E-podpis musi jeszcze zaczekać

Gość Pulsu, prof. Wojciech Katner, wiceminister gospodarki

Gość Pulsu, prof. Wojciech Katner, wiceminister gospodarki

Ochrona mniejszych dostawców przed sieciami handlowymi, ograniczenie terminów płatności czy wreszcie zakaz sprzedaży towarów poniżej kosztów zakupu - to tylko niektóre z przepisów, które mają szansę wejść w życie w nieodległej perspektywie. Prof. Wojciech Katner, odpowiedzialny za przygotowanie rządowego programu rozwoju handlu, jednocześnie zapowiada, że ustawa o podpisie elektronicznym stanie się prawem najwcześniej od drugiej połowy 2001 r.

Ostatnia nowelizacja ustawy o zmianie zagospodarowania przestrzennego, przyjęta przez Sejm w drugiej połowie lipca, dała gminom większy wpływ na decyzje w sprawie budowy super- i hipermarketów. Przyjęta zmiana jest jednym z elementów "Programu rozwoju handlu wewnętrznego do roku 2003", miesiąc wcześniej zaakceptowanego przez rząd. Wojciech Katner, wiceminister gospodarki, zaznacza, że dotychczasowe prace legislacyjne to jedynie początek złożonego procesu. Za najważniejsze zagadnienia przewidziane do dalszej regulacji prawnej uważa m.in. sprawy związane z handlem elektronicznym, skrócenie terminów płatności za dostarczony towar, zakazu sprzedaży towarów poniżej kosztów zakupu oraz kwestie znaku towarowego producenta.

Reklama

E-handel poczeka

W związku z szybko rozwijającymi się transakcjami handlowymi za pośrednictwem Internetu pojawiła się potrzeba nowych uregulowań prawnych, dotyczących m. in. podpisu elektronicznego. Według Wojciecha Katnera, w kodeksie cywilnym już jest przygotowany nowy przepis, który przewiduje, że podpis elektroniczny będzie tożsamy z podpisem własnoręcznym. Szczegóły mają znaleźć się w specjalnej ustawie. Jego zdaniem, trzeba będzie przewidzieć jego odpowiednie zabezpieczenie poprzez użycie kodu publicznego i prywatnego oraz powołanie specjalnych instytucji certyfikujących i organu autoryzującego.

- Ustawa dotycząca podpisu elektronicznego może być co prawda uchwalona do końca 2001 r., ale w najlepszym wypadku zacznie obowiązywać dopiero od połowy przyszłego roku. Dyrektywę w tej kwestii Unia Europejska wydała w grudniu 1999 r. Czesi uchwalili swoją ustawę w czerwcu, Węgrzy intensywnie nad nią pracują, a państwa UE mają czas do końca 2001 r. Niektóre z nich jak Niemcy mają ustawę z 1997 r. i na niej się częściowo wzorujemy w rozwiązaniach odnośnie transakcji elektronicznych - zaznacza Wojciech Katner.

Odrębnej ustawy wymaga ponadto kwestia ochrony danych osobowych. Problem stanowią też prawa autorskie, jednak częściowo reguluje je ustawa z 6 czerwca 2000 r. o zmianie obowiązującego prawa autorskiego.

- Ponadto rodzi się pytanie czy handel elektroniczny ma podlegać opłatom celnym. Jest to tym istotniejsze, że wraz z międzynarodowymi porozumieniami z WTO, Polska rezygnuje stopniowo z ceł na różne produkty. Przewidujemy, że handel elektroniczny obejmie w przyszłości kilkadziesiąt procent obrotów. W związku z tym nie wyobrażam sobie, aby transakcji takich państwo polskie miało nie oclić, a zwłaszcza nie opodatkować. W tej sprawie trwa obecnie dyskusja między USA a Unią Europejską - podkreśla Wojciech Katner.

Weksel albo poręczenie

Wojciech Katner uważa, że istnieje pilna potrzeba przygotowania regulacji prawnej zmierzającej do skrócenia terminów płatności za dostarczony towar. Takie przepisy chroniłyby dostawców, zwłaszcza w relacjach z wielkimi sieciami handlowymi. Według niego, rozsądnym okresem byłby jeden miesiąc. W przyjętych założeniach prawnych trzeba jednak znaleźć odpowiednie zabezpieczenia na wypadek niedotrzymania terminu zapłaty. Mogłoby to być uczynione na przykład za pomocą wystawionego weksla.

- Dopuszczam możliwość zabezpieczenia w postaci poręczenia lub zastawu. Zastanawiamy się również, czy będzie to przepis obowiązujący bezwzględnie czy tylko w sytuacji, gdy strony nie umówią się inaczej. Osobiście skłaniam się do drugiego rozwiązania, gdyż przepisy bezwzględnie obowiązujące w sferze umów mają to do siebie, że firmy będą starały się je ominąć - zaznacza Wojciech Katner.

Cena rażąco niska

Wojciech Katner podkreśla, że w normalnym obrocie gospodarczym nie jest normalna sprzedaż towarów poniżej kosztów zakupu. Według niego, tylko duże sieci handlowe mogą sobie na to pozwolić, bo i tak zbilansują to sobie dodatnio wielkością obrotów dzięki ilości towarów. Mali przedsiębiorcy w tej cenowej rywalizacji nie mają szans.

- Nowe ustawodawstwo nie będzie przewidywało możliwości sprzedaży poniżej kosztów zakupu. Odstępstwa od tej zasady będą dotyczyły sytuacji, w której kończy się termin ważności produktu oraz przy akcjach promocyjnych, nie przekraczających jednak jednego tygodnia w roku. Dopuszczałbym też taką sprzedaż w sklepach prowadzonych przez organizacje charytatywne - zaznacza Wojciech Katner.

Ministerstwo Gospodarki przewiduje, że do końca roku w tej kwestii pojawi się rozwiązanie ustawowe.

Znak towarowy

- Inaczej niż w Unii Europejskiej polskie prawo nie dopuszcza, aby na towarze była zaznaczona jedynie nazwa sprzedawcy - bez podania producenta. Jeśli powiedzmy sklep Biedronka czy Rema 1000 sprzedawałby piwo pod nazwą swojej sieci, to na opakowaniu powinna być jednocześnie podana nazwa browaru, w którym piwo to zostało wyprodukowane. Może się bowiem okazać, że w obydwu tych sklepach pod różnymi nazwami sprzedają nam ten sam wyrób. Znajomość wytwórcy jest elementarnym prawem konsumenta - mówi Wojciech Katner.

Zdaniem podsekretarza stanu w MG, w regulacji handlu i ochronie konsumentów niewiele może zmienić ustawodawstwo. Problem leży głównie po stronie wykonawczej - ze względu na bardzo małą liczbę instytucji kontrolujących realizacji przepisów. Niewystarczające są również dzisiejsze sankcje. Zbyt niskie kary, jakie może nałożyć inspekcja handlowa, powodują, że wiele dużych firm woli zapłacić karę niż dostosować się do obowiązujących przepisów.

Bez ustawy o handlu

<$>Minister Katner sądzi, że problemy polskiego handlu nie powinny znaleźć się w jednej ustawie o handlu. Mogłaby być ona odebrana jako próba administracyjnego ograniczania wolności działalności gospodarczej i kojarzyć się z "bitwą o handel" znaną z niesławnych lat 40.

Dlatego proponuje on raczej prace nad ustawą o "niektórych aspektach handlu" lub poszukiwanie rozwiązań prawnych dla polskiego handlu w oddzielnych aktach ustawodawczych.

- Trzeba jednak pamiętać, że z racji ochrony słabszych ekonomicznie przedsiębiorców oraz ochrony słusznych interesów konsumentów, w krajach Unii Europejskiej i OECD występuje silne ustawodawstwo regulujące sferę umów w obrocie towarów i usług, a informacja państwa lub organów samorządu terytorialnego jest zadziwiająco szeroka. Wolność gospodarcza nie może się kojarzyć z dowolnością, szkodliwą dla słabszych ekonomicznie małych przedsiębiorstw produkcyjnych i handlowych - zaznacza Wojciech Katner.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: elektroniczny | prof | podpis | podpis elektroniczny | wiceminister | handel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »