Gaz: Europa szuka bezpieczeństwa

Amerykańska rewolucja łupkowa zmienia świat. To z jej powodu kraje, które dotychczas były zmuszone importować gaz, mogą się stać jego eksporterami, a te, które dysponują tradycyjnymi złożami tego paliwa i czerpały wcześniej ogromne zyski z jego sprzedaży, zaczynają popadają w kłopoty. To wpływa również na pozycję Polski, Europy Środkowej oraz całej Unii Europejskiej.

Pierwsze próby wydobycia gazu ze skał łupkowych przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych jeszcze w XIX wieku. Były to jednak przypadki sporadyczne. Pierwsze pojedyncze szczelinowania - ta właśnie metoda jest dziś podstawą wydobycia gazu z pokładów łupkowych - miały miejsce w latach 40. w Kansas, Teksasie i Oklahomie. Jednak i one nie przyniosły przełomu. Tymczasem zapotrzebowanie Stanów Zjednoczonych na błękitne paliwo stale rosło i konieczne było zwiększanie jego dostaw.

W 1980 r. ówczesny prezydent Jimmy Carter podpisał dokument, który zawierał zapisy wspierające poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego. Prace postępowały, jednak na komercyjną eksploatację złóż tego paliwa trzeba było czekać jeszcze ponad 20 lat. Początek XXI wieku oznaczał jednak prawdziwą rewolucję.

Reklama

Amerykański wzorzec

Dziś Amerykanie, którzy kiedyś masowo sprowadzali płynny gaz LNG zaczynają go eksportować i to na masową skalę. Od sześciu lat kraj ten jest największym wydobywcą tego surowca na świecie przy czym stale rośnie udział gazu pozyskiwanego ze złóż niekonwencjonalne (nie tylko łupkowych). W ciągu ostatnich pięciu lat kraj zmniejszyły import gazu o jedną trzecią. USA w efekcie nie tylko uniezależniły się od importu tego paliwa (znacząco zwiększyły też poziom samowystarczalności w dziedzinie zaopatrzenia w ropę naftową). Od 2009 do 2012 r. ceny gazu za oceanem spadły o ok. 70 proc. co spowodowało wielkie korzyści dla tamtejszej gospodarki. Zaczęło się zjawisko powrotu produkcji przemysłowej, szczególnie tej energochłonnej, z Chin i innych krajów świata do USA. Dysponując niedrogim paliwem Amerykanie zaczynają zarabiać coraz więcej na jego wysyłce w świat (wkrótce zapewne rozpoczną także eksport ropy).

Dziś wciąż jeszcze światowym liderem w dziedzinie eksportu gazu ziemnego jest Katar, który wysyła co roku w świat ok. 100 mld msześc. LNG. Jednak terminale, jakie już teraz buduje się w Stanach Zjednoczonych i dzięki którym rosła będzie zagraniczna sprzedaż amerykańskiego gazu ziemnego, będą miały łączną zdolność załadowania na statki prawie 100 mld m3 tego paliwa rocznie. Od tego już tylko krok do zdetronizowania Kataru.

Szansa dla naszego regionu

Rzucenie na globalny rynek coraz większych ilości gazu oznacza przebudowę sytuacji geopolitycznej. Wygrać na tym może m.in. nasz region.

Dzisiaj Unia Europejska posiada zaledwie ok. 2 proc. światowych rezerw gazu i zmuszona jest kupować paliwo na zewnątrz, przede wszystkim z Bliskiego Wschodu, gdzie zlokalizowanych jest ok. 41 proc. gazu oraz z Rosji i innych krajów powstałych po rozpadzie ZSRR, które dysponują ok. 30 proc. zasobów tego surowca.

Nic więc dziwnego, że najwięksi dostawcy gazu dla UE to właśnie Rosja (40 proc.), Algieria (30 proc.) oraz Norwegia (23 proc.). Od zostaw ze Wschodu w 100 proc. lub prawie 100 proc. uzależnionych jest kilka unijnych państw m.in. Finlandia, Czechy, Słowacja, Litwa i Łotwa czy Bułgaria. W ponad połowie Polska, Estonia, Austria, oraz Grecja. Dlatego też właśnie na odbiór błękitnego paliwa z Rosji nastawiony jest wschodnioeuropejski system gazociągów.

Gaz ziemny stanowi obecnie ok. 20-25 proc. bilansu energii pierwotnej UE, a według prognoz Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) na 2030 r., będzie jedynym kopalnym paliwem, którego zużycie w Europie wzrośnie. Surowiec ten jest w UE promowany, jako optymalne tzw. paliwo pomostowe (spełniające cele polityki klimatycznej i umożliwiające politykę dekarbonizacji).

Unijny rynek gazowy

Zgodnie z przyjętymi w październiku 2010 r. dokumentami Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa dostaw gazu ziemnego do UE powstać powinien wewnętrzny unijny rynek gazowy, który ma zostać osiągnięty poprzez usprawnienie infrastruktury gazowej krajów członkowskich oraz liberalizację rynku. Przyjęte przepisy wprowadzają m.in. standardy dotyczące infrastruktury, co oznacza konieczność modernizacji istniejących już połączeń międzysystemowych, magazynów gazu, morskich terminali LNG. Chodzi m.in. o stworzenie możliwości przepływu gazu w rurociągach w obu kierunkach, bo taki rewers znacząco zwiększa poziom bezpieczeństwa dostaw tego paliwa do poszczególnych państw członkowskich. Ważnym elementem wspólnotowego rozporządzenia jest również propozycja nawiązywania współpracy regionalnej administracji rządowych, przedsiębiorstw gazowych w celu stworzenia gazowych regionów. Rewers (najpierw wirtualny, a później także fizyczny) został wprowadzony ostatnio na przechodzącym przez Polskę gazociągu jamalskim, co zwiększyło gwarancje dostaw paliwa do naszego kraju).

W naszym regionie, gdzie stopień uzależnienia od gazu ze Wschodu należy do najwyższych w UE, to ma szczególnie duże znaczenie. Europę Środkową charakteryzuje również słabo rozwinięta infrastruktura gazociągowa w innych niż Wschód-Zachód kierunkach. Istniejąca w naszym regionie infrastruktura transportowa pochodzi w dużym stopniu z minionych czasów i nie jest dostosowana do współczesnych realiów rynkowych. Ten stan rzeczy mają zmienić takie inicjatywy jak budowa Korytarz Północ-Południe (czyli połączenie gazowe od Świnoujścia po Krk w Chorwacji).

Ta inicjatywa pozwoli m.in. zintegrować gospodarczo kraje UE, które obecnie są silnie zróżnicowanych i tworzących "oddzielne wyspy". Chodzi zarówno o integrację w ramach regionu, jak i z Europą Zachodnią, co byłoby elementem dochodzenia do spójnego i jednolitego rynku.

Kolosalne znaczenie ma oczywiście sprawa bezpieczeństwa wynikającego ze zróżnicowania źródeł dostaw gazu. Korytarz łączyłby oddawany właśnie do użytku terminal LNG w Świnoujściu z planowanym na południu Europy na chorwackiej wyspie Krk. Większa integracja i poziom bezpieczeństwa wpływają na wzrost konkurencyjności regionalnych gospodarek.

Trzeba też pamiętać, że borykamy się nadal z zaszłościami. W naszej części kontynentu obowiązują np. kontrakty długoterminowe podpisywane ze stroną rosyjską, które najczęściej nadal zawierają niekorzystne dla nabywców klauzule tylko "take or pay" (czyli "bierz lub płać") albo zakazy reeksportu zakontraktowanego gazu. To kolejne problemy, które można pokonać dzięki integracji systemów gazowych w regionie.

Nie oznacza to, że wszystkie kraje w naszej części Europy są jednakowo zdeterminowane, by wspólnie tworzyć projekty energetyczne, w szczególności gazowe. Przywódcy państw regionu wolą często samodzielnie wypracowywać porozumienia ze stroną rosyjską. Na szczęście powstają kolejne interkonektory łączące systemy gazowe i można mieć nadzieję, że za jakiś czas regionalna sieć gazociągowa będzie w większym niż dotychczas stopniu odpowiadać wymogom czasu.

Bartłomiej Mayer

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Europa | gaz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »