Eurosceptycy też będą musieli zapłacić w euro

Rzadko bo rzadko, ale trafiają się w parlamencie ustawy tak specjalistyczne, iż nie wywołują sporów politycznych - jako że ich materia wyrasta ponad podziały. Posłowie i senatorowie dokonują w takich razach prawidłowej oceny własnej niekompetencji, przyjmując rządowe projekty niemal jednogłośnie.

Rzadko bo rzadko, ale trafiają się w parlamencie ustawy tak specjalistyczne, iż nie wywołują sporów politycznych - jako że ich materia wyrasta ponad podziały. Posłowie i senatorowie dokonują w takich razach prawidłowej oceny własnej niekompetencji, przyjmując rządowe projekty niemal jednogłośnie.

Do takiej właśnie kategorii należy ustawa u skutkach dla naszego porządku prawnego wprowadzenia w niektórych (czyli dwunastu z piętnastu) państwach UE waluty euro, uchwalona w minionym tygodniu przez Sejm i skierowana do Senatu. Wchodzi ona w życie 1 stycznia 2002 r. - czyli w dniu, kiedy na obszarze Unii Gospodarczej i Walutowej (patrz mapka) euro zaistnieje fizycznie w postaci banknotów i monet, wypierając stopniowo waluty narodowe.

Ustawa określa przede wszystkim harmonogram i procedurę wymiany na terytorium Polski banknotów i monet nominowanych w walutach narodowych ădwunastkiÓ na banknoty i monety nominowane w euro. Wydawać by się zatem mogło, iż głosowanie będzie czystą formalnością. Było, ale nie do końca - oddano 363 głosy za, ale 7 przeciwnych i 15 wstrzymujących się, przy 75 nieobecnych. Grupka posłów, którzy konsekwentnie sprzeciwiają się kursowi Polski na integrację, symbolicznie wyraziła swoją niechęć wobec euro. Zastąpienie złotego z orłem na awersie przez bezpaństwowego bożka postrzegają jako ostatni gwóźdź do trumny bytu narodowego. Ciekawe, że zwolennicy integracji o tym właśnie momencie śnią i marzą, ponieważ dopiero wejście Polski do strefy wspólnej waluty będzie dowodem, iż jako tako nadgoniliśmy UE.

Reklama

Niestety, nie mamy takiego szczęścia jak Grecja, której alfabet - obok łacińskiego - od początku zaistniał na europejskich banknotach i monetach. Nie jest odosobniona opinia, iż właśnie ta okoliczność była głównym powodem dość szybkiego przyjęcia słabego greckiego partnera do strefy euro. Następna taka okazja trafi się dopiero wtedy, gdy kandydować będzie któreś z państw posługujących się cyrylicą...

Eurosceptyków, którzy już niedługo z obrzydzeniem będą wybierać z bankomatów ponadpaństwową walutę, możemy trochę pocieszyć.

Podczas sześcioletniej kadencji obecnego prezesa NBP na pewno nie grozi nam pozbycie się złotego. Hipotetycznie jest to możliwe gdzieś pod koniec ewentualnej drugiej kadencji Leszka Balcerowicza, czy też kadencji jego następcy. Ale jedno na pewno nie zawadzi - prowadzenie prac koncepcyjnych nad polską mutacją eurobanknotów i euromonet.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »