Fundamenty wzrostu
Skrajne ubóstwo jest wspólnym doświadczeniem setek milionów ludzi na całym świecie. Co drugi obywatel globu utrzymuje się za mniej niż 2 dolary dziennie, co piąty - za mniej niż dolara. PKB per capita najbiedniejszych krajów Afryki porównywalne są z szacowanymi wartościami PKB per capita państw Europy Zachodniej końca XV wieku. Mimo pomocy nieprzerwanie płynącej z państw wysoko rozwiniętych przepaść między biednymi a bogatymi nieustannie się powiększa. Dlaczego tak wiele krajów nie może wyrwać się z pułapki ubóstwa? Co stoi na przeszkodzie ich rozwoju?
Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Klasyczna literatura przedmiotu podkreśla rolę geografii jako fundamentalnego czynnika determinującego poziom rozwoju gospodarczego. Położenie geograficzne wiąże się z określonymi zasobami naturalnymi, jak i warunkami klimatycznymi wpływającymi na produkt rolny i jakość kapitału ludzkiego.
Co więcej, może być przeszkodą kształtowania się rynków na obszarach, do których dostęp jest ograniczony lub też nieopłacalny z powodu wysokich kosztów transportu. Nie bez znaczenia są występujące w pewnych rejonach globu choroby tropikalne (np. malaria w krajach afrykańskich), wpływające na jakość siły roboczej i będące olbrzymim ekonomicznym obciążeniem dla wielu krajów. Hipoteza dopatrująca się w położeniu geograficznym głównej przyczyny niepowodzeń ekonomicznych państw wydaje się być spójna i przekonywująca, niemniej wyniki badań wskazują1, że jest niekoniecznie prawdziwa.
Inną hipotezą stawianą przez naukowców jest fundamentalna rola instytucji w kształtowaniu długookresowego wzrostu gospodarczego. Podejście to przypisuje większe znaczenie sposobowi organizacji społeczeństw niż niezależnym siłom natury. Instytucje w szerszym kontekście rozumiane są jako zespół reguł stanowiących ramy wszelkiej działalności ekonomicznej i społecznej. Szczególne znaczenie dla rozwoju gospodarczego ma ochrona praw własności.
W społeczeństwach, gdzie prawa własności nie są respektowane, a większość obywateli nie może liczyć na pomoc państwa przy egzekwowaniu umów, nie ma bodźców do inwestowania i aktywnego udziału w życiu ekonomicznym. Instytucje nie tylko umożliwiają tworzenie się rynków, ale także je regulują (przykładem jest stanowienie i egzekwowanie prawa antymonopolowego) i stabilizują (rolę tę w rozwiniętych gospodarkach odgrywają m.in. banki centralne, zasady budżetowe i fiskalne).
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Dobre instytucje nakładają ponadto pewne ograniczenia na elity, polityków i grupy wpływu, nie dopuszczając do nadużywania władzy i ograniczając dyskryminację innych grup społecznych. Nie bez znaczenia pozostaje zapewnienie równości w dostępie do dóbr i usług takich jak edukacja czy podstawowa opieka zdrowotna.
Warto pamiętać, że sposób organizacji społeczeństw jest wynikiem procesu ewolucji instytucji na przestrzeni wieków. Dziś możemy zaobserwować, że kraje o wysokim poziomie PKB per capita są jednocześnie krajami o najlepiej funkcjonujących instytucjach. Świadczy to o korelacji jakości instytucji z poziomem dochodu, niestety trudno na podstawie tej obserwacji wnioskować o kierunku zależności.
Nie znajdujemy zatem odpowiedzi na pytanie: czy kraje wysokorozwinięte są bogate, ponieważ mają sprawnie funkcjonujące instytucje, czy też mają dobre instytucje, ponieważ są bogate? Tym samym nie możemy poprzeć ani obalić hipotezy o fundamentalnej roli instytucji w bogaceniu się narodów.
Aby odpowiedzieć na wyżej postawione pytania, konieczne jest znalezienie źródła egzogenicznej zmienności instytucji, czyli rozpatrzenie naturalnego eksperymentu, w którym na zmianę systemu instytucji nie miały wpływu endogeniczne zmienne modelu. Przykładem takiego eksperymentu jest przypadek Korei Północnej i Południowej. Przed podziałem oba kraje tworzyły państwo o wspólnej historii, jednolite pod względem kulturowym, etnicznym, geograficznym i językowym. Po podziale zaadoptowały skrajnie różne sposoby organizacji współżycia gospodarczego i społecznego, wprowadzając diametralnie różne instytucje.
Obecnie PKB per capita w Korei Południowej jest ponad dwudziestokrotnie wyższe niż w Korei Północnej. Ponieważ pozostałe wymienione czynniki pozostały bez zmian, można stwierdzić, że za wzrost dochodu Korei Południowej odpowiadają wyłącznie zmiany instytucjonalne. Zwiększająca się w czasie przepaść między krajami przedstawiona jest na wykresie.
Ze względu na małą skalę eksperymentu oraz fakt, że mamy do czynienia z dość ekstremalnym przypadkiem porównania kapitalizmu rynkowego z gospodarką centralnie planowaną, błędem byłoby uogólnianie otrzymanych wyników. Niemniej są one spójne z innym eksperymentem naturalnym, który obejmował zasięgiem dużo większy obszar terytorialny - kolonizacją.
Podbijając świat od początku XV wieku, Europejczycy przyjmowali różne strategie kolonizacyjne i co za tym idzie - tworzyli na podbitych terenach różne instytucje. W krajach bogatych w zasoby naturalne i siłę roboczą (Afryka, Ameryka Środkowa, Azja Południowo-Wschodnia) przyjmowano strategię eksploatacji, za cel stawiając maksymalne wykorzystanie podbitych obszarów i eksport pozyskanych dóbr do krajów macierzystych.
W tych krajach implementowano relatywnie gorsze instytucje pozwalające skupić władzę w rękach nielicznej grupy rządzących Europejczyków, odmawiające praw własności większości rdzennej populacji. Z kolei na terenach mniej zaludnionych, za to o bardziej przyjaznych warunkach naturalnych i mniejszych wskaźnikach śmiertelności nowo przybyłych, przyjmowaną strategią było osadnictwo.
Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL "Świat utknął w kryzysie finansowym"
Ludność napływająca na tereny Ameryki Północnej, Australii i Nowej Zelandii rozwijała prawo i instytucje na wzór europejskich sprzyjające inwestycjom i wzrostowi, a im samym zapewniające bezpieczeństwo. Można zauważyć wyraźną zależność między wczesnymi instytucjami, instytucjami dzisiejszymi oraz bogactwem narodów. Przemawia ona na korzyść hipotezy instytucjonalnej.
Z kolei gdyby geografia była kluczowym czynnikiem determinującym potencjał ekonomiczny, państwa bogate przed przyjazdem Europejczyków (jak te zbudowane przez Azteków czy Inków) powinny pozostać bogate do dziś, jako że ich położenie geograficzne nie uległo zmianie. Nie można jednak odmówić czynnikom geograficznym pośredniego wpływu - determinowały przyjmowaną strategię kolonizacyjną i rodzaj tworzonych instytucji, zatem pośrednio wpływały na wzrost. Trudno jednak stwierdzić, by przyczyniały się do biedy czy gwarantowały ekonomiczny sukces.
Do podobnych wniosków doszli ekonomiści Dani Rodrik i Arvind Subramanian2 badający wpływ czynników takich jak geografia, stopień integracji z gospodarką światową oraz instytucje na wzrost gospodarczy. Wpływ jakości instytucji na wzrost wyraźnie przeważał nad działaniem każdego z pozostałych czynników. Co więcej, zarówno geografia, jak i integracja okazały się wpływać pośrednio poprzez oddziaływanie na jakość instytucji.
Naturalnie nasuwa się pytanie: skoro zaplecze instytucjonalne jest tak ważne z punktu widzenia długookresowego wzrostu, dlaczego państwa ubogie nie zreformują swoich instytucji? Dlaczego społeczeństwa nie wybierają najlepszych rozwiązań instytucjonalnych? Przede wszystkim obecny kształt instytucji jest wynikiem długotrwałego procesu, co oznacza, że zmiana poprzez decyzje polityczne z reguły obejmujące krótki okres może być nie tylko trudna, lecz wręcz niemożliwa.
Instytucje mają charakter trwały i tak np. instytucje ustanowione przez Europejczyków w eksploatowanych koloniach w wielu przypadkach nie uległy zasadniczym zmianom po odzyskaniu przez te kraje niepodległości. Ponadto zwykle reformy nie leżą w interesie elit rządzących, jako że zmiany wiązałyby się z ograniczeniem ich politycznej i ekonomicznej władzy.
Grupy wpływu czerpiące korzyści z istniejącego, jakkolwiek nieefektywnego systemu, mogą skutecznie blokować postęp. Co więcej, rozwiązania instytucjonalne sprawdzające się w jednym kraju mogą nie przynieść oczekiwanych rezultatów gdzie indziej. Czy oznacza to, że próby wyrwania krajów słabo rozwiniętych z pułapki ubóstwa z góry są skazane na niepowodzenie? Niekoniecznie. Jednak instytucje zmieniają się powoli, zaś poziom dochodu jest wynikiem skumulowanych działań podejmowanych na przestrzeni wielu lat, co sprawia, że na efekty zmian instytucjonalnych podjętych dziś być może trzeba będzie długo poczekać.
Marta Kozakiewicz
Podczas pisania artykułu korzystałam z książki "Introduction to modern economic growth" autorstwa Darona Acemoglu
1. D.Rodrik, A. Subramanian, F. Trebbi, "Institutions Rule: The Primacy of Institutions over Geography and Integration in Economic Development", NBER Working Paper 9305
2. Tamże