Francuscy rolnicy obawiają się inwazji polskich jabłek

Kilka lat temu Francuzów straszono polskim hydraulikiem, który ma przyjść i odebrać im pracę. Dzisiaj francuscy rolnicy obawiają się inwazji jabłek pochodzących z polskich sadów.

Francuskie związki ogrodników biją na alarm. Konflikt Unii Europejskiej z Rosją w związku z agresywną postawą Moskwy wobec kryzysu ukraińskiego, wywołał sprawę embarga, między innymi na dostawy warzyw i owoców z europejskich sadów.

Polacy, których produkcja, według francuskich ocen, w 80-ciu procentach była przeznaczona na eksport do Rosji, będącej największym importerem jabłek na świecie, ma teraz problem. Wspaniała kampania patriotyczna pod hasłem "Okaż się Polakiem jedząc jabłka', wywoływała nad Sekwaną wiele uśmiechów i pozytywnych reakcji do czasu, gdy tamtejsi producenci zdali sobie sprawę z tego, że polskie jabłka mogą być zagrożeniem dla nich samych.

Bretania burzy się, bo rosyjskie embargo podcina finansowe skrzydła rolnikom eksportującym warzywa. Niektórzy z nich omijają rosyjskie zakazy korzystając z marokańskich pośredników, bo Królestwo Maroka nie jest na czarnej liście Kremla. Tymczasem jabłka z Polski spędzają sen z oczu francuskim sadownikom, bo są tanie, pyszne i łatwo dostępne.

Reklama
IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: francuski | jabłka | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »