Fedak chce kontroli w supermarketach
Minister pracy Jolanta Fedak chce, by główny inspektor pracy przeprowadził kontrolę w supermarketach. Chce sprawdzić, czy w placówkach tych nie jest łamane prawo pracy.
W czwartek w niektórych supermarketach przeprowadzono strajk włoski. Związkowcy uważają, że wielu pracowników zatrudnionych w tych placówkach całymi latami pracuje˙w niepełnym wymiarze czasu albo na umowę na czas określony za coraz mniejsze wynagrodzenia.
"W związku z licznymi sygnałami napływającymi do Ministra Pracy i Polityki Społecznej, dotyczącymi łamania przez pracodawców prowadzących wielkopowierzchniowe placówki handlowe przepisów prawa pracy, w tym przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, zwracam się do Pana Ministra z prośbą o pilne przeprowadzenie kompleksowych kontroli w tych placówkach.
Jestem bowiem żywo zainteresowana zapewnieniem wszystkim pracującym odpowiednich, zgodnych z przepisami, warunków pracy obejmujących także właściwe standardy bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w środowisku pracy" - napisała Fedak do inspektora pracy w liście, który PAP otrzymała w czwartek.
w hipermarketach i sklepach sieci Biedronka w Warszawie, gdzie szczególnie pieczołowita obsługa klientów - charakterystyczna dla "strajku włoskiego" - powodowała większe niż zwykle kolejki. Akcja nie utrudniała robienia zakupów w Łodzi, Katowicach, Opolu, Szczecinie i Kaliszu.
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek powiedział, że nie da się zmierzyć, jaki jest udział pracowników supermarketów w tzw. strajku włoskim. Jego zdaniem najważniejsze jest nagłaśnianie problemu łamania praw pracowniczych w handlu. Tłumaczył, że rzesze Polaków pracują w handlu "za grosze", ich zarobki są zbliżone do poziomu płacy minimalnej.
Według komunikatu NSZZ Solidarność, wielu pracowników zatrudnionych w marketach całymi latami pracuje˙w niepełnym wymiarze czasu pracy albo na umowę na czas określony za coraz mniejsze wynagrodzenia. Pracodawcy nie zgadzają się z tymi zarzutami.
Michał Sikora z biura prasowego Tesco poinformował, że w tej sieci, po okresie próbnym, każdy pracownik otrzymuje umowę na czas nieokreślony. W ub.r. wszyscy pracownicy firmy dostali 3 proc. podwyżki, a w tym roku pensje wzrosły o kolejne 3 proc. - Jeszcze w listopadzie znaczna część pracowników ponownie otrzyma wyższe wynagrodzenia. Oznacza to podwyżki od 3 proc. do 10 proc. w roku 2010 - wyjaśnił.
Z kolei w sieci Carrefour Polska wprowadzany jest projekt zatrudniania pracowników na czas nieokreślony - w jego ramach już około 800 osób otrzymało taką propozycję. Koncern zapowiada też nową politykę zatrudniania od 2011 roku. - Na jej podstawie, wszystkim pracownikom sieci, którzy przepracowali w firmie 15 miesięcy, przedstawiana będzie propozycja podpisania umów o pracę na czas nieokreślony - oświadczył w imieniu zarządu Carrefour Polska Gracjan Sturzbecher. W Carrefour Polska wynagrodzenia mają znacząco wzrosnąć na początku 2011 roku.
_ _ _ _ _
Wiele słyszy się w prasie na temat stosunków panujących w supermarketach. Podeście właścicieli do nas i naszego kraju jak do egzotycznych peryferii trąca stosunkami rodem z XIX wieku. Wyzysk i traktowanie pracowników jak tanią siłę roboczą to norma. Żadnych praw, skazywanie na pracę po godzinach, zakaz odchodzenia od kasy przez wiele godzin, nawet za potrzebą fizjologiczną, z efektem protestów nakaz zakładania pampersów.
Do tego prócz zwolnień podatkowych, zagraniczni kombinatorzy wyszukują luki by się z nich całkowicie wymigać. Aż dziw bierze że w swoich zagranicznych sieciach ich właściciele na to sobie nie pozwolą.
A gdzie są nasze związki zawodowe? Zamiast walczyć o pracowników robią politykę. Pamiętajmy jednak że dla wielu praca w markecie to "zbawienie". Choć za psie pieniądze, pełen etat pozwala na doczołganie się do upragnionej emerytury.
Marcin Zabrzeski