Felieton Gwiazdowskiego: Socjalizm to piękna idea. Tylko sprzeczna z naturą ludzką

Napisałem na Twitterze, że socjalizm to piękna idea. Tylko że sprzeczna z naturą ludzką. Bo ludźmi powoduje interes własny, a nie cudzy. No i się zlecieli zwolennicy socjalizmu. Postanowiłem zatem napisać o tym trochę więcej, choć zwolennicy socjalizmu poza Twitterem to czytają chyba tylko zwolenników socjalizmu.

Czy jesteśmy z natury dobrzy, a społeczeństwo nas deprawuje, jak twierdził Jean-Jacques Rousseau, czy jesteśmy źli, a dzięki społeczeństwu stajemy się lepsi - choćby ze strachu, jak twierdził Thomas Hobbes? Czy jesteśmy egoistami walczącymi o nasz własny interes, czy raczej altruistami, dla których ważniejsze jest dobro innych?

"Jesteśmy egoistami, dla których ważne jest dobro innych"

Tak zwana "teoria fasady" głosi, że ludzie są z natury egoistyczni, a moralność jest jedynie cienką kulturową powłoką, pod którą ukrywa się nasza właściwa, egoistyczna natura. Jeden z najsłynniejszych światowych prymatologów - Frans de Waal - na podstawie własnych badań nad zachowaniem ssaków naczelnych utrzymuje, że teoria ta, broniąca moralności jako procesu "pielęgnacji ogrodu", czyli nieustannej walki z chwastami immoralizmu, jest błędna. Jego zdaniem ludzie są z natury dobrzy. Ta nasza dobra natura jest, jak wiele innych cech, dziedzictwem po naszych przodkach niebędących ludźmi, przekazywanym nam w drodze darwinowskiego doboru naturalnego.

Reklama

Kto ma rację? Moja teza jest taka, że jesteśmy egoistami, dla których ważne jest dobro innych.

Po pierwsze kochamy. Jakby nie patrzeć na to piękne uczucie, to osoba przez nas kochana może naszego uczucia bynajmniej nie odwzajemniać. A my nadal kochamy. Czasem wtedy nawet bardziej. I jesteśmy się w stanie dla kochanej osoby poświęcić. Ale to jest nasze, egoistyczne uczucie. To my czerpiemy z niego siłę do działania. Kierujemy się własną emocją, a nie cudzą potrzebą. Po drugie, zmuszają nas do tego nasze egoistyczne geny, dla których ważniejsze jest nie nasze dobro osobnicze, tylko ich (tych genów). Naukowo uzasadnił to Richard Dawkins w książce "Samolubny gen". "Zarówno my, jak i inne zwierzęta, jesteśmy maszynami stworzonymi przez nasze geny. I to upoważnia nas do przypisania im określonych cech. Najważniejszą cechą, jakiej można oczekiwać u dobrze prosperującego genu, jest bezwzględny egoizm".

Nawet altruistyczne zachowania organizmów wynikają z egoizmu genów, które korzystają na tym, że pewne jednostki poświęcają się dla innych z nimi spokrewnionych, ponieważ przez to w populacji pozostaje większa pula ich własnych genów. Z tego powodu matki częściej zajmują się dziećmi swoich córek (bo są bardziej pewne, że to rzeczywiście ich wnuczki) niż dziećmi synów, których pokrewieństwa są mniej pewne. Jeżeli jednostki działają altruistycznie, to dlatego, że spodziewają się zachowania altruistycznego z drugiej strony. Tak jak w klasycznej wolnorynkowej wymianie handlowej - do ut des, do ut facias, facio ut des, facio ut facias - daję, abyś dał; daję, abyś czynił; czynię, abyś dał; czynię, abyś czynił.

I wreszcie po trzecie, istnieje coś takiego, jak "zakażenie emocjonalne". Widać to już u innych saków naczelnych. Stan emocjonalny jednego osobnika wpływa na powstanie takiego samego stanu u drugiego osobnika. Ewolucyjnie, na poziomie ludzkim, zmienia się to w empatię. Ale chcemy komuś pomóc, gdyż sami "odczuwamy" jego ból. Nie chcemy odczuwać bólu, więc pomagamy z powodów egoistycznych, by poprawić swoje samopoczucie.

Konfucjusz na pytanie, czy istnieje jedno słowo, które mogłoby służyć za receptę na życie sugerował, że jest nim "wzajemność". Bo jak pisał Mencjusz - "wszyscy ludzie mają umysły, które nie mogą znieść cierpienia innych, współczucie jest czymś istotowo ludzkim". Ale kierują się bólem swoim, nie cudzym.

Kartezjusz uważał, że kontrolę nad "namiętnościami duszy" sprawujemy przez rozum. To on czyni nas ludźmi. Inni uważają, że dzieje się tak nie dzięki rozumowi, tylko emocjom. Bo chcemy przed innymi uchodzić za dobrych. A jeśli tak jest, to mamy kolejny dowód, że postępujemy dobrze z powodów egoistycznych. Chcemy, by inni o nas dobrze myśleli.

"Najpotężniejszą siłą generującą poczucie wspólnoty jest wrogość wobec obcych"

Platon - ustami Sokratesa w dialogu Państwo - starał się wykazać, że generalnie lepiej być cnotliwym, niż się takim wydawać. Sokrates tłumaczył Glaukonowi, że ludzie powinni postępować cnotliwie nie tylko w obawie przed konsekwencjami, jakie musieliby ponieść, gdyby zostali przyłapani na niecnotliwym zachowaniu. Tymczasem Glaukon był zdania, że człowiek dysponujący Gygesem - mitycznym pierścieniem, który czyni go niewidzialnym - postępowałby, jak by chciał, bo nikt nie jest taki kryształowy, by wytrwać w sprawiedliwości i nie wyciągać ręki po cudze, chociażby mu wolno było, bo nikt by tego nie widział.

No i współczesna nauka dowodzi, że to jednak Glaukon miał rację.

A teraz dwie najstraszniej wiadomości dla zwolenników socjalizmu. Otóż - jaki pisze Jonathan Haidt w "Prawym umyśle", "najpotężniejszą siłą generującą poczucie wspólnoty jest wrogość wobec obcych". Musimy mieć wroga i obcych nie lubić. Co gorsze (chyba), jeśli ludzka empatia wynika z "zakażenia emocjonalnego", czyli z pobudek egoistycznych, bo chcemy komuś pomóc, gdyż sami "odczuwamy" jego ból, to najmocniej takie postawy wspiera... religia.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Wrogość zwolennicy postępu są w stanie wygenerować w sobie dość łatwo: a to do burżuazji, a to do kułaków, do faszystów czy do "neolibków". Pomagamy Ukraińcom? Czy aby nie z powodu wrogości do "kacapów"? No bo przecież do pomocy "uchodźcom" dostarczanym na naszą granicę z Białorusią przez tychże "kacapów" jakoś się nie rwaliśmy. Czyżby jednak taka pomoc "obcym" nie leżała w ludzkiej naturze? To jak tu walczyć o socjalizm przeciwko niej?

Ale jeszcze większy problem jest z religią. Żaden ersatz nie zadziałał skutecznie - ani proletariat, ani feminizm. Weganizm chyba też nie zadziała. Aczkolwiek czytałem już, że najbardziej zgodna z ludzką naturą jest taka właśnie dieta. Tylko się nie dowiedziałem z artykułu, dlaczego nasi przodkowie zamiast jeść same owoce, łazili na polowania i w dodatku ogień wykorzystali w pierwszej kolejności do pieczenia mięsa. Ale o tym przy innej okazji.

Robert Gwiazdowski, adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego

Autor felietonu wyraża własne poglądy i opinie

Śródtytuły pochodzą od redakcji

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gwiazdowski | socjalizm | społeczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »