Enfant terrible rozrabia w ekonomicznej piaskownicy

Minister finansów padł ofiarą starej jak świat prawdy "kto sieje wiatr, zbiera burzę". Konsekwentnie, od wielu lat, a ze szczególnym nasileniem w ostatnim okresie sprawowania funkcji wicepremiera i ministra finansów, lansował się na enfant terrible polskiej ekonomii.

Minister finansów padł ofiarą starej jak świat prawdy "kto sieje wiatr, zbiera burzę". Konsekwentnie, od wielu lat, a ze szczególnym nasileniem w ostatnim okresie sprawowania funkcji wicepremiera i ministra finansów, lansował się na enfant terrible polskiej ekonomii.

Nie wiem o co chodzi, mógłbym być za, ale na wszelki wypadek jestem przeciw. Z tym, że trzeba pamiętać, iż mnie należy rozumieć dwuznacznie - w taki nieco zawiły sposób można podsumować pierwsze opinie i komentarze opozycji do zasygnalizowanego w zarysach Programu naprawy finansów Rzeczpospolitej, autorstwa Grzegorza Kołodki. Zresztą nie tylko opozycji, w podobnym duchu wypowiadają się również politycy SLD, a nawet, związani z ministerstwem gospodarki, członkowie rządu.

Minister finansów padł ofiarą starej jak świat prawdy "kto sieje wiatr, zbiera burzę". Konsekwentnie, od wielu lat, a ze szczególnym nasileniem w ostatnim okresie sprawowania funkcji wicepremiera i ministra finansów, lansował się na enfant terrible polskiej ekonomii. Jak się okazało skuteczność tego marketingu zaskoczyła nawet samego zainteresowanego - wszyscy uwierzyli, że on naprawdę tym enfant terrible jest. Co jednak uchodzi publicyście, nawet postawa najbardziej "okropnego dziecka", trudne jest do zaakceptowania w przypadku prominentnego członka rządu. Efekt końcowy: gdyby minister Kołodko nagle zaczął publicznie dowodzić, że 2 + 2 = 4, znalazło by się wielu, którzy za swój obowiązek uznaliby podjęcie z nim polemiki. Inni, co jeszcze dotkliwsze, uznaliby by, że to kolejny wybryk i nawet dyskutować z nim nie warto.

Reklama

Taki los spotkał właśnie reformę finansów państwa, górnolotnie określoną przez autora Programem naprawy finansów Rzeczpospolitej. Tym bardziej, że propozycje rzeczywiście nie zawierają ani prawd objawionych, ani prostych do udowodnienia (np. 2 + 2), co znakomicie ułatwia zadanie tak krytykom, jak i prześmiewcom. Dla jednych program jest więc zbyt zachowawczy, ostrożny (hasła są słuszne, ale rozwiązania za mało zdecydowane), dla innych zbyt radykalny (likwidacja ulg i wspólnego opodatkowania małżonków bez rekompensaty w postaci stawek podatkowych), dla jeszcze innych niespójny i sprzeczny wewnętrznie (likwidacja powiatów i niektórych agencji, np. wspierających przedsiębiorczość). I tak oto miało być wzniośle i patetycznie, a jest tylko śmiesznie.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: świat | minister | minister finansów | wiatr | "Wiatr"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »