Egzekucja odroczona
Rosjanom zależy na utrzymaniu Gas-Tradingu. Wczoraj na ich prośbę przerwano obrady NWZA, które mogło podjąć decyzję o likwidacji spółki, pozbawionej w 2002 r. możliwości handlu gazem ziemnym.
Na wniosek Gazexportu (spółka zależna Gazpromu) Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Gas-Tradingu podjęło wczoraj decyzję o zarządzeniu przerwy w swoich obradach do 30 września. PGNiG - największy udziałowiec spółki - postanowiło ostatecznie przychylić się do prośby strony rosyjskiej, która argumentowała ją koniecznością zapoznania się z sytuacją w przedsiębiorstwie, przez nowe (powołane 19 sierpnia) kierownictwo Gazexportu.
Przez pierwsze 6 lat istnienia Gas-Tradingu (do podwyższenia kapitału w 1998 r.) największym udziałowcem (35 proc.) był właśnie Gazexport, 30 proc. akcji należało do PGNiG, a 25 proc. do Bartimpeksu Aleksandra Gudzowatego. Ewentualny spór wokół Gas-Tradingu mógłby tylko zaognić już istniejący konflikt pomiędzy PGNiG i Gazpromem, dotyczący działalności EuRoPol GAZ-u.
Monopolista nie chce zgodzić się na rosyjską propozycję podwyższenia kapitału akcyjnego firmy powstałej dla budowy i eksploatacji polskiego odcinka gazociągu jamalskiego. W efekcie wciąż nie rozpoczęto budowy brakujących do skompletowania na polskim terytorium pierwszej nitki gazociągu, 3 tłoczni gazu. Jeżeli ostatecznie dojdzie do likwidacji Gas-Tradingu, będzie musiał zostać rozdysponowany jego majątek, w tym 4-proc. pakiet akcji EuRoPol GAZ-u.
Istnieją różnice zdań co do sposobu tego podziału. Gdyby proporcjonalnie (jak chce tego A. Gudzowaty uważany za pomysłodawcę likwidacji) przenieść na właścicieli Gas-Tradingu akcje EuRoPol GAZ-u najwięcej zyskaliby: PGNiG (1,74 proc.) i Bartimpex (1,45 proc.), a ta ostatnia spółka pełniłaby rolę języczka u wagi. Prawo pierwokupu akcji EuRoPol GAZ-u przysługuje jednak PGNiG i Gazpromowi.
Władze Gas-Tradingu nie uważają misji spółki za zakończoną: Udział w EuRoPol GAZ-ie daje nam uprawnienia do tego by nadal być importerem rosyjskiego gazu do Polski - mówi PG Krzysztof Laskowski, wiceprezes Gas-Tradingu.
Przyznaje jednak iż ze względu na bardzo dużą niestabilność rynku LPG, firma jest zmuszona do zawierania kontraktów, w przedziale 2 tygodni. A choć pracuje w niej zaledwie 8 osób, w PGNiG z kolei nie widzą uzasadnienia dla ponoszenia kosztów utrzymania spółki-córki o tak okrojonej działalności.