Elektrownie wiatrowe dadzą miliardy. Jaką rolę odgrywają wiatraki w KPO?

Odblokowanie przez polski rząd energii wiatrowej jest jednym z tzw. kamieni milowych, które zostały wpisane w Krajowy Plan Obudowy. Jeśli nie odejdziemy więc od obowiązującej dziś zasady 10H, w myśl której praktycznie nie można budować w Polsce wiatraków – unijne środki nie zostaną nam wypłacone.

Partnerem publikacji jest Instytut Reform

Sporna kwestia pomiędzy polskim rządem a Unią Europejską powinna zostać rozwiązana już dawno temu. Tymczasem projekt, liberalizujący zasadę 10H, do dziś tkwi w sejmowej zamrażarce i wciąż czeka na głosowanie. Zmiana przepisów pozostaje jednym z 37 tzw. kamieni milowych, wpisanych w KPO. Innymi słowy, jeśli nie spełnimy przedstawionych wymogów - nie dojdzie do wypłaty przez UE 158,5 mld złotych.

Odblokowanie unijnych pieniędzy to jednak tylko jeden z powodów, dla których warto zacząć inwestować w elektrownie wiatrowe.

Walka z wiatrakami

Wspomniana zasada 10H, będąca dziś kością niezgody między polskim rządem a Unią Europejską, została wprowadzona w roku 2016. Tłumaczono to wówczas protestami mieszkańców mniejszych miejscowości, którzy mieli obawiać się hałasu oraz zrujnowania krajobrazu. W efekcie odległość wiatraka od zabudowań musi być dziesięciokrotnie większa niż jego wysokość.

Ile w praktyce ma wynosić odstęp? Od ok. 1,5 do 2 km, co zdaniem specjalistów skutecznie hamuje rozwój energetyki wiatrowej w naszym kraju. Dlaczego? W praktyce trudno znaleźć miejsce w Polsce, które spełniałoby wspomniane wymagania.

Obowiązujący stan prawny niesie więc ze sobą poważne konsekwencje. Obecnie realizowane są jedynie inwestycje, które można wdrażać na mocy starych przepisów. Nie wykorzystują więc one nowszych i wydajniejszych technologii oraz nie korzystają z dynamicznego rozwoju branży.

Zdynamizowanie prac nad projektem odchodzącym od zasady 10H zapowiadane były wielokrotnie, jednak dotąd nie doszły do skutku. Sprzeciw przedstawia Solidarna Polska, co prawdopodobnie hamuje cały proces. W Sejmie ustawa ma poparcie całej opozycji. Jednak mimo to projekt wciąż nie trafił pod obrady.

Pieniądze to nie wszystko

Liberalizacja zasady 10H to jednak nie tylko konieczny warunek odblokowania unijnych funduszy, ale przede wszystkim szansa na obniżenie rachunków za energię. Elektrownie wiatrowe wytwarzają bowiem energię najtańszą i najczystszą. Rosnące ceny przestałyby więc być dotkliwe, a uzależnienie od paliw kopalnych, którego dziś jesteśmy świadkami, również nie byłoby tak bolesne.

Wzmożona produkcja energii elektrycznej z farm wiatrowych na lądzie przekłada się na obniżenie jej średnich hurtowych cen.

Energia z wiatru to nie tylko najtańsza alternatywa dla węgla, ale również nowe inwestycje, czyli wsparcie dla lokalnych społeczności (nowe miejsca pracy) oraz samorządów (dodatkowe wpływy finansowe).

500 m, czyli szansa na uwolnienie potencjału energetyki wiatrowej na lądzie

Bezpieczną odległością zajęli się naukowcy Polskiej Akademii Nauk. W raporcie, który ukazał się w listopadzie, stwierdzili oni, iż odległość 500 m od zabudowań mieszkalnych jest wystarczająca.

"W kwestii dźwięków emitowanych przez turbiny wiatrowe zdecydowana większość naukowców jest zgodnych co do tego, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, by hałas, w tym infradźwięki, których źródłem są elektrownie wiatrowe, wywierał negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka. Nie ma również zagrożenia dla zdrowia ludzkiego ze strony turbin wiatrowych w przypadku oddziaływań elektromagnetycznych i wibracyjnych przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności" - czytamy na stronie PAN[1].

Natomiast zdaniem samego sektora, 500 m to absolutne minimum, aby skutecznie uwolnić potencjał tkwiący w lądowej energetyce wiatrowej. Jak podaje Instytut Energetyki Odnawialnej, dopiero ta odległość zwiększyłaby możliwość wykorzystania terenów pod nowe inwestycje wiatrowe. W efekcie - jak wynika z analiz IEO - zwiększeniu do 22 GW na przestrzeni najbliższych lat uległby potencjał energetyki wiatrowej.

Z kolei z wyliczeń think tanku Ember wynika, że moc lądowych elektrowni wiatrowych w ciągu najbliższych 20 lat przełożyłaby się na ok. 44 GW. To ponad cztery razy więcej niż obecnie. Innymi słowy, w momencie odejścia od zasady 10H moglibyśmy liczyć na gwałtowny wzrost pozyskiwania energii z wiatru.

Partnerem publikacji jest Instytut Reform

[1] https://pan.pl/blog/komitet-inzynierii-srodowiska-pan-elektrownie-wiatrowe-sa-bezpieczne-dla-zdrowia/

[2] https://energia.rp.pl/oze/art37412181-czy-wiatraki-na-ladzie-sa-bezpieczne-dla-zdrowia-jest-raport-pan

.
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »