EBOR: po G-8, ale z wygranym
EBOR potwierdził zainteresowanie udziałem w prywatyzacji grupy G-8, zapewniając jednak, że gotów jest wesprzeć każdego z inwestorów. Szkopuł w tym, że niemiecki E.ON Ń w przeciwieństwie do El-Dystrybucji Ń nie jest szczególnie zainteresowany współpracą.
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju chce zachować bezstronność w przetargu na grupę G-8. Dlatego, choć potwierdza zainteresowanie energetyką w ogóle, a prywatyzacją G-8 w szczególności, nie chce wskazywać inwestora, którego wesprze jako kredytodawca, a prawdopodobnie również - współudziałowiec.
- Polski rząd sam podejmie decyzję. My musimy pozostać bezstronni. EBOR jest gotów do współpracy z tym inwestorem, który wygra przetarg - powiedział Ben Atkins, rzecznik prasowy EBOR.
Kto szuka wsparcia
O grupę ośmiu dystrybutorów prądu wciąż rywalizuje dwóch zainteresowanych - niemiecki koncern E.ON i El-Dystrybucja Jana Kulczyka. Oświadczenie EBOR wskazuje, że bank jest skłonny towarzyszyć i jednym i drugim. Problem w tym, że jak wynika z naszych informacji Niemcy nie byli dotąd szczególnie zainteresowani współpracą z EBOR. W przeciwieństwie do El-Dystrybucji, stać ich na samodzielny zakup G-8, co oznacza, że finansowe wsparcie banku nie jest im potrzebne. To zaś pozwala przypuszczać, że jeśli EBOR będzie uczestnikiem prywatyzacji G-8, to raczej jako partner spółki Jana Kulczyka.
Wpadka, nie wpadka
Jeszcze niedawno wszystko wskazywało na to, że zwycięstwo branżowej firmy z Niemiec jest przesądzone, jednak skierowana przez MSP do inwestorów prośba o przedłużenie ważności ofert (na którą mają odpowiedzieć do 21 czerwca) sygnalizuje, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Wciąż nie jest pewne, komu MSP, a de facto - rząd, przyzna wyłączność na negocjacje.
Wśród polityków obserwujących prywatyzację G-8 pojawia się opinia, że w tej sprawie istnieje rozbieżność między resortami skarbu i gospodarki. Niektórzy obserwatorzy wiążą tę teorię ze środowym niefortunnym oświadczeniem Jacka Piechoty, szefa MG, o przyznaniu wyłączności firmie E.ON.
- Nie można wykluczyć, że - wbrew wyjaśnieniom ministra - nie była to zwykła wpadka, lecz element rozgrywki z MSP. Przedstawiciele resortu gospodarki robią wrażenie bardziej podatnych na wpływy El-Dystrybucji, podczas gdy minister skarbu woli E.ON - komentuje anonimowo jeden z parlamentarzystów.