Pierwszy to turystyka, wystarczy przypomnieć wpływ zamachów na wyspie Bali. Po drugie, kraje cierpiące z powodu powtarzających się zamachów terrorystycznych zwykle muszą zwiększyć wydatki na siły zbrojne, co wymusza wyższe podatki lub większe zadłużenie, a oba te czynniki hamują wzrost.

Każde zaostrzenie sytuacji na Bliskim Wschodzie kończy się wzrostem cen ropy, co uderza w światowy wzrost gospodarczy. Wreszcie, badania sugerują, że terroryzm ma wpływ na wymianę handlową i napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Należy jednak podkreślić, że wpływ zamachów na rynki finansowe jest niezwykle krótkotrwały, np. po atakach w Londynie trwał on 24 godziny.

Jarosław Maślanek

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »