Euroobligacje mogą przyspieszyć wzrost gospodarczy w Europie
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział w środę dziennikarzom, że euroobligacje mogą doprowadzić do bardzo znaczącego powiększenia inwestycji w Europie, a tym samym do przyspieszenia wzrostu gospodarczego.
- Dlatego co do zasady je popieramy. Uważamy, że najlepszy wariant byłby taki, że środki z tych euroobligacji mogłyby być inwestowane we wszystkich krajach UE, ale najważniejsze jest, aby przejść od kryzysu do rozwoju, od kryzysu do wzrostu gospodarczego. Tu uważamy, że dobrze skonstruowane euroobligacje mogą bardzo pozytywnie do tego się przyczynić - powiedział minister, który uczestniczy Europejskim Kongresie Finansowym w Sopocie.
Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL "Świat utknął w kryzysie finansowym"
Pomysł euroobligacji w uproszczeniu oznacza, że kraje strefy euro, zamiast indywidualnie zadłużać się na rynkach, emitowałyby przynajmniej częściowo wspólne papiery dłużne. Dzięki temu, kraje Północy, uważane za bezpieczne, jak Niemcy, Holandia czy Finlandia, użyczyłyby swojej wiarygodności mniej bezpiecznym krajom Południa.
Komisja Europejska przedstawiła pod koniec listopada tzw. Zieloną Księgę, czyli otwierający debatę o euroobligacjach dokument przedstawiający różne opcje, a nie projekt legislacyjny. Komisja wskazuje na trzy warianty, z czego dwa wymagają zmiany traktatu UE.
Spośród trzech wariantów "najbardziej skuteczny" - zdaniem KE - to zastąpienie wszystkich narodowych obligacji emitowanych przez "17" nowymi, wspólnymi, które korzystałyby ze wspólnych gwarancji. Ta opcja wymagałaby stworzenia jednej, wspólnej agencji dłużnej. Ale oznaczałaby największe ryzyko "pokusy nadużyć (z ang. moral hazard) w krajach, które ponoszą dziś znacznie wyższe koszty obsługi długu i które zyskałyby łatwiejszy dostęp do pożyczek - ostrzega KE.
Drugi wariant to stworzenie wspólnie gwarantowanych euroobligacji, ale tylko dla części wspólnego długu. Kraje kontynuowałyby emisję narodowych obligacji. Opcja ta - podobnie jak pierwsza - wymaga zmiany traktatu, gdyż obecny Traktat z Lizbony nakazuje, by każdy kraj sam był odpowiedzialny za swe zobowiązania finansowe.
Trzeci zaproponowany przez Komisję wariant nie wymaga zmiany traktatu. Chodzi także o stworzenie wspólnych obligacji stabilizacyjnych tylko częściowo zastępujących obligacje narodowe. Nie cieszyłyby się one jednak wspólnymi gwarancjami. Każdy kraj musiałby zapewnić gwarancje odpowiednie do wysokości swojego udziału w długu.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi