Felieton Gwiazdowskiego: Uwolnić Karpińskiego
Jak było do przewidzenia wybuchła awantura o Włodzimierza Karpińskiego byłego ministra Skarbu Państwa w rządzie Platformy Obywatelskiej, i jej kandydata na europosła w wyborach 2019 roku.
Mandatu wówczas nie zdobył, od 9 miesięcy przebywa w areszcie tymczasowym pod zarzutem korupcji, a właśnie zgodził się objąć mandat europosła, albowiem Krzysztof Hetman, który tym europosłem był, został posłem na Sejm i z mandatu europosła zrezygnował, więc mandat po nim ma objąć Karpiński. Co prawda miejsce po Hetmanie powinna objąć Joanna Mucha, która jednak także dostała się do Sejmu i woli mandat w krajowym parlamencie.
Następny w kolejności powinien być Riad Haidar, ale zmarł w maju. Więc od razu w środowisku "niezłomnych patriotów" pojawiła się teoria, że to Tusk wiedząc, iż Haider niż żyje, specjalnie wystawił Hetmana i Muchę na miejscach "mandatowych", by zwolnili miejsce dla Karpińskiego i żeby ten został objęty immunitetem i mógł wyjść z aresztu, w którym przebywa pod "poważnymi" ponoć zarzutami.
Wrogowie "niezłomnych patriotów" wyciągnęli od razu w kontrze mój argument powtarzany od 25 lat, że jak zarzuty są poważne to już dawno powinien być wniesiony do sądu akt oskarżenia. Może teraz się on przebije: jak prokurator nie jest w stanie sporządzić przez 6 miesięcy od postawienia komuś zarzutów aktu oskarżenia i wnieść go do sądu, to znaczy, że dowody na których się opiera są "dęte". I z automatu postanowienia o przedstawieniu zarzutów powinno upaść.
Oczywiście nie znaczy to, że prokurator nie mógłby już wrócić do tych zarzutów, powiedzmy po kolejnych 6 miesiącach - jak zgromadzi w końcu dowody, które pozwolą mu sporządzić ten akt oskarżenia i go do sądu w końcu wnieść. Mam nawet drugi postulat: za stawianie rażąco bezzasadnych zarzutów i manipulowanie materiałem dowodowym w celu "wyłudzenia" od sądu postanowienia o zastosowaniu aresztu tymczasowego prokurator powinien odpowiadać karnie. Niezależni prokuratorzy, którzy przez 8 lat walczyli z "Ziobrystami", powinni chyba poprzeć ten postulat? Nie?
Pamiętajmy jednak jeszcze i o tym, że aresztu tymczasowego nie stosuje prokurator tylko niezależny i niezawisły sędzia. To znaczy "sąd" oczywiście i to w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Gdzież by tam jakiś pojedynczy sędzia. Choć w praktyce tak właśnie jest. Nie mogę oczywiście wykluczyć, że przez jakiś przypadek, któreś postanowienie w sprawie zastosowania lub przedłużenia tego aresztu Karpińskiego wydał jakiś neo-sędzia, ale przecież tego oficjalnie nie wiemy. I to jest mój trzeci postulat. Sentencje wszystkich orzeczeń powinny być dostępne publicznie. Ostatecznie - przypomnę obrońcom Konstytucji - że zgodnie z jej art. 45 ust. 2 zdanie 2 "Wyroki są ogłaszane publicznie". Już słyszę, że tylko "wyroki", a nie postanowienia" i że "ogłaszany", to nie to samo co "dostępny". "Ogłoszenie" jest "ulotne" i jak ktoś z "publiczności" nie usłyszał ogłoszenia, to już trudno. Taką mamy Konstytucję.
Ale jeszcze gorsze mamy ustawy. By możliwe było zastosowanie aresztu tymczasowego zebrany w sprawie materiał dowodowy musi wskazywać na duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez podejrzanego. W szczególności areszt tymczasowy stosuje się za względu na:
- uzasadnioną obawę ucieczki lub ukrycia się;
- uzasadnioną obawę nakłaniania do składania fałszywych zeznań albo utrudniania postępowania karnego w inny bezprawny sposób - tzw. obawa ,,mataczenia’’;
- grożącą podejrzanemu surową karę, której górna granica wynosi co najmniej 8 lat lub gdy oskarżonemu wymierzano już nieprawomocnym wyrokiem przez sąd pierwszej instancji karę nie niższą niż 3 lata;
- uzasadnioną obawę popełnienia przez podejrzanego kolejnego przestępstwa.
Sąd Apelacyjny w Warszawie twierdzi, że przy ustaleniu "dużego prawdopodobieństwa" popełnienia przestępstwa prokurator musi dysponować dowodami stwarzającymi stan uprawdopodobnienia zbliżony do pewności. To znaczy, że prokurator musiał przedstawić sądowi "dowody stwarzające stan uprawdopodobnienia zbliżony do pewności". Czyżby niezależny i niezawisły sąd stosując areszt wobec pana Karpińskiego nie zastosował się do tych wskazówek? Z jednej strony uderza to w argumentację jego obrońców, a z drugiej strony - symetrycznie - w argumentację jego wrogów, bo dlaczego, skoro już 9 miesięcy temu prokurator dysponował "dowodami stwarzającymi stan uprawdopodobnienia zbliżony do pewności", przez kolejne 9 miesięcy nie wniósł aktu oskarżenia?
W takich sprawach najczęściej zachodzą dwie okoliczności. Prokurator korzysta z aresztu tymczasowego, który nazywany jest "wydobywczy", żeby podejrzany "skruszał" w areszcie, jak onegdaj zając na święta wywieszony za oknem gdy jeszcze zamrażarek nie było. Taki "kruszejący" aresztant ma zacząć "sypać". Jak sprawa jest polityczna to wiadomo kogo ma zacząć sypać. Jako, że warunki w aresztach tymczasowych są często gorsze niż w więzieniach, szansa na skruszenie aresztanta jest spora.
Sędziowie zaś "klepią" wnioski o areszt tymczasowy (w pond 90 proc. przypadków) najczęściej z lenistwa (nie chce im się po nocy siedzieć nad aktami, a czas goni, bo jest na to tylko 48 godzin i to od zatrzymania podejrzanego) oraz w przekonaniu, że skoro prokurator postawił komuś zarzuty to pewnie jakieś mocne dowody ma - inaczej by ich przecież nie stawiał. Proste? Proste.
Więc mam jeszcze czwarty postulat. Sąd powinien mieć więcej czasu na wydanie postanowienia w przedmiocie zastosowania aresztu tymczasowego. No ale... Konstytucja!
Uchwalali ją byli represjonowani opozycjoniści do społu z tymi, którzy ich represjonowali, więc w ramach pojednania, jak już ustalili w Magdalence, że sędziów w III RP będą wybierali sędziowie z PRL, na które to ustalenie powołują się teraz obrońcy praworządności, poświęcili sporo miejsca nietykalności osobistej - nie tak, jak w przypadku wyboru członków KRS spośród sędziów, co odesłali do ustawy. Mamy więc to jedno prawo obywatelskie uregulowane w Konstytucji dość szczegółowo, ale - jak się okazuje w praktyce - uregulowane fatalnie.
Zgodnie z jej art. 41 ust. 3, każdy zatrzymany powinien być w ciągu 48 godzin przekazany do dyspozycji sądu i należy go zwolnić, jeżeli w ciągu 24 godzin od przekazania do dyspozycji sądu nie zostanie mu doręczone postanowienie sądu o tymczasowym aresztowaniu". Prokurator prowadzący postępowanie miesiącami, a może nawet latami, który postanowienie o zatrzymaniu wydaje kiedy chce, ma 48 godzin po zatrzymaniu obywatela, na przedstawienie mu zarzutów. A sąd ma tylko 24 godziny na zapoznanie się z dowodami zgromadzonymi przez prokuratora przez te miesiące albo i lata. Taka to Konstytucja.
Wyjście europosła Karpińskiego z aresztu będzie więc niewątpliwie realizacją mojego pierwszego postulatu: nie ma przez 6 miesięcy od postawienia zarzutów aktu oskarżenia - nie ma zarzutów. Co z pozostałymi trzema?
Bo jak w areszcie siedzą zwykli ludzie to nie wzbudza zainteresowania obrońców praworządności! Komitet Ministrów Rady Europy już w 2007 roku przyjął rezolucję wzywającą Polskę do wprowadzania środków prawnych ograniczających stosowanie tymczasowego aresztowania. W wyroku z 2009 roku w sprawie "Kauczor przeciwko Polsce", Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) potwierdził, że nadużywanie tymczasowego aresztowania stanowi w naszym kraju problem systemowy! I nic! Bo zdaje się, że wyroki ETPC mają być przestrzegane gdy dotyczą "pozycji ustrojowej sędziów", a nie sytuacji procesowej ich podsądnych.
Robert Gwiazdowski, adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego
Autor felietonu prezentuje własne opinie i poglądy
Śródtytuły pochodzą od redakcji