Gazprom w gazowej pułapce. Rosyjski gigant stawia na LNG, ale sankcje utrudniają dostęp do niezbędnych części
Gazprom szuka sposobu na zrekompensowanie spadku europejskiego eksportu, który w ciągu ośmiu i pół miesiąca tego roku zmniejszył się o prawie 40 proc. Spółka planuje rozbudowę instalacji LNG na terenie tłoczni Portowaja z 1,5 mln ton rocznie do 3,5 mln ton, by móc wysyłać surowiec drogą morską do innych części świata. Może się jednak okazać, że przeprowadzenie inwestycji będzie utrudnione ze względu na niedobory niezbędnego sprzętu. Dostęp do niego jest ograniczony ze względu na sankcje.
Inwestycję w rozbudowę mocy produkcyjnych LNG Gazprom miałby przeprowadzić wraz ze spółką Rushimalliance (joint venture Gazpromu i Rusgazdobyczy). Udziały obu firm miałyby być równe. Koncern informował, że przy realizacji projektu wykorzystane zostaną krajowe technologie i urządzenia. Nic dziwnego, skoro sankcje zablokowały możliwość współpracy technologicznej rosyjskich firm z Zachodem.
Dostawy rosyjskiego gazu do Europy od stycznia do połowy września zmniejszyły się o 38,8 proc., do 84,8 mld m sześc. W tym samym czasie wydobycie Gazpromu zostało obniżone o prawie 16 proc. Spadki eksportu na Stary Kontynent w kolejnych miesiącach, licząc rok do roku, mogą się pogłębiać, bo gazociąg Nord Stream 1, który od dłuższego czasu pracował na pół gwizdka, został przez Rosjan całkowicie wyłączony.
Gazprom ogłaszał niedawno, że ma szansę stać się największym dostawcą gazu do Chin. Przedstawiciele spółki informowali, że konieczne jest tylko przyłączenie wschodnich gazociągów do infrastruktury w europejskiej części Rosji i Syberii Zachodniej.
Pierwszy kontrakt na przesył gazu rurociągowego z Rosji do Chin zawarto w maju 2014 r. w Pekinie. Umowa opiewa na trzydzieści lat i zakłada eksport do 38 mld m sześć. surowca rocznie gazociągiem Siła Syberii, który ruszył pod koniec 2019 r. W 2019 roku zatłoczono nim 0,3 mld m sześc. gazu, w 2020 r. 4,1 mld m sześc., a w 2021 r. ok. 10 mld m sześc. Zgodnie z założonym harmonogramem, maksymalny poziom dostaw ma zostać osiągnięty w 2025 r.
Niezależnie od tego na początku lutego tego roku koncern podpisał z chińską spółką CNPC nowy kontrakt na dostawy gazu do Chin. Tym razem ma dostarczać chińskim partnerom 10 mld m sześc. surowca rocznie tzw. szlakiem dalekowschodnim. W sumie więc docelowo wchodzi w grę eksport ok. 48 mld m sześc. gazu rocznie. Przy czym to i tak będzie wolumen dużo niższy niż przesyłany do Europy (w 2020 r. Stary Kontynent kupił od Gazpromu prawie 170 mld m sześc.).
Spółka musi więc szukać innych rozwiązań. Infrastruktura gazowa jest ograniczona, rozwiązaniem może być zwiększenie sprzedaży gazu skroplonego, który można transportować statkami. Finlandia, kraje bałtyckie, Polska i Wielka Brytania przestały kupować rosyjskie LNG. Rozmówcy "Kommiersanta" wskazują, że najprawdopodobniej Gazprom będzie musiał szukać zbytu na swój gaz skroplony poza Europą Północną, na przykład w Azji Południowej.
Problematyczne może być też samo przeprowadzenie inwestycji w infrastrukturę LNG. Rosyjskie instalacje LNG o dużej mocy - na Sachalinie i Jamale - oparte są na częściach firm zagranicznych takich jak Eliott, GE, Baker Hughes. Niezależny analityk Jurij Mielnikow zastanawia się, czy znajdą się odpowiednie zamienniki produkcji rosyjskiej. Zaznacza, że doświadczenia przy tego typu inwestycjach spółki Novatek wskazują, iż kluczowe elementy technologii LNG są w Rosji trudne do znalezienia.
Wyjaśnił przy okazji, że również słynne turbiny Siemensa w tłoczni Portovaja kupione były za granicą, bo w Rosji nie ma tego typu urządzeń o tak dużej mocy (50 MW). Największą rosyjską turbiną jest Ładoga o mocy 32 MW wyprodukowana przez REP Holding na licencji GE. Analityk uważa że w obecnej sytuacji skompletowanie sprzętu może okazać się wyzwaniem.
Monika Borkowska