Felieton Gwiazdowskiego: Człowiek nie powinien być traktowany gorzej od jesiotra
Pierwsza znana nam tabliczka sumeryjska o potopie, czyli wielkiej powodzi, jest z XVII wieku przed Chrystusem (komuniści kazali pisać "przed naszą erą" i niektórzy tkwią w posłuszeństwie pisania właśnie tak).
Więc potop musiał być znacznie wcześniej. Zresztą na samym początku to nasi praprzodkowie wyszli przecież z wody. Dziś jesteśmy na takim etapie, że możemy przewidywać, kiedy będzie padało, jak bardzo będzie padało i możemy budować różne arki. Skoro mógł Noe (u Sumerów - Ziusudra, a w mitologii greckiej, w której też był potop - Deukalion i Pyrra), to my też powinniśmy.
Ale my się kłócimy: czy stawiać wały, tamy i zbiorniki, czy "różnego rodzaju oczka wodne, ogrody deszczowe, zielone dachy i zbierać deszczówkę" - bo to się mieści w definicji obiektów retencyjnych.
Absolutnie nie wykluczam, że wycinka drzew w masywie Śnieżnika utrudnia naturalną retencję i przyczyna się do wylewów Nysy. Intuicja podpowiada mi nawet, że jest to wielce prawdopodobne.
Ale postawię sprzeczną z konsensusem naukowym tezę: człowiek nie powinien być traktowany gorzej od jesiotra, z powodu reintrodukcji którego po 50 latach w Wiśle w 2022 roku, zastopowano budowę stopnia wodnego w Siarzewie na Wiśle w 2023 roku.
Ja naprawdę nie wiem, czy ekolodzy z fundacji zarejestrowanych w Niemczech (to akurat każdy może łatwo sprawdzić) działają na rzecz wywiadu niemieckiego - który to zarzut przebił się za sprawą Polsatu do mediów "głównego nurtu". Ale służby specjalne to powinny sprawdzić (także łatwo). Podobnie jak to, czy z tym jesiotrem to prawda, czy nieprawda. Ale u nas służby specjalne zajmują się obsadzaniem swoimi ludźmi spółek Skarbu Państwa i nie mają czasu na zajmowanie się takimi "głupotami".
Ale za to dopuszczeni do głosu w mediach o szerokim zasięgu ludzie, którzy o tym mówią, zaczęli być gwałtownie dyskredytowani. Wcześniej nie byli - dopóki wypowiadali się w mediach o zasięgach niszowych. Atak na nich nie jest bynajmniej prowadzony przy pomocy argumentów ad rem z powodu tego co teraz mówią, tylko z powodu tego, co kiedyś mówili o czymś innym, albo nawet nie z powodu tego, co mówili, tylko gdzie to mówili. Czyli przy pomocy argumentów ad personam. Bo na przykład informację o tym jesiotrze to dość łatwo sprawdzić. I nawet służby specjalne nie są do tego jakoś specjalnie potrzebne.
I jeszcze jedna ciekawostka. Zbiornik Racibórz, którzy chroni dziś Wrocław i Opole, jest ponoć "sezonowy". Nie może trzymać wody przez cały rok i zrzucać jej do Odry, by utrzymać jej stałą żeglowność. Nie wiem, czy to prawda. Ale to chyba też łatwo sprawdzić. A jeśli to prawda, to może warto sprawdzić dlaczego tak się stało? Jakich używano argumentów i kto ich używał? To nie jest żadna insynuacja pod czyimkolwiek adresem. Ja po prostu tego nie wiem. Dziwi mnie tylko, że nikt tym się nie zajmuje, a obrońcy praworządności walczący z dezinformacją zajmują się tym, co kto miał do powiedzenia o zamachu smoleńskim. Ja bym nie wykluczał, że ktoś, kto gadał o tym zamachu bzdury (albo z kim się po prostu nie zgadzamy), nie gada bzdur o jesiotrze w Wiśle? Bo może mówi prawdę. I co wtedy?
Nie ma jednak takiej bzdury, której nie użyją obrońcy praworządności walczący z dezinformacją w obronie bzdur wygadywanych przez ich ulubionego premiera. To zresztą żadna nowość, bo nie było takiej bzdury, której nie używali obrońcy polskości w obronie bzdur wygadywanych przez poprzedniego premiera.
Premier mówi, że nie wiedział w piątek 13 września, że będzie źle, jak mówił, że tak źle to nie będzie. Ale wiadomo - w piątek 13 to łatwo o pecha. Ale ja premierowi to w tym akurat wierzę. Bo przecież premier nie jest od tego, żeby po przebudzeniu, zamiast wstawiać jakieś tweety krytykujące prezydenta, sprawdzać dane hydrologiczne. Zwłaszcza, że na przykład na portalu Meteo ICM (Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego) są same mapy i wykresy. Ktoś mu to powinien powiedzieć. Tylko - jak śpiewał Młynarski - "po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy". Machiavellego pan premier chyba też nie czytał - jak prognozy pogody z ICM - więc nie wie, że o władcy świadczy to, jakimi ludźmi się otacza i czy mu mówią, co myślą, czy tylko potakują w strachu o swoje kariery.
No i teraz pan premier niewyspany, nieogolony, w koszulce polo ściska za serca swoich wyznawców i się tłumaczy. Zdjął już nawet kurtkę moro, w której wybrał się dzień wcześniej na wały. Bo była bardzo podobna do tej, w jakiej chodził po wałach były premier. Wtedy jedni wstawiali w mediach społecznościowych memy z podpisem: "Słyszałem, że trzeba zrobić jakiś wał, to przyjechałem". Teraz memy z tym samym podpisem, tylko ze zdjęciem nowego premiera, wstawiają drudzy. I tak się nam toczy miło życie. Do następnej powodzi. A w przyszłym roku, w pierwszej turze wyborów prezydenckich i tak 60 proc. spośród 50 proc. uprawnionych do głosowania potwierdzi, że PO-PiS to jest coś najlepszego, co mogło nasz umiłowany kraj spotkać.
I jedyna nadzieja w którymś bogu, że znowu to wszystko zaleje i przetrwają tylko ci, którzy sobie sami odpowiednią arkę zbudują.
Robert Gwiazdowski
Autor prezentuje własne poglądy i opinie.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.