Felieton Gwiazdowskiego: Rok Wykładni Prawa

Pierwszy felieton w 2025 roku zacznę od tematu, który będzie często obecny. Zwłaszcza w związku z wyborami prezydenckimi, o których ważności nie wiadomo już dziś, kto będzie miał orzec. Czyli od wykładni prawa. W Chinach trwa Rok Smoka. U nas zaczyna się Rok Wykładni Prawa.

"Nikt nie rozumie świata, w którym żyje, ale jedni są w tym lepsi od innych" - mawiał Richard Feynman - jeden z najlepszych fizyków wszech czasów. Tymczasem niektórzy przedstawiciele nauk prawnych uważają, że wiedzą wszystko. Feynman mawiał o takich: "zadufani durnie doprowadzają mnie do szału, do zwykłych durni nic nie mam". Nie wiedzą  co prawda, jak jest, ale wiedzą jak być powinno. Dobrze, że nie mogą oni zadekretować, że masa elektronu "powinna" być troszkę inna. Bo jakby masa elektronu różniła się choć jedną cyferką na dziesiątym miejscu po przecinku, od tej, jaką elektron w rzeczywistości ma, to niczego by nie było.

Reklama

Wychowanie i myślenie to "rzeźbienie w mózgu"

Prawa fizyki są jednak niezmienne. Na szczęście. "Jak było na początku, tak i na wieki", "jako na ziemi, tak i w niebie". Masa elektronu jest taka, jak 14 mld lat temu i jest taka sama na Ziemi i w najbardziej oddalonej od nie galaktyce. W prawie nie ma takich praw. Sami się zmieniamy i otaczająca nas rzeczywistość społeczna (w odróżnieniu od fizycznej) się zmienia.

To, jak stawiamy pytania o prawo i jakich udzielamy odpowiedzi, nie zależy od tego, jak w rzeczywistości jest. Tylko jak myślimy.

Profesor Wodzisław Duch przypomniał niedawno w jednej z rozmów, która pojawiła się w okresie przedświątecznym w mediach społecznościowych o tak zwanym determinizmie neuronalnym. I po raz kolejny naszła mnie refleksja, jak bardzo jesteśmy zdeterminowani w procesie dokonywania wykładni prawa. To wynik doświadczeń życiowych i wychowania determinuje szczegółowo formę skojarzeń, myśli i  odczuć w kontekście kulturowym. 

Ostatecznie genów mamy tyle samo co jakiś robak (19). Ale za to mamy 80-100 miliardów neuronów (robak ma ich 300 - sztuk). A synaps (łączeń między dwoma neuronami) mamy ponad 125 trylionów (a robak niespełna 8 tys.).

Procesy myślowe zachodzące w naszych mózgach przebiegają drogami wyżłobionymi przez doświadczenie i "wychowawców" - rodziców, rodzinę, kolegów, nauczycieli.

Nasze mózgi nie kształtują się do końca w bezpiecznym i bardzo podobnym dla każdego życiu embrionalnym - bo byśmy mieli za duże głowy, żeby się urodzić. Więc "dochodzą" one już po urodzeniu, w chwili którego mają raptem 25 proc. swojej przyszłej masy końcowej - w różnych środowiskach, pod wpływem różnych już bodźców. A potem jeszcze słyszymy różne informacje i oceny - i to też wpływa na to, jak myślimy. Wychowanie i myślenie to "rzeźbienie w mózgu" - jak mawia, nomen omen, Duch.

Co rusz pojawiają się sprzeczne wykładnie. Nie tylko konstytucji, ale ustaw i rozporządzeń

Świat naszych aktualnych przeżyć jest sekwencją scen z przeszłości już przeżytej. Nasz mózg dokonuje automatycznej segmentacji doświadczeń, co jest podstawą percepcji.  Przejścia pomiędzy segmentami wynikają ze zmian sytuacji, pojawienia się postaci, ich interakcji, miejsc i celów działania - jak na filmie.

Ułatwia to planowanie, zapamiętywanie, czy łączenie informacji. Ale utrudnia zrozumienie innych i pogodzenie się z faktem, że ich doświadczenia i wychowanie determinują ich myślenie o otaczającej nas rzeczywistości - w tym także o prawie - inaczej.

Werbalnie prezentowane nam informacje ulegają zakodowaniu w naszych mózgach w postaci niewerbalnych reprezentacji. Rozumienie argumentów językowych i logicznych to różne funkcje mózgu.

Dlatego co rusz pojawiają się sprzeczne ze sobą wykładnie już nie tylko konstytucji, ale i zwykłych ustaw, a nawet rozporządzeń.

Zdaję sobie sprawę, że moja wykładnia jest neuronalnie zdeterminowana. Ale znam takich, którzy twierdzą, że ich wykładnia jest obiektywna i to ona jako jedyna jest dopuszczalna. I starają się narzucić ją innym siłą. Jednak nie siłą argumentów, tylko argumentem siły.

"Spór zamiast wygasać się coraz bardziej nasila"

Czy coś jest zgodne, czy niezgodne z Konstytucją zdaje się zależeć od... obserwatora dokonującego jej wykładni. Jak w teorii Einsteina czy jeszcze bardziej w fizyce kwantowej. A obserwatorzy ci nie mierzą i nie liczą - jak fizycy - tylko "malują". Swoją prezentację. Zależną od doświadczeń i od wychowania. W efekcie w Konstytucji niektóre słowa zdają się pojawiać lub znikać - prawie jak foton - w zależności od tego, kto dokonuje obserwacji. I jak jest neuronalnie zdeterminowany. Na przykład Konstytucja milczy o tym, kto wybiera 15 członków Krajowej Rady Sądownictwa spośród sędziów. A jednak niektórzy obserwatorzy dostrzegają w niej słowa: "przez sędziów", których to słów tam, dali Bóg, nie ma.

Zażarcie bronią tego poglądu różni ludzie, którzy 10 lat temu prawem w ogóle się nie interesowali. Czy to nie jest efekt heurystyki afektu a rebours? Heurystyka afektu - jeden z częstych błędów poznawczych - polega na skłonności do bezpodstawnego przenoszenia cech jednego faktu na inny, w szczególności "zły-dobry". Głównym czynnikiem umożliwiającym szybkie podjęcie decyzji jest ekspresja emocji. Podczas podejmowania decyzji, ludzie stale odnoszą się do swojej "puli afektów" zawierającej wszystkie pozytywne i negatywne emocje związane z reprezentacjami. Korzystanie z afektywnych impresji jest często szybsze i efektywniejsze niż wydobywanie przykładów z pamięci i rozważanie ich wad i zalet.

Heurystyka awersji polega na kierowaniu się emocjami negatywnymi - złą oceną czegoś/kogoś. Czyż nie tak było w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, że niektórym, przekonanym o złych intencjach PiS nie chciało się wydobywać z pamięci przykładu działań PO w tej samej sprawie kilka miesięcy wcześniejszych?

Co więcej, pobieżna analiza zachowań i wypowiedzi niektórych "obserwatorów" dokonujących takiej wykładni prawa, że Sejm VII kadencji wybrał trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego w sposób zgodny z Konstytucją, pozwala postawić tezę, że w wyborach 2015 roku głosowali na Prezydenta Komorowskiego i Platformę Obywatelską, względnie Nowoczesną Polskę, PSL lub Lewicę. Zareagowali bardzo emocjonalnie, choć w ogóle nie reagowali wcześniej. Nie pisali apeli do Sejmu, żeby nie uchwalał ewidentnie sprzecznej z Konstytucją ustawy o na kilka miesięcy przed wyborami, nie apelowali do Prezydenta Komorowskiego, żeby jej nie podpisywał, nie domagali się by Trybunał rozpoznał jak najszybciej skargę złożoną w tej sprawie przez grupę posłów PiS. I nagle taka zmiana?! Czy to nie afekt wobec PO i awersja wobec PiS?

Dziesięć lat minęło, a spór zamiast wygasać się coraz bardziej nasila. Coś mi się wydaje, że w połowie rozpoczynającego się roku wybuchnie ze wzmożoną siłą.

Robert Gwiazdowski

Autor prezentuje własne poglądy i opinie.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prawo | wybory prezydenckie | Robert Gwiazdowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »