Energetyczny szantaż - jedyna broń Rosji
Jak wizyta prezydenta Władimira Putina w Kazachstanie wpłynie na dostawy kazachskiej ropy do rurociągu Odessa - Brody - Płock? - zapytał "Nasz Dziennik" rosyjskiego politologa Walentyna Wołkowa.
"Jestem politologiem, nie ekonomistą, ale spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, które jest raczej polityczne niż ekonomiczne. W odróżnieniu od Rosji Jelcyna, Rosja Putina jest bardziej agresywna i z ambicjami imperialnymi. Putin to oficer KGB, który nie zrobił kariery w tym resorcie na terenie Niemiec. Dziś, dzięki sprzyjającemu losowi, próbuje wziąć rewanż. Nie jest dobrym politykiem, ale doświadczonym intrygantem, który nie przebiera w środkach. Nie zrobił nic, aby "nafto-dolary", które napływają do Rosji dzięki wysokim cenom na ropę, przełożyły się na poziom życia przeciętnego Rosjanina i dlatego dziś czyni wszystko, aby zamiast chleba Rosjanie szczycili się "sztucznie nadmuchaną" potęgą. W tym celu Putin wykorzystuje jako broń ropę lub pomniki radzieckich żołnierzy w Estonii lub w Polsce" - powiedział "ND" W. Wołkow.
"Tym celom imperialnym świadomie lub nieświadomie służy mniejszość rosyjska w krajach byłego ZSRS. Sześciodniowa wizyta prezydenta Putina w krajach Azji Środkowej ma na celu uzależnienie od Rosji wszystkich dostaw ropy kaspijskiej i gazu azjatyckiego. Temu ma także służyć powstanie nowych konsorcjów rurociągów kaspijskich typu "Atyrau-Samara" - zaznaczył rosyjski politolog.
Czy to znaczy, że Putin uczyni wszystko, żeby nie doszło do funkcjonowania ropociągu Odessa - Brody - Płock? - zadał kolejne pytanie "ND".
"Zwlekanie z realizacją tego projektu przez Ukrainę, jak i przez Polskę pomogło Putinowi w dojściu do porozumienia z Nazarbajewem. Wszystko wskazuje na to, że Kazachstan nadal z 52 mln ton eksportowanej ropy, 42 mln ton będzie transportować przez Rosję. Bez zgody Rosji projekt dywersyfikacji energetycznej Europy pozostanie tylko projektem bez pokrycia" - ocenił W. Wołkow.