Ekonomiści przejęli rolę opozycji
Gdy opozycyjne PiS mało co interesuje poza katastrofą smoleńską sprzed dziewięciu miesięcy, Leszek Balcerowicz i inni ekonomiści faktycznie przejęli w Polsce rolę politycznej opozycji - pisze czwartkowy "Financial Times".
Balcerowicza, swego czasu sojusznika premiera Donalda Tuska, dziennik nazywa "jednym z najostrzejszych krytyków obecnego rządu".
Pobierz darmowy Program PIT 2010
Jak zauważa "FT", powodem ostatniej fali krytyki ze strony byłego ministra finansów i byłego prezesa NBP są rządowe propozycje wobec OFE, przewidujące zmniejszenie składki przekazywanej do drugiego filaru z 7,3 proc. do 2,3 proc. Reszta byłaby trzymana w ZUS-ie na indywidualnych kontach.
Balcerowicz nie wierzy rządowym zapewnieniom, że przyszli emeryci nie stracą w wyniku tych zmian. Zamiast zmniejszenia składki do OFE sugeruje rządowi podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat, ograniczenie świadczeń dla niepełnosprawnych i zlikwidowanie becikowego - pisze londyńska gazeta.
- Balcerowicz i inni ekonomiści ostrzegają, że zmiany w systemie emerytalnym zmniejszą i tak już niski wskaźnik oszczędności gospodarstw domowych sięgający niespełna 5 proc. PKB i spowodują, że Polska stanie się jeszcze bardziej zależna od zagranicznych inwestorów nabywających polskie obligacje, ponieważ prywatne fundusze emerytalne będą mieć mniej środków, by je kupować - tłumaczy "FT".
Ze swej strony premier Tusk nazywa plan redukcji wpłat do OFE "najmniej bolesnym społecznie".
Określenie to, jak wskazuje "FT", stało się "rodzajem lejtmotywu rządu, z pozoru przyjaznego biznesowi, choć unikającego działań pociągających za sobą wysoki polityczny koszt". - W czasie, gdy stopy procentowe na wschodzących rynkach zaczynają rosnąć, emisja (polskiego, rządowego) długu może w obecnym roku okazać się trudniejsza niż w 2010 - zauważa gazeta.
- Coraz bardziej uszczypliwa krytyka Balcerowicza - w ubiegłym roku na głównym skrzyżowaniu stolicy zainstalował cyfrowy zegar rejestrujący narastanie publicznego długu - uczyniła go osobistym wrogiem niektórych bliskich doradców Tuska - twierdzi "Financial Times".
Do zakupu polskich papierów skarbowych zachęcać będzie inwestorów z Państwa Środka wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. W lutym, najpóźniej w marcu ma odwiedzić Chiny - dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna".
Rzeczniczka Ministerstwa Finansów przyznaje, że planowany jest road show w Azji, ale szczegóły podobno nie są jeszcze ustalone. Na rynku obligacji robi się coraz ciaśniej bo po kryzysie niemal wszystkie państwa europejskie potrzebują pieniędzy. A Chiny to dobry nabywca papierów dłużnych, zwłaszcza tych 10-, 15-letnich - zaznacza gazeta.
Według "DGP", Polska nie oferuje wprawdzie tak zawrotnych marży jak podupadające kraje europejskie, ale za to jest państwem bezpiecznym, o relatywnie dobrych perspektywach gospodarczych na kolejne lata. Np. wczoraj Polska sprzedała 15-letnie obligacje w jenach o wartości 18 mld jenów, z których część mogła trafić do chińskich inwestorów. Więcej o tym w publikacji "Dziennika Gazety Prawnej".