Ekonomiczny kryzys bije po kieszeni

Poziom życia Brytyjczyków obniża się począwszy od krachu na globalnym rynku finansowym w 2008 r. Wzrosło bezrobocie i podatki, a przyrost płac nie nadąża za wzrostem cen. Rząd tnie wydatki wszędzie tam, gdzie mu to uchodzi na sucho.

W ujęciu AIC, czyli faktycznej, indywidualnej konsumpcji na głowę mieszkańca (alternatywnego wobec PKB na głowę mieszkańca wskaźnika pomiaru spożycia, obejmującego również świadczenia i usługi rzeczowe, z których korzystają gospodarstwa domowe), Brytyjczycy w ub. r. spadli na szóste miejsce w UE. Jest ono na poziomie 118 proc. średniego spożycia unijnego wobec 120 proc. w 2010 r.

W klasyfikacji kosztów życia Eurostat uznał W. Brytanię za 14. najdroższe państwo UE (w 2010 r. była na miejscu 15.). Ceny w W. Brytanii w 2011 r. były o 3 proc. powyżej średniej w UE.

Reklama

Mimo że dane o zatrudnieniu sugerują jego wzrost w sektorze prywatnym, wchłaniającym część pracowników sektora publicznego gdzie rządowe cięcia wymuszają największe redukcje, ogólna kondycja rynku pracy jest słaba. Stopa bezrobocia od kilku miesięcy utrzymuje się na poziomie 7,8 proc. (ok. 2,5 mln osób) i mimo spodziewanego odbicia gospodarki w 2013 r. (do ok. 1,1 proc. PKB z ok. 0,0-0,1 proc. w 2012 r.) może jeszcze wzrosnąć.

Dodatkowo nowe miejsca pracy to głównie praca czasowa lub w niepełnym wymiarze godzin. Z kolei pracownicy stali zmuszani są godzić się na pracę w zmniejszonym wymiarze czasu.

Sektor publiczny okazuje niezadowolenie z pogorszenia warunków odpraw emerytalnych, a związki zawodowe domagają się od pracodawców tzw. living wage, czyli płac, za które można się utrzymać. Prognozy banku Barclays na najbliższe kilka kwartałów zakładają, że rynek pracy może się pogorszyć.

Prezes Banku Anglii Mervyn King z końcem 2011 r. powiedział, że gospodarstwa domowe doświadczyły największego spadku przychodów od Wielkiej Depresji z lat 30. XX w. Rok 2012 r. nie przyniósł wymiernej poprawy.

PKB jest wciąż o ok. 3 proc. poniżej poziomu z 2007 r., co przekłada się na niskie przychody podatkowe i wolniejszą redukcję długu i deficytu niż rząd miał w planach. Gospodarka brytyjska z ostatniej recesji wychodzi wolniej niż inne kraje, w tym Niemcy i USA.

W latach 1998-2008 wskaźniki ubóstwa systematycznie obniżały się, ale w 2009 r., gdy załamanie było najgłębsze, trend uległ odwróceniu - wynika z ostatniego raportu resortu ds. społeczności lokalnych i samorządu. W grupie najbiedniejszych gmin i miast tylko w dwóch przypadkach wskaźniki ubóstwa w 2009 r. były niższe niż w 1999 r.

Realizowany przez rząd od 2010 r. program zaciskania pasa, którego elementem był wzrost opłat za studia o blisko 300 proc., przełożył się na spadek liczby studentów zgłaszających się na uczelnie. W roku akademickim 2012/13 na studia zapisało się o 50 tys. mniej studentów niż w ostatnim roku obowiązywania starych opłat 2011/12 (spadek o 6,6 proc.).

Badania konsumentów wykazują, iż stali się oni bardziej oszczędni i z obawy przed nieprzewidzianymi wydatkami oszczędzają więcej.

Statystyczny Brytyjczyk odkłada średnio 7,3 proc. miesięcznej pensji (ok. 90 funtów) wobec średniej 83 funtów jesienią 2010 r. Niektórzy obawiają się, że pogorszenie sytuacji życiowej spowoduje, iż będą zmuszeni do sięgnięcia po te oszczędności.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

PAP
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | życia | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »