Fuzja UKE i KRRiT jest konieczna

Anna Streżyńska, szefowa UKE, wzywa do konsolidacji z KRRiT. Nie nadążamy za rynkiem - sugeruje prezes UKE. Czas zacząć dyskusję. Pomysł połączenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) z Urzędem Komunikacji Elektronicznej (UKE) przewinął się w ubiegłym roku przez media jak meteor - pojawił się równie szybko, jak znikł. Powraca do niego - za pośrednictwem "PB" - Anna Streżyńska, szefowa UKE.

- Warto rozpocząć dyskusję na temat połączenia KRRiT i UKE. Rynki mediów i telekomunikacji coraz bardziej się integrują, a jednocześnie bardzo rewolucyjnie rozwijają. Stworzenie jednego regulatora pozwoli na lepsze reagowanie na wymagania dynamicznie zmieniającego się rynku. Przedsiębiorcy sygnalizują, że obecny kształt instytucji i regulacji jest archaiczny, a my sami zauważamy, że niemożliwa jest na przykład skuteczna ochrona konsumentów usług typu triple-play (telefon, internet i telewizja w jednym pakiecie - przyp. red.) - dodaje Anna Streżyńska, prezes UKE.

Reklama

Cyfrowa niemoc

Transmisja wideo w internecie czy telefonach komórkowych, rozwój platform satelitarnych, wideo na żądanie to tylko niektóre przykłady konwergencji obu rynków.

- Połączenie tych dwóch organów wyjdzie przedsiębiorcom na dobre. Będzie miało szczególne znaczenie dla tych operatorów, którzy do telefonów komórkowych zechcą wpuścić sygnał telekomunikacyjny. KRRiT chciałaby, by licencje na nadawanie w komórkach podlegały koncesjonowaniu - twierdzi Stefan Kamiński, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji.

Urzędy powinny też współpracować przy bieżących sprawach. Taką kwestią jest wprowadzenie naziemnej telewizji cyfrowej. O sprawie mówi się od ponad roku. I co? Obserwatorzy rynku zgodnie twierdzą, że "kooperacja" obu instytucji powoduje, że - w praktyce w tej sprawie nic się nie dzieje. Połączenie tych instytucji pewnie przyśpieszyłoby proces.

Diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach, czyli w tym, jak i kiedy skonsolidować oba urzędy. Brytyjski Ofcom jest wzorem dla polskich urzędników, ale muszą oni zdecydować, czy włączyć upolitycznioną KRRiT do UKE, czy na odwrót. Ponadto zmiana sposobu funkcjonowania KRRiT czy jej likwidacja wymaga zmiany konstytucji, a manipulowanie przy niej jest niełatwe i niebezpieczne.

Za, a nawet przeciw

Do połączenia obu regulatorów nie dojdzie ani jutro, ani pojutrze, ale prędzej czy później trzeba się z tym zmierzyć.

- Na razie nie ma chaosu kompetencyjnego. Ale wspólne pola działania będą się zazębiać wraz z postępem technicznym i rozwojem rynku, a istnienie dwóch organów regulacyjnych nie ułatwi przedsiębiorcom działania i prowadzenia spójnej polityki - mówi Wojciech Dziomdziora, członek KRRiT. Tyle głosów "za". Ale w naszym już i tak za bardzo zbiurokratyzowanym państwie scalanie urzędów to zbyt często przykrywka do większego ich upolitycznienia, a hasło zmniejszenia nakładów na administrację kończy się wzrostem wydatków. KRRiT zatrudnia ponad 140 osób, a UKE - ponad 270 w centrali i drugie tyle w delegaturach.

- Konsolidacja tych dwóch urzędów powinna doprowadzić do redukcji etatów, ale znając realia - jej skala nie będzie duża. Politycy zaczynają o tym mówić. Może w ramach koalicyjnych układanek możliwe będzie jej przeprowadzenie. Politycy są jednak mało przewidywalni, więc nie wiadomo, czy uda się przeprowadzić konsolidację - wyjaśnia Stefan Kamiński.

Magdalena Wierzchowska

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »