E-palacz e-palaczowi wilkiem
"Chmurzenie" nie podlega takim restrykcjom jak palenie tradycyjnych papierosów, ale to powoli się zmienia. Mnożą się zakazy palenia e-papierosów, a winni są temu niestety sami użytkownicy.
Sala kinowa zapełniona po brzegi, setki par oczu śledzą akcję filmu, gdy wnet światło projektora rozjaśnia gęste obłoki zastygłej w powietrzu pary. To kolejny e-palacz umila sobie seans, doprowadzając innych do białej gorączki.
Polska znajduje się na trzecim miejscu na świecie pod względem ilości e-palaczy. Z liczbą użytkowników przybywa także zaciekłych przeciwników e-palenia. "Wapowicze" (od ang. vapour - para; tak lubią siebie nazywać) muszą zatroszczyć się o swój wizerunek. Niestety, kontrowersje wokół e-papierosów wynikają coraz częściej z braku kultury osobistej ich użytkowników. Jak grzyby po deszczu, mnożą się zatem zakazy e-palenia. Wprowadzono je między innymi w Polskim Busie, a także na przystankach i w środkach komunikacji miejskiej wielu miast, między innymi w Krakowie, Warszawie, Poznaniu i Toruniu. Racjonalne argumenty o znikomej dla otoczenia szkodliwości pary z e-papierosa bledną w obliczu setek skarg rozwścieczonych pasażerów autobusów, tramwajów, widzów kina czy teatru i wszystkich innych, którzy byli skazani na przebywanie w gęstych kłębach pary. Wiemy coraz więcej o składzie chemicznym płynów do nikotynowych inhalatorów, a także o wpływie "chmurzenia" na zdrowie. Dowiedziono, że w przypadku elektronicznych papierosów bierne palenie właściwie nie istnieje. Tradycyjny papieros zawiera około 5 600 szkodliwych substancji chemicznych, a najbardziej toksyczny jest jego strumień boczny.
Para w e-papierosie powstaje tylko podczas zaciągania, a w wydychanej chmurze znajdują się obojętne dla otoczenia, śladowe ilości substancji.
W związku z narastającą nieprzychylnością społeczeństwa wobec elektronicznych papierosów, Stowarzyszenie na rzecz E-palenia STEP ruszyło z ogólnopolską akcją społeczną pod hasłem "Wapuję kulturalnie", aby pokazać, że "problemem nie są e-papierosy, a zwykły brak kultury". Nieeleganckie zachowania niektórych "wapowiczów" kładą się cieniem na wizerunku całej społeczności e-palaczy, a o dobry smak zaczynają walczyć nasi urzędnicy. To przykre, że kwestie kultury osobistej trzeba regulować uchwałami. W Polsce z urządzenia, które poruszyło w posadach przemysł tytoniowy, korzysta ponad 1,5 mln osób. Wynalazek stał się popularny na skalę masową dopiero niedawno i kwestie savoir-vivre'u mogą być jeszcze dla niektórych niejasne. Warto postawić na edukowanie i uświadamianie tej sporej grupy, a nie uporczywe mnożenie zakazów. Stowarzyszenie na rzecz E-palenia zrobiło pierwszy krok w tym kierunku i przygotowało prosty kodeks e-palacza. Otwiera go taki zapis: "Mam prawo wapować, ale rozumiem, że osobom w moim otoczeniu może to przeszkadzać." Zasady są proste - należy powstrzymać się od palenia w komunikacji miejskiej oraz w innych miejscach, gdzie jest to niestosowne (w urzędzie, na dworcu, nie mówiąc o kościele, kinie czy teatrze). Niezwykle niekulturalne jest palenie w małych, zatłoczonych czy słabo wentylowanych pomieszczeniach. Przejawem dobrej woli jest zapytanie o możliwość zapalenia w barze lub restauracji. Kluczem jest zauważenie wokół siebie osób postronnych, którym może przeszkadzać nieszkodliwa, ale jednak zauważalna i wyczuwalna aromatyczna para. Jeśli użytkownicy e-papierosów będą dostrzegali obok siebie drugiego człowieka, nie będzie potrzeby tworzenia niepotrzebnych zakazów.