Elektrociepłownie chcą gwarancji

Elektrociepłownie boją się, że z powodu konsolidacji branży nie zdołają sprzedać energii na rynku. Dlatego chcą gwarancji ustawowych.

Elektrociepłownie boją się, że z powodu konsolidacji branży nie zdołają sprzedać energii na rynku. Dlatego chcą gwarancji ustawowych.

Jutro, niespełna tydzień po pierwszym czytaniu projektu nowelizacji prawa energetycznego w sejmowej Komisji Gospodarki, zbierze się specjalna podkomisja, która ma zaopiniować rządową propozycję zmian w ustawie. Projekt dotyczy energii elektrycznej produkowanej w kogeneracji, czyli równocześnie z ciepłem. Chodzi o dostosowanie krajowych przepisów do prawa unijnego i wprowadzenie nowego mechanizmu dotowania produkcji tzw. czerwonej energii.

Zaproponowane przez rząd zmiany przewidują zastosowanie wobec energii z kogeneracji podobnych rozwiązań jak w przypadku prądu ze źródeł odnawialnych. Wyprodukowaniu każdej megawatogodziny czerwonej energii (spełniającej ustawowe kryteria efektywności) będzie towarzyszyła emisja świadectwa pochodzenia. Wpływy z ich sprzedaży będą stanowiły dodatkowy przychód producentów czerwonej energii. W myśl rządowej propozycji na największe wsparcie mogą liczyć elektrociepłownie gazowe i najmniejsze źródła węglowe o mocy do 1 MW.

Reklama

Może być lepiej

Elektrociepłownie są zadowolone z proponowanych w rządowym projekcie rozwiązań, ale oczekują więcej. Chcą, by dodatkowo ustawa gwarantowała im, że sprzedadzą swoją produkcję po średniej rynkowej cenie.

- Energia wytwarzana w skojarzeniu z ciepłem jest specyficzna, bo wielkość produkcji zależy od zapotrzebowania na ciepło. W projekcie zapisano obowiązek jej odbioru przez firmy sieciowe, ale nie mamy gwarancji, że na rynku znajdą się na nią nabywcy -mówi Jacek Dreżewski, prezes Vattenfall Heat Poland i szef Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych (PTEZ).

Gdyby się nie znaleźli, czerwona energia trafiałaby na rynek bilansujący, gdzie ceny dla sprzedających są znacznie niższe.

- To bardzo prawdopodobny scenariusz, bo po pierwsze - nasz szczyt produkcyjny nie pokrywa się ze szczytem zapotrzebowania na energię elektryczną. Po drugie -po dostosowaniu polskiej ustawy do regulacji unijnych zmienią się kryteria kwalifikowania energii jako czerwonej i na rynku będzie jej 19-20 proc., podczas gdy obecnie jest tylko 15 proc. - twierdzi Jacek Dreżewski.

Elektrociepłownie wysuwały już podobny postulat na początku prac nad projektem, potem z niego zrezygnowały, a ostatecznie ponowiły pierwotne żądania.

- Skłonił nas do tego rządowy program konsolidacji branży. Konkurencja zostanie ograniczona i duży obrót czerwoną energią będzie odbywał się wewnątrz skonsolidowanych grup. W efekcie rynek dostępny dla niezależnych producentów mocno się skurczy - uważa szef PTEZ.

Szybka ścieżka

Te pomysły krytycznie oceniają elektrownie, które po wprowadzeniu świadectw pochodzenia będą bezpośrednio konkurować z elektrociepłowniami na rynku energii. Mimo to Andrzej Czerwieński, poseł PO, zapowiada zgłoszenie sprzyjającej elektrociepłowniom poprawki na najbliższym posiedzeniu komisji, która ma ponownie zająć się projektem w ostatnich dniach listopada.

- Rząd prosił o przyspieszenie prac nad ustawą, bo chce, by weszła w życie od początku 2007 r. - mówi Andrzej Czerwieński.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: chciał | elektrociepłownia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »