Dziś konto czyni studenta
Kolejki do wydziałowej kwestury po stypendium naukowe czy socjalne? Pieniądze wypłacane przez okratowane okienko po wcześniejszym pokwitowaniu na ręcznie sporządzonej w zeszycie w kratkę przez kasjerkę liście? Tak było jeszcze dwie dekady temu, co dzisiejsi czterdziesto-, pięćdziesięciolatkowie i starsi eksstudenci wspominają z rozbawieniem, a współcześni żacy przyjmują z niedowierzaniem. Tym ostatnim trudno się dziwić, skoro - jak wynika z sondażu Instytutu Homo Homini dla "Gazety Finansowej" - dziś dziewięciu na dziesięciu studentów ma konto w banku. Przy czym wśród żeńskiej części wskaźnik ten sięga 84 proc., a wśród męskiej dochodzi do 97 proc.
To wysokie "ubankowienie" nie jest wyłącznie efektem ich wejścia w dorosłe życie i z tym związanej coraz większej potrzeby egzystencjonalnego usamodzielnienia się. Wielu z nich jeszcze rok, dwa czy trzy lata temu stawiało pierwsze kroki, oswajając się z kartami, bankomatami czy lokatami, korzystając z dostępnej na rynku oferty usług bankowych skierowanej do młodzieży szkolnej (13-18). Dziś z indeksem w ręku wiedzę o tym, kto i co im oferuj,e czerpią głównie z sieci. Niespełna 39 proc. badanych wskazuje na serwisy internetowe, a kolejne 13 proc. na serwisy społecznościowe. Niemal trzech na dziesięciu (30 proc.) dyskutuje z rodziną i znajomymi. Przy czym ku konsultacjom w zaufanym gronie częściej skłaniają się studentki. Rzadziej w tym kontekście pojawia się oddziaływanie na ogół badanej grupy społecznej poprzez media tradycyjne: prasę drukowaną (7 proc.), telewizję (6 proc.) i radio (3 proc.). Bezpośrednio do oddziału banku po informacje gotowy jest udać się raptem jeden na stu badanych studentów.
Na dokonany wybór największy wpływ ma fakt, czy dany bank oferuje bezpłatne konto (22 proc.) i dostęp za pośrednictwem stron www (22 proc.). Innym ważnym czynnikiem są darmowe wypłaty z bankomatów (19 proc.) i niskie prowizje od operacji i usług (12 proc.). Wybierając bank, studenci zwracają też uwagę na dostęp do usług przez aplikację w telefonie/komórce (9 proc.), jak na bliskość oddziału (9 proc.). Jedynym czynnikiem mocniej różnicującym studentki od ich kolegów z uczelni jest widoczne w pomiarze powiązanie wyboru konta czy karty tych pierwszych z ofertą rabatową w sklepach i punktach usługowych.
Ośmiu na dziesięciu żaków ma konto osobiste (82 proc.). Dwóch na trzech dysponuje kartą bankomatową (65 proc.). Co trzeci może się pochwalić kontem oszczędnościowym (30 proc.) świadczącym nie tylko o konsumpcji, lecz także akumulacji kapitału. Co dziewiąty ma zaś kartę kredytową (12 proc.), a co dwudziesty piąty ma kredyt gotówkowy lub hipoteczny.
Warto jeszcze chwilę zatrzymać się przy najważniejszym dla bankowców pytaniu o efektywność skierowanej do studentów oferty ich instytucji. Okazuje się, że najlepiej pod tym względem oceniany jest przez studentów mBank (35 proc.). Zaskoczeniem dla wielu może być silna pozycja PKO BP (19 proc.). Bank, kojarzony powszechnie z gamą produktów skierowanych głównie do średniego (pracujący) i starszego (emeryci i renciści) pokolenia, wykonał w ostatnich latach wiele wysiłku, by zmienić ten niekorzystny dla siebie odbiór. Zaważyła zapewne internetowa rewolucja pozostającego pod kontrolą Skarbu Państwa giganta, bo sporo za PKO BP znalazły się inne banki, które na scyfryzowaną młodą generację stawiały od dłuższego czasu (PeKaO SA, ING Bank Śląski, czy Alior Bank). Dziś muszą zadowolić się one rywalizacją między sobą o trzecie miejsce.
Marcin Palade