"FTD": UE grozi dziura budżetowa

Unii Europejskiej grozi w tym roku dziura budżetowa w wysokości około 11 mld euro, która będzie wymagać dodatkowego finansowania - podał w środę niemiecki dziennik "Financial Times Deutschland", powołując się na komisarza UE ds. budżetu Janusza Lewandowskiego.

Według "FTD" pod koniec zeszłego roku wpłynęło do Komisji Europejskiej więcej rachunków za finansowaną z budżetu UE pomoc strukturalną, niż oczekiwano.

"Prawdopodobnie na koniec roku powstanie luka i będę zmuszony prosić o dodatkowe finansowanie" - powiedział Lewandowski, cytowany przez "FTD".

Jego zdaniem to pokazuje, że nie powiedzie się "podwójna strategia" unijnych przywódców, którzy chcą ograniczenia budżetu UE, a jednocześnie na ostatnim szczycie UE zapowiedzieli, iż środki z funduszy strukturalnych będą lepiej wykorzystywane. To zaś doprowadzi automatycznie do większych wydatków - uważa komisarz.

Reklama

Według niego kraje członkowskie postanowiły, że w 2012 roku całościowe wydatki Unii zwiększone zostaną jedynie o 1,86 proc. w porównaniu do 2011 roku, czyli o mniej, niż stopa inflacji. "Już wcześniej ostrzegałem, że to może wiązać się z problemami" - powiedział Lewandowski.

Dodał, że jeśli wszystkie unijne subwencje mają zostać wyczerpane, to wpłaty do budżetu w 2012 i 2013 roku muszą znacznie wzrosnąć. "Każdy wie, że na koniec okresu finansowania potrzeba dużo pieniędzy" - powiedział Lewandowski.

Wyjaśnił, że w ostatnich trzech tygodniach zeszłego roku wpłynęły rachunki na pomoc strukturalną na 15 mld euro, z czego zdołano wypłacić tylko 4 mld euro.

Zdaniem Lewandowskiego prawdopodobnie będzie potrzebny uzupełniający budżet na 2012 rok, by wypełnić dziurę budżetową. Komisarz wyraził nadzieję, że postanowienia szczytu UE doprowadzą do tego, iż budżet na następne lata zostanie znacznie zwiększony. Pod koniec czerwca ubiegłego roku Komisja Europejska zaproponowała, by budżet UE na lata 2014-2020 wyniósł 972,2 mld euro wobec 925 mld euro w obecnej siedmiolatce (2007-2013), co oznacza wzrost o 5 proc.

_ _ _ _ _

Specjalne konto dla Grecji to nie jest absurdalny pomysł

Szef Eurogrupy Jean-Claude Juncker ocenił we wtorek w wywiadzie radiowym, że propozycja specjalnego konta dla Grecji, na które trafiałyby środki przeznaczone na spłatę zadłużenia nie jest zła. Podkreślił, że Grecja otrzyma dalszą pomoc, jeśli wdroży reformy.

"Jeśli próbuje się zagwarantować, by nasi greccy przyjaciele spłacili swoje długi, to rozwiązanie tego poprzez specjalne konto nie jest niedorzecznym pomysłem" - powiedział premier Luksemburga w rozmowie z berlińskim radiem RBB.

Podkreślił, że propozycja ta, którą w poniedziałek przedstawili w Paryżu kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy, wymaga dopracowania. "Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach" - powiedział Juncker. Jak dodał, na razie przedłożono zaledwie krótkie projekty dokumentów, a to nie wystarczy.

Według Junckera Grecja może otrzymać dalsze wsparcie finansowe od strefy euro tylko wówczas, gdy "dojdzie do dodatkowych działań konsolidacyjnych". Jak ocenił, bez reform Grecja nie zdoła spłacić należnej w marcu raty pożyczki. "To nie jest groźba, tylko po prostu opis sytuacji" - oświadczył Juncker.

W poniedziałek Francja i Niemcy zażądały utworzenia specjalnego konta, na które wpływałyby dochody Grecji. W przyszłości konto posłużyłoby do spłaty greckiego zadłużenia. Środki zgromadzone na koncie, do którego Grecja nie miałaby dostępu, stanowiłyby gwarancję dla posiadaczy greckich obligacji państwowych, że odsetki od wykupionych papierów będą im regularnie wypłacane.

Komentując tę propozycję wtorkowa grecka prasa pisała m.in. o próbach "uduszenia" kraju przez Merkel i Sarkozy'ego.

Już w zeszłym tygodniu oburzenie w Atenach wywołał pomysł Berlina, by powołać komisarza budżetowego dla Grecji, który miałby prawo wetowania większych wydatków. Większość krajów strefy euro skrytykowało tę propozycję jako upokarzającą dla Grecji.

Grecja jest pod presją czasu:

Ateny muszą szybko zawrzeć porozumienie z pożyczkodawcami, gdyż 20 marca zapada termin wykupu greckich obligacji wartych 14,5 mld euro. Do tego czasu premier Lukas Papademos musi uzyskać zielone światło w sprawie posunięć oszczędnościowych od przywódców trzech partii wchodzących w skład koalicji. Reformy te są warunkiem uruchomienia przez strefę euro drugiego programu pomocy finansowej o wartości 130 mld euro.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »