Euro w Polsce? Prezes NBP: Dyskusja możliwa za 10 lat, "jeśli będą jacyś chętni"
Dyskusja o wejściu Polski do strefy euro jest możliwa najwcześniej za 10 lat - tak uważa prezes NBP Adam Glapiński. Mówił o tym w trakcie wykładu w Warszawie.
"Po mniej więcej 10 latach, jak będziemy mieli poziom PKB w sile nabywczej Niemiec, jeśli będą jacyś chętni, to mogą rozpocząć dyskusję o wchodzeniu do strefy euro" - powiedział podczas wykładu Adam Glapiński. Cytowany przez Polską Agencję Prasową prezes banku centralnego wskazał, że dopiero wtedy dyskusja "będzie miała sens".
"Wtedy z czysto ekonomicznego punktu widzenia, konkurencyjnego utrzymania tempa wzrostu ta dyskusja ma jakikolwiek sens" - mówił Glapiński.
To nie pierwszy raz, kiedy prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) wskazuje na tak odległy termin, jeśli chodzi o wejście naszego kraju do strefy euro. Na to, że Polska musi najpierw "dogonić" gospodarczo bogatsze kraje UE, Adam Glapiński wskazywał często między innymi podczas konferencji prasowych po posiedzeniach RPP.
W styczniu wskazywał np.: "O ile nic się nie zmieni w naszej dynamice, to 8-10 lat i będziemy na poziomie dzisiejszej Francji, dzisiejszej Anglii. One będą wtedy trochę wyżej albo niżej, bo tam też wiele się dzieje".
Jak dodawał, to właśnie "wtedy będziemy mogli dyskutować o euro". "W tej chwili byłaby to ogromna strata dynamiki rozwoju. W tej chwili przyjęcie euro spowolniłoby nasz rozwój gospodarczy. Przestalibyśmy doganiać te kraje bogate" - mówił Glapiński.
Do tego żeby wejść do strefy euro, Polska musiałaby spełnić kryteria wyznaczone przez UE. To między innymi wymóg, że kraj przyjmujący wspólną walutę nie może być w trakcie procedury nadmiernego deficytu. Tymczasem procedurę tę uruchomiono w tym roku wobec Polski.