Elon Musk i jego "Drużyna A". Szykuje się biznesowy desant na Biały Dom

Elon Musk kompletuje "drużynę A", złożoną ze swoich bliskich współpracowników, którzy mieliby wybrać się z nim do Waszyngtonu i objąć ważne stanowiska w administracji Donalda Trumpa - donosi "Financial Times". W ekipie tej znaleźli się m.in. specjaliści od cięć kadrowych, co być może ma związek z tym, że Musk w Białym Domu miałby zająć się "odchudzaniem" sektora publicznego.

Sam Elon Musk otrzymał już od Donalda Trumpa obietnicę pokierowania gremium, które przyszły prezydent USA nazywa "komisją na rzecz wydajności państwa". Miałaby ona przeprowadzić audyt rządu federalnego i opracować kompleksowy program reform, które - jak mówi Donald Trump - przyniosą budżetowi USA "bilionowe" oszczędności.

Elon Musk o "drużynie A". Kogo zabierze ze sobą do Białego Domu?

Musk nie będzie jednak sam na tym froncie. Miliarder jest też świadom tego, że oficjalne piastowanie stanowiska szefa takiej komisji skutkowałoby konfliktem interesów - jako prezes Tesli czy SpaceX chce on przecież także walczyć o intratne kontrakty dla swoich spółek. To dlatego, jak pisze "Financial Times", jego rola miałaby ograniczać się do funkcji doradczej, a prawdziwą władzę, jeśli chodzi o kształtowanie na nowo administracji federalnej, otrzymaliby jego bliscy biznesowi współpracownicy i znajomi ze świata finansów, których Musk określa mianem "drużyny A".

Reklama

"Amerykańska drużyna A zazwyczaj buduje firmy w sektorze prywatnym" - napisał Musk na swoim profilu w serwisie X. "Jednak raz na jakiś czas reforma rządu staje się na tyle istotna, że drużyna A poświęca swój czas na rząd. Teraz nadszedł właśnie ten moment".

"FT" przypomina, że Musk w swojej karierze polegał niejednokrotnie na kilku zaufanych doradcach, którzy nadzorowali bogate portfolio jego spółek. Powierzał im zazwyczaj takie zadania, jak dokonanie głębokich i bezwzględnych cięć kadrowych, wdrożenie nieoczekiwanych zmian w strategii czy realizację zadań w terminach, które wydawały się nierealistyczne.

Specjaliści od zwolnień w ekipie Elona Muska

Kto zatem może znaleźć się w "drużynie A" i pojechać z Muskiem do Waszyngtonu? "FT" wymienia w tym kontekście przede wszystkim Steve'a Davisa, prezesa The Boring Company - górniczego start-upu zajmującego się kopaniem tuneli, założonego przez Muska w 2016 r. Po tym, jak Musk przejął Twittera (czyli obecny X) w 2022 r., Davis przeniósł się do siedziby społecznościowej platformy w San Francisco. Mieszkał tam na co dzień, a nawet nocował - wspólnie z żoną i nowo narodzonym dzieckiem - nadzorując cięcia kadrowe. W efekcie z Twittera zwolniono wówczas 80 proc. pracowników. "Davis jest dobry w zwalnianiu ludzi" - przekazał dziennikowi informator znający osobiście i Muska, i Davisa.

Kolejny członek drużyny Muska to - według "FT" - Omead Afshar, samozwańczy "strażak" Elona Muska, który nadzorował budowę wielkiej fabryki Tesli w Teksasie. On też uczestniczył w kadrowej restrukturyzacji Twittera, niedawno zaś odpowiadał za redukcję etatów właśnie w Tesli - na skutek tych działań w firmie zlikwidowano 14 tys. etatów.

Prowadzący podcast, szef funduszu i praktykujący Mormon

Zdaniem gazety, wśród osób, które po wygranej Donalda Trumpa liczą na to, że bliskie koneksje z Elonem Muskiem pozwolą im objąć posady w nowej administracji, są David Sacks i Jason Calacanisas. To gospodarze podcastu All-in, którego częstym gościem był Musk.

Bliskie stosunki łączą Muska także z Billem Ackmanem, który założył i zarządza funduszem hedgingowym Pershing Square. Według dziennika, on też może skorzystać na zażyłości Muska i Trumpa - gazeta odnotowuje, że właściciel Tesli i Ackman w przeszłości często publicznie wymieniali na platformie X swoje poglądy na temat handlu, podatków czy imigracji. Poglądy te w licznych punktach są zbieżne.

Wreszcie - w "drużynie A" mógłby znaleźć się Jared Birchall, czyli prawa ręka Elona Muska. Birchall - niegdyś analityk w Goldman Sachs i bankier w Morgan Stanley - kieruje rodzinnym biurem swojego mocodawcy, czyli wehikułem Excession, poprzez który Musk zarządza swoim majątkiem. Odegrał kluczową rolę w przejęciu Twittera przez Muska - pomógł mu zebrać kapitał niezbędny do dokonania przejęcia i bezpośrednio zaangażował się w negocjacje z zarządem platformy oraz lobbing wśród jej akcjonariuszy. Jest praktykującym Mormonem i abstynentem. Choć uchodzi za spokojnego, to zdaniem osób, które znają go bliżej, dla Elona Muska zrobi wszystko - a Musk wyposażył go w kompetencje i zakres władzy, jakimi nie cieszy się obecnie nikt w jego otoczeniu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elon Musk | Donald Trump | wybory w USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »