Dziadek Mróz z pustym workiem. Rosyjskie regiony szukają pieniędzy dla zmobilizowanych
Nie każdy region Federacji Rosyjskiej stać na wypłaty środków obywatelom zmobilizowanym w związku z wojną na Ukrainie. Podczas gdy w niektórych częściach kraju władze obiecują sześciocyfrowe sumy z funduszy rezerwowych, w innych, gdzie budżety się nie spinają, urzędnicy muszą improwizować, oferując rodzinom drewno na opał, darmowe przejazdy komunikacją miejską czy świadczenia mieszkaniowe i usługi. W poszukiwaniu pieniędzy niektórzy zapowiedzieli już odwołanie obchodów Nowego Roku. Resort obrony uważa jednak, że kampania "zaciskania pasa" jest przedwczesna.
Powołani mają otrzymać dodatkowe środki wsparcia od regionów, zarówno w formie dopłat bezpośrednich, jak i różnego rodzaju świadczeń. Jako pierwszy przyznał je mer Moskwy, Siergiej Sobianin. Jak podaje "Kommiersant", rozszerzył on na zmobilizowanych mieszkańców miasta ulgi i wypłaty, które wcześniej otrzymali ochotnicy zaciągający się do armii. Dodatkowo ogłosił, że powołani będą otrzymywać comiesięczną wypłatę w wysokości 50 tys. rubli (równowartość prawie 820 euro).
Przykład z Moskwy szybko wzięły inne regiony. W regionie tulskim zaproponowano jednorazową wypłatę 100 tys. rubli (ok. 1640 euro), na Krymie 200 tys. rubli (ok. 3280 euro), a w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym 300 tys. rubli (ponad 4900 euro). To rozpoczęło proceder specyficznej rywalizacji w przyznawaniu pieniędzy przyszłym żołnierzom. Czukotka i Sachalin oferowały po 300 tys. rubli, władze okręgu Chanty-Mansyjskiego 250 tys. rubli, Jakucji i Kuzbasu po 200 tys. rubli, Rostowa 150 tys. rubli, Murmańska, Irkucka, Krosnodaru po 100 tys. rubli. Tym samym tropem poszli inni.
Jednak wiele regionów odpadło z tego wyścigu. Nie były one w stanie wypłacić sześciocyfrowych kwot dla zmobilizowanych. Oferowali dużo mniej, po 5 tys., 10 tys., 25 tys., czy 50 tys. rubli jednorazowych dopłat. Władze Czelabińska zaproponowały z kolei wypłatę 20 tys. rubli na dziecko. Ale - jak podaje gazeta "Kommiersant - w niektórych obwodach, m.in. swierdłowskim, tiumeńskim, pskowskim, nowosybirskim, perskim, czy w Buriacji, urzędnicy w ogóle nie będą w stanie wesprzeć mężczyzn wezwanych do armii. To budzi niezadowolenie zmobilizowanych, którzy zwracają się z żądaniami wypłaty przynamniej części środków, jakie przysługują mieszkańcom innych regionów.
Władze regionalne wskazują na problemy z oferowaniem wypłat w sytuacji, gdy budżety notują deficyt. Tłumaczą, że nie mają z czego udzielić wparcia, choć rozumieją, że nierówne traktowanie poborowych jest niesprawiedliwe.
Kwestia ta była także komentowana na Kremlu. - Oczywiście, niektóre regiony mają rezerwę bezpieczeństwa, inne mają minimalną lub żadną - mówił dziennikarzom 5 października rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow. Według niego takie sytuacje będą rozwiązywane "we współpracy z władzami federalnymi".
Regiony próbują się ratować funduszami specjalnymi i rezerwowymi, np. na Kamczatce skorzystają z Funduszu Rozwoju Półwyspu, w regionie Krasnojarska - z funduszy na poprawę warunków życia rodzin wielodzietnych. W niektórych miastach zawiązywane są rezerwy na ten cel.
Ale bywa, że przedstawiciele lokalnych władz muszą improwizować. I tak na przykład - jak czytamy w "Kommiersancie" - w Buriacji obiecano pomoc rodzinom powołanych w zakupie drewna opałowego na zimę, w regionie orłowskim rekompensatę 50 proc. wydatków na utrzymanie i najem mieszkania oraz remont, w kolei w Woroneżu żony i dzieci powołanych mogą bezpłatnie korzystać z miejskiego transportu, a w Permie oferowane są w szkołach bezpłatne posiłki dla dzieci zmobilizowanych.
Coraz głośniej mówi się o potrzebie cięć budżetowych w regionach. Zapowiadane jest ograniczenie wydatków na obchody Nowego Roku. W Kałudze, Niżnym Nowogrodzie i w Petersburgu zapowiedziano już, że nie będzie wydatków na dekoracje, fajerwerki, koncerty i uroczystości. Pieniądze te trafią na pomoc zmobilizowanym i ich rodzinom. Imprezy masowe i noworoczne imprezy firmowe zostały odwołane w obwodzie leningradzkim. W Kaliningradzie zmieniono zdanie na temat zakupu choinki za 56 milionów rubli.
W ślad za okręgami również biznes wdraża plan oszczędnościowy. Wiele firm zdecydowało, że nie zorganizuje noworocznych imprez firmowych. Na taki krok zdecydowało się aż dwie trzecie podmiotów, które miały w planach tego typu przyjęcia. To spowodowało spadek obłożenia obiektów i hoteli. Tradycyjnie na początku października prawie wszystkie miejsca na imprezy firmowe są już zarezerwowane. W tym roku zajętych jest tylko 40 proc. miejscówek.
Na noworocznym boomie nie skorzystają też muzycy, firmy techniczne i gastronomia. To czas żniw dla tych branż, w tym okresie zarabiają one lwią część swoich zarobków. Najbliższy sezon świąteczny może wyglądać bardzo słabo na tle innych.
Rosyjski resort obrony ocenił te zapowiedzi jako "przedwczesne" i "niepotrzebne". "(...) nie ma potrzeby odwoływania uroczystości noworocznych w regionach, by zaoszczędzone środki przeznaczyć na zaopatrzenie naszego personelu wojskowego, w tym powołanych podczas częściowej mobilizacji" - mówił przed weekendem wiceminister obrony Wiktor Goremykin.
Monika Borkowska