Fotowoltaice szykuje się konkurencja. Bimber ogrzeje nasze domy?
Fotowoltaikę wkrótce zastąpi nowy wynalazek, który ogrzeje nasze domy? Naukowcy z Politechniki Warszawskiej opracowują urządzenie do produkcji energii m.in. z bimbru. Maszyna kosztująca od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych ma szanse stać się realną konkurencją dla paneli słonecznych czy pomp ciepła. Tym bardziej, że urządzenie ma być w pełni niezależne od słońca czy wiatru, a jego wielkość powinna przypominać pralkę czy zmywarkę.
Prototyp urządzenia, który ma konkurować z fotowoltaiką czy pompami ciepła, to ogniwo paliwowe Molten Carbonate e-Fuel Cell (MCeFC), wytwarzające energię elektryczną i ciepło. Jeżeli plany naukowców by się powiodły, to bimber, czyli domowej roboty alkohol, mógłby stać się źródłem ogrzewania naszych domów.
Główną zaletą MCeFC - jak podaje Politechnika Warszawska - ma być energetyczna niezależność odbiorców końcowych, czyli właścicieli domów jednorodzinnych, od sieci elektroenergetycznej.
- Dzięki odpowiedniej konstrukcji możliwe będzie bezpośrednie zastosowanie różnych, w tym syntetycznych, paliw płynnych i biopaliw, co jest innowacją na rynku ogniw paliwowych i w gałęzi urządzeń kogeneracyjnych małej skali - uważa dr inż. Olaf Dybiński z Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, cytowany w komunikacie PW.
Do wytwarzania energii elektrycznej i ciepła na własne potrzeby byłyby używane paliwa, które wkrótce mają być dostępne na każdej stacji benzynowej lub będą mogły być wytworzone z wykorzystaniem tradycyjnej fermentacji alkoholowej.
- Mamy tu na myśli alkohole z naciskiem na te wytwarzane syntetycznie, aby zachować zamknięty obieg dwutlenku węgla - dodaje dr Dybiński. Chodzi o metanol, etanol, propanol czy też gliceryna, jak również biopaliwa, produkowane głównie w oparciu o naturalne procesy fermentacji alkoholowej, w tym bimber.
- W praktyce wykorzystanie opracowywanego kogeneratora będzie ograniczało się do uzupełniania zbiornika paliwa mieszaniną wody i wybranego alkoholu, gdyż wodór biorący udział w procesie wytwarzania energii uwalniany będzie bezpośrednio w urządzeniu zarówno z paliwa, jak i z wody - wyjaśnia naukowiec.
W projekcie zrezygnowano z paliwa w postaci czystego wodoru, co pozwala uniknąć problemów z jego transportem i magazynowaniem, co generowałoby kolejne koszty.
Innowacyjne rozwiązanie - jak wyjaśnił dr Dybiński w rozmowie z "Portalem Samorządowym" - można byłoby stosować w domach jednorodzinnych, jak i wielorodzinnych. - Obecnie w ramach projektu pracuję nad jednostką, która będzie miała raptem 500 W mocy. Powinno dać to rocznie około 4 tys. kWh, czyli spokojnie zaspokoić potrzeby domu jednorodzinnego. Będzie jednak konieczność zainstalowania niewielkiego magazynu energii, aby bilansować dobowe potrzeby domu - powiedział.
Do tego można byłoby połączyć ze sobą kilka, a nawet kilkanaście jednostek o mocy 500 W, aby łącznie miały większą moc. - Z naszych obliczeń wynika, że powinno wystarczyć około 50-60 kg paliwa miesięcznie dla przeciętnego domu jednorodzinnego - dodał.
A ile takie rozwiązanie mogłoby kosztować? Według eksperta cena może wahać się od kilkunastu do maksymalnie kilkudziesięciu tysięcy złotych. - Zatem może stać się konkurencją dla obecnych pomp ciepła i paneli fotowoltaicznych, wyposażonych w magazyny energii - wyjaśnił.
Gdyby rozwiązane udało się wprowadzić na rynek, przyniosłoby dodatkowe zyski dla użytkowników i stabilizację pracy sieci elektroenergetycznej w dowolnej skali. Wszystko dlatego, że - jak zapewnia PW - MCeFC generuje stabilną moc elektryczną i jest urządzeniem sterowalnym w odróżnieniu od fotowoltaiki i wiatraków, które w pełni uzależnione są od warunków atmosferycznych.