Dymisja Gilowskiej testem siły rynków
Przypisywanie przeceny złotego i obligacji dymisji Zyty Gilowskiej wydaje się naciągane.
Bo jeśli rzeczywiście tak miałoby być, że zmiana na stanowisku ministra finansów zaniepokoiła inwestorów, to dlaczego na wartości nie straciły akcje? Reakcje złotego i obligacji, a także giełdy były zgodne z tym, co na tych rynkach obserwowaliśmy przez cały tydzień. Rynek akcji przy niskiej aktywności inwestorów próbował odrabiać wcześniejsze straty, natomiast nasza waluta i obligacje solidarnie szły w dół.
Równocześnie piątkowe reakcje inwestorów potwierdziły, że zdarzenia natury politycznej są dobrym miernikiem siły rynków. Zazwyczaj konsekwencje zmian ministrów, polityki gospodarczej, przepisów nie są łatwe do przewidzenia. Stąd interpretacja takich faktów w bardzo dużym stopniu zależy od aktualnych nastrojów na rynkach. Gdy są dobre, niewielu inwestorów zawraca sobie głowę potencjalnymi zagrożeniami, natomiast jeśli pogarszają się, wystarczy impuls do rozpoczęcia wyprzedaży.
Praktycznie tak samo jak warszawska giełda, złoty i nasze obligacje zachowywały się wszystkie rynki nie tylko w naszym regionie, ale i na świecie. Perspektywa kolejnej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych zwiększa atrakcyjność tamtejszych bezpiecznych lokat (depozyty, obligacje). Dzieje się to kosztem bardziej ryzykownych miejsc do inwestowania. Konieczność zaostrzenia polityki monetarnej jest przy tym odbierana jako pochodna dobrej kondycji gospodarki. To w ostatnich dniach ogranicza podaż na giełdzie.
Krzysztof Stępień