Polska skorzysta na "sell America". Mowa o ponad 60 mld dolarów
Wyprzedaż amerykańskich aktywów - akcji w kwietniu, a obligacji w maju - świadczy o tym, że pojawiły się nowe szanse dla strefy euro oraz rynków wschodzących Europy. Według prognoz Institute of International Finance napływ kapitału nierezydentów do krajów Europy Środkowo-Wschodniej oraz Turcji może w 2026 roku wzrosnąć do 198 mld dolarów ze 173 mld dolarów w 2024 roku. Z tej puli ponad 60 mld dolarów ma trafić do Polski.
- Wyłączając Rosję prognozujemy, że wzrost PKB w regionie przyspieszy z 2,6 proc. w 2024 roku do 2,7 proc. w 2025 roku i dalej do 2,8 proc. w 2026 roku. Tej dynamice wzrostu będzie towarzyszył wzrost przepływów kapitału z 173 mld dolarów w 2024 roku do 198 mld dolarów w 2026 roku - mówił Ugras Ulku, szef działu badań na Europę Środkowo-Wschodnią w IIF podczas czerwcowego Warsaw Global Investors Summit zorganizowanego przez Europejski Kongres Finansowy.
Prezentacja przedstawiona przez Ugrasa Ulku pokazuje, że z tej puli do Polski powinno w przyszłym roku napłynąć ponad 60 mld dolarów kapitału i że będzie największym beneficjentem tych transferów z krajów naszego regionu. Do Turcji powinno trafić ok. 50 mld dolarów kapitału, do Ukrainy - ponad 30 mld dolarów, a do Czech i Węgier - po ok. 20 mld dolarów.
- Mamy do czynienia z repatriacją pieniędzy do Europy, ale również do Polski. Jest to spora szansa, a inicjatywy na poziomie europejskim dają trochę optymizmu - mówi Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych w PKO BP wymieniając przy tym pakiet fiskalny Niemiec o wartości 500 mld euro na 10 lat, czy unijny program SAFE.
IIF ma narzędzia do śledzenia przepływów kapitałowych z wysoką częstotliwością. W skali globalnej dane publikuje Bank Rozliczeń Międzynarodowych w Bazylei, na podstawie danych z banków centralnych, ale podaje je kwartalnie z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Na podstawie bieżących danych wysokiej częstotliwości IIF modeluje prognozy przepływów kapitałowych w średnim terminie.
Wyprzedaż akcji w USA zaczęła się w pamiętny "dzień wyzwolenia" kiedy to prezydent Donald Trump ogłosił niebotyczne tzw. wzajemne cła na import z kilkudziesięciu krajów. W ciągu czterech sesji indeks Standard & Poor’s 500 stracił ponad 12 proc. Taryfy "wzajemne" zostały zawieszone do 9 lipca, indeks do końca miesiąca odrobił straty, ale wtedy inwestorzy zaczęli już używać określenia "sell America" (sprzedaj Amerykę).
Druga połowa maja przyniosła wyprzedaż długoterminowych amerykańskich obligacji skarbowych, a ich rentowności nadal utrzymuje się w pobliżu psychologicznej granicy 5 proc. W przedostatnim tygodniu maja wzrosła do 5,15 proc., najwyższego poziomu od października 2023 roku. Impulsem do wyprzedaży była obniżka oceny wiarygodności kredytowej przez agencję Moody’s z najwyższej noty Aaa do Aa1. - Nie jest przypadkiem, że na 30-letnich papierach (amerykańskich) realna stopa powyżej prognozowanej inflacji jest powyżej 2 proc. - mówi Mariusz Adamiak.
Obecnie Senat USA debatuje nad sztandarową dla polityki prezydenta ustawą zwaną "One big, beautiful bill" ("jedna wielka, piękna ustawa"), która przewiduje m.in. wzrost zadłużenia USA w ciągu najbliższych lat o dodatkowe ok. 3,8 biliona dolarów z obecnych 37 bilionów dolarów. Senat ma pracować nad ustawą do 4 lipca. Agencja Moody’s zwróciła uwagę, że żadnej kolejnej administracji USA i Kongresowi nie udało się odwrócić trendu dużych corocznych deficytów fiskalnych i rosnących kosztów odsetkowych.
Według prognoz Moody’s, jeśli USA nie dokonają podwyżek podatków lub cięć wydatków, wydatki "sztywne", w tym koszty obsługi zadłużenia do 2035 roku wzrosną do ok. 78 proc. całkowitych wydatków z ok. 73 proc. w 2024 roku. Deficyty fiskalne wzrosną w okolicach 2035 roku do prawie 9 proc. PKB w porównaniu z 6,4 proc. w 2024 roku dług do ok. 134 proc. PKB do 2035 roku z 98 proc PKB w 2024 roku.
- Przewaga amerykańskiej gospodarki została zakwestionowana. Wielu inwestorów zaczęło kwestionować jej wyjątkowość, choćby wobec zapowiedzi, że rezerwy (dolarowe), które mają banki centralne mogą być inaczej potraktowane. To spowodowało, że pojawiła się chęć realokacji kapitału, głównie przez inwestorów zagranicznych - mówi Mariusz Adamiak.
Według danych Departament Skarbu USA (Treasury International Capital, TIC) za kwiecień 2025 roku, w tamtym miesiącu całkowita suma odpływów z długoterminowych i krótkoterminowych amerykańskich papierów wartościowych oraz z banków wyniosła 14,2 mld dolarów netto, przy czym sprzedaż netto papierów długoterminowych - 50,6 mld dolarów, w tym przez zagraniczne instytucje państwowe (np. banki centralne) - 30,1 mld dolarów.
Prawdopodobnie dane za maj pokażą znacznie głębszą wyprzedaż. Analitycy ING Groep zwracają uwagę, że "sell America" jest drugą stroną medalu dedolaryzacji, czyli odchodzenia od jednobiegunowego (z dominacją dolara) do wielobiegunowego systemu finansowego.
- USA stały się teraz główny źródłem napięcia i tworzą niepewność - mówił podczas WGIS Mark Patrick, szef działu makro i ryzyka krajowego w amerykańskim funduszu emerytalnym TIAA. - Mało kto przewidział tak gwałtowny spadek dolara, z 1,05 do 1,17 do euro - dodaje Mariusz Adamiak.
Marieke Blom, główna ekonomistka i globalna szefowa działu badań w ING napisała w końcu maja w "Financial Times", że Unia Europejska ma teraz wyjątkową szansę, by wykorzystać utratę przez dolara statusu "bezpiecznej przystani" i promować euro jako walutę rezerwową. Zwraca przy tym uwagę, że dedolaryzacja jest już długookresowym trendem, gdyż jeszcze w 2014 roku "zagranica" miała 50 proc. amerykańskiego długu, a w 2024 roku już zaledwie ok. jednej trzeciej. Równocześnie w latach 2023-24 inwestorzy zagraniczni zwiększyli posiadanie obligacji Niemiec o ok. 160 mld euro, czyli o 8 proc. papierów będących w obrocie.
Przepływy kapitału odzwierciedla także zachowanie giełdowych indeksów. Po falach panicznych wyprzedaży i kompulsywnych wzrostów S&P 500 był 23 czerwca na plusie 1,7 proc. od początku roku, ale Euro Stoxx 50 zyskał w tym okresie 6,2 proc. Na tym tle warszawska giełda (przy zachowaniu proporcji) prezentuje się świetnie. Indeks WIG 20 od początku roku wzrósł o 22,8 proc., a należy pamiętać, że w jego skład wchodzą głównie wielkie państwowe spółki. Indeks całego warszawskiego runku WIG wzrósł od początku roku o 24,4 proc. - Przekierowania flow światowych pomogło giełdom europejskim - mówi Mariusza Adamiak.
Według prognoz przedstawionych przez Ugrasa Ulku, to jednak nie rynki rozwinięte, ale właśnie wschodzące będą beneficjentami zmiany kierunku przepływów kapitału. Jeśli w USA rośnie ryzyko, to na rynkach wschodzących - relatywnie - się ono zmniejsza. - Wstępna prognoza przepływów kapitałowych do rynków wschodzących to 830 mld dolarów dla wszystkich obszarów w krajach europejskich, Bliskiego Wschodu i Afryki - powiedział.
Jacek Ramotowski