Emigrant z Kosmosu?

Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich bardów ulicznych. Występował m.in. na ulicach Sopotu, Warszawy, Zakopanego. Grał na scenach największych festiwali muzycznych w Jarocinie oraz na Przystanku Woodstock.

Pojawiał się wielokrotnie na małym ekranie. Miał swój stały występ w nadawanym w latach 90-tych programie satyryczno-muzycznym "Lalamido... czyli porykiwania szarpidrutów". Z zawodu ogrodnik specjalizujący się w ogrodach skalnych, były rolnik. Ma 65 lat. Od pewnego czasu występuje na ulicach największych miast Irlandii, głównie Dublina.

Z Panem Witkiem spędziłem trzy godziny na dublińskiej ulicy. Nasza rozmowa była ciągle przerywana ze względu na prośby o piosenkę lub partię szachów. Pan Witek tryskał energią i pomimo pewnej bariery językowej, świetnie się z każdym dogadywał. Nawet z Węgrem, który mówił tylko po węgiersku.

Reklama

- Czyżby Pan również zdecydował się na emigrację? Skąd ta decyzja i dlaczego akurat Irlandia?

- Mój pobyt na Zielonej Wyspie to dzieło przypadku. Polak (p. Andrzej), który zrobił mi kiedyś zdjęcie w Zakopanem zadzwonił pod numer, który miałem na gitarze. Powiedział, że mieszka w Irlandii i zapytał czy nie chciałbym wystąpić na imprezie towarzyszącej obchodom związanym z świętem Świętego Patryka. Zgodziłem się pod warunkiem, że otoczy mnie opieką na obczyźnie. Kupił mi bilet lotniczy, zorganizował zakwaterowanie i ogólnie mówiąc poprowadził za rękę. To było trzy lata temu. Spodobało mi się tutaj, więc zostałem i bardzo sobie chwalę ten pobyt.

- Był Pan już kiedyś za granicą?

- Nie. Nigdy.

- Czy oprócz grania na ulicach zajmował się Pan czymś innym w Irlandii?

- Pracowałem w budowlance. Czasami po 16 godzin. Pojawił się jednak problem z rozliczeniami. Sporną kwestią okazało się 100 euro. Po tych doświadczeniach zdecydowałem zająć się tylko graniem. Tu nie ma sporów finansowych. Każdy może mnie posłuchać i jeśli chce, to po prostu rzuca mi jakąś monetę lub banknot.

- Widzę, że rozłożył Pan szachownicę. O co chodzi ?

- Można ze mną rozegrać partię szachów na ulicy, tak z marszu. Te uliczne szachy cieszą się taką popularnością, że postanowiłem wprowadzić opłatę 2 euro za partię. Chętnych nie brakuje. Dla mnie to świetna rozrywka i trening. Już dziś jestem gotowy na rozegranie poważnej symultany.

- Panie Witku, ostatnio dużo mówi się o recesji. Czy również Pan odczuwa jej skutki?

- Nie bardzo. Dobrze sobie radzę m.in. dlatego, że mam tani sposób na życie. Latam tanimi liniami. Własnym sumptem zbudowałem sobie kwaterę w miejscu otoczonym zielenią. Nikomu nie przeszkadza mój "domek", a przy tym nie ponoszę kosztów wynajmu. Jeśli chodzi o jedzenie, to zaprzyjaźniony polski sklep zapewnia mi pełne wyżywienie.

- Kim są Pana słuchacze?

- Praktycznie, przedstawicie każdej nacji, wszyscy którzy spotykają mnie na ulicy. Szczególnie mili są Irlandczycy. Spotykam się z bardzo ciepłymi reakcjami z ich strony. Jestem wielokrotnie nagrywany i fotografowany. Podkreślam, że wszelkie materiały zawierające moje występy są pozbawione praw autorskich (śmiech) i można je rozpowszechniać do woli.

- Jakie ma Pan plany na przyszłość?

- Jeśli chodzi o Irlandię, to chciałbym częściej występować poza Dublinem. To świetny sposób na zwiedzanie tego pięknego kraju i poznanie wielu ciekawych ludzi. Niemniej nie zapominam o Polsce, którą odwiedzam regularnie. Wkrótce chciałbym spędzić jakich czas w kraju, bo mam wiele do zrobienia. Po pierwsze chciałbym zająć się rozwojem swoich zainteresowań związanych z kosmosem. Ta tematyka bardzo mnie frapuje. Chcę zbudować latający spodek, bo cały czas odczuwam przekaz z kosmosu (poważna mina). Po drugie planuję wystartować w najbliższych wyborach prezydenckich. To nie żart. Jestem dobrze przygotowany. Opracowałem autorski projekt konstytucji i prowadziłem działalność polityczną.

- Zatem życzę powodzenia w realizacji tych ambitnych planów! Dziękuję za rozmowę.

Jacek Czarnecki

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »