Dyrektor URE: Polska nie jest bezpieczna gazowo. "Nie możemy być optymistami"
Polska nie jest w pełni zabezpieczona pod kątem dostaw gazu, brakuje magazynów. Dla rozwoju OZE kluczowe jest odblokowanie i rozwój sieci - oceniła Małgorzata Kozak, dyrektor Urzędu Regulacji Energetyki.
Pytana podczas konferencji Forum Energii i Polityki Insight, czy Polska jest bezpieczna gazowo, odpowiedziała: - Nie do końca. Niestety nie możemy być optymistami. Ruszyły inwestycje: połączenie GIPL, Baltic Pipe, interkonektor polsko-słowacki, mamy plany rozbudowy terminali, budowy FSRU. To mimo wszystko jest trochę mało.
- To, co będzie decydować o bezpieczeństwie państwa, to magazyny. My ich mamy trochę za mało. Musimy zwrócić uwagę na ich rozbudowę - dodała Kozak.
Jak wskazała, obecnie gazu wystarcza, ale o ok. 20 proc. obniżyło się zużycie.
- Póki co mamy gaz, (...) ale to jest związane z pogodą. Ciepła zima nas uratowała - powiedziała dyrektor URE. Kozak zauważyła, że nie można gwałtownie zwiększyć podaży gazu LNG, a o dostępność terminali będą konkurować z Europą takie kraje jak Chiny, Indie, czy Japonia. - Bezpieczeństwo kosztuje - powiedziała Małgorzata Kozak.
W jej ocenie, aby odnawialne źródła energii mogły się rozwijać, konieczna jest rozbudowa sieci.
- Inwestycje w OZE to nie tylko budowa instalacji, to ogromne koszty rozwoju systemów dystrybucyjnych i systemu przesyłowego. (...) Możemy mówić o odblokowaniu zasady 10H, ale tak naprawdę systemy elektroenergetyczne mają problem z absorpcją tak dużej ilości OZE - powiedziała dyrektor.
- W urzędzie są już pewnie tysiące wniosków o rozstrzygnięcie sporu z tytułu odmowy przyłączenia do sieci złożonych przez przedsiębiorców, którzy chcieliby inwestować w zieloną energię. Najważniejsze z punktu widzenia systemu jest odblokowanie sieci - dodała Kozak.
Dyrektor URE oceniła, że przedyskutować należałoby mechanizm rynku mocy, jego koszty i efekty.
- Gdy się popatrzy na wyniki aukcji rynku mocy, jak funkcjonuje rynek mocy w Polsce, jakie są jego koszty i co przyniósł, to myślę, że mechanizm jest do zmiany. (...) Rynek mocy co do zasady zagwarantował bezpieczeństwo, bo bez dodatkowych środków istniejące jednostki by się wyłączały. (..) Czy jednak stać nas na to, by dopłacać takie sumy jednostkom istniejącym? - powiedziała, dodając, że potrzebne są mechanizmy wspierające nowe jednostki.
Wskazała, że dotychczasowy koszt rynku mocy to 37,7 mld zł, bez inflacji.