Gazprom wypowiada wojnę Białorusi
Dziś od godziny 8 rano Gazprom o 85 proc. ograniczy dostawy gazu na Białoruś, jeżeli Mińsk nie zapłaci długu w wys. 192 mln dolarów. Pozostałe 15 procent pozwoli Białorusi na utrzymanie gazociągu w ruchu do momentu całkowitego spłacenia długu.
Białoruska delegacja jeszcze w niedzielę była w Moskwie, i do ostatniej minuty negocjowała z Gazpromem, problem uregulowania zadłużenia - informowano w Mińsku. Fiasko rozmów spowodowało że Gazprom dziś rozpocznie redukcję dostaw gazu dla Mińska w poniedziałek o godz. 10 czasu moskiewskiego (8 czasu polskiego), jeśli kraj ten nie ureguluje swojego zadłużenia szacowanego przez Moskwę na 192 mln dolarów. Gazprom twierdzi, że jego białoruski partner, Biełtransgaz, w 2010 roku systematycznie łamie warunki umowy z 2006 roku. Płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
Zgodnie z kontraktem, w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 USD, a w drugim - 184,8 dolarów.
Twierdzi jednak, że według stanu z 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów. Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, który nie uznaje tych roszczeń, określił w piątek zachowanie Moskwy jako "niedopuszczalne". W odpowiedzi Mińsk oskarżył Gazprom, że zalega mu 200 mln dolarów za tranzyt gazu do Europy przez białoruskie terytorium. Ostatnia runda negocjacji dwustronnych zakończyła się w sobotę bez porozumienia. Z kolei wysoko postawiony przedstawiciel białoruskiego ministerstwa energetyki, na którego powołuje się agencja AFP, dodał, że zmniejszenie rosyjskich dostaw może spowodować utrudnienia w tranzycie rosyjskiego gazu przeznaczonego dla Europy. "Będzie trudno, żeby nie dotyczyło to tranzytu - powiedział. - Aby system gazociągów funkcjonował, należy utrzymać w nim określone ciśnienie".
Według Gazpromu istnieje możliwość ominięcia Białorusi, żeby dotrzymać kontraktów zawartych z europejskimi klientami. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział, że daje Białorusi pięć dni na spłacenie długu wobec Rosji za gaz, zapowiadając podjęcie w przeciwnym wypadku ostrych działań. W przekazanej przez telewizję rozmowie z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem, Miedwiediew polecił, by dać "pięć dni białoruskim kolegom" i zaproponować spłacenie długu "w jak najkrótszym czasie". "Jeśli nie zostanie to zrobione, trzeba będzie podjąć ostre działania" - oświadczył prezydent.Szef Gazpromu oznajmił, że koncern "ma wszelkie podstawy, by zredukować dostawę gazu na Białoruś proporcjonalnie do wzrostu długu". W drugiej połowie maja Gazprom informował, że jest "bardzo zaniepokojony" wzrostem zadłużenia Białorusi i że dług Mińska za pierwszy kwartał wynosi 137 mln dolarów.
Obecnie dług ten wynosi - jak podaje Gazprom - 200 mln dolarów. Według strony rosyjskiej Białoruś płaci należności za gaz bez uzgodnienia z Moskwą według starych stawek z 2009 roku - przypomina radio Echo Moskwy. Gazprom regularnie staje wobec problemu opóźnienia w płatnościach za gaz ze strony Białorusi i w ciągu ostatnich lat kilkakrotnie groził Mińskowi zmniejszeniem dostaw.Spory dotyczące tego tematu są zawsze bacznie obserwowane przez unijnych klientów Gazpromu, gdyż 20 proc. gazu importowanego z Rosji do UE trafia tam przez Białoruś.
- - - - - -
KE domaga się niezakłóconych dostaw gazu przez Białoruś
Białoruś, bez względu na spór z Rosją, powinna kontynuować niezakłócone dostawy rosyjskiego gazu dla odbiorców w UE - zaapelowała w poniedziałek Komisja Europejska. Na razie KE nie wie, jak duże jest ryzyko ograniczenia dostaw do UE.
- Oczekujemy, że tranzyt gazu do UE przez Białoruś nie ucierpi z powodu tego sporu. Oczekujemy też wypełniania wszystkich zobowiązań wynikających z umów - powiedziała rzeczniczka KE ds. energii Marlene Holzner na codziennym briefingu prasowym w Komisji Europejskiej.
Wyraziła przekonanie, że nawet jeśli Gazprom przestane dostarczać gaz dla Białorusi, to odbiorcy w UE nie muszą ucierpieć, gdyż większość gazu przesyłana jest bez udziału strony białoruskiej gazociągiem jamalskim kontrolowanym w 100 proc. przez stronę rosyjską. Narażona jest natomiast Litwa, która 100 proc. gazu otrzymuje z białoruskiego systemu, a także pośrednio Polska i Niemcy otrzymujące gaz z magazynów - powiedziała rzeczniczka.
- Tylko mała ilość gazu dostarczanego do Europy idzie przez system białoruski - tłumaczyła Holzner. - Musimy ocenić, czy to ma wpływ, czy nie wpływu na dostawy do UE - dodała. Ma temu służyć spotkanie przewidziane na poniedziałkowe popołudnie między ekspertami ds. energii KE i przedstawicielami ambasady Rosji w Brukseli.
Holzner z satysfakcją odnotowała, że strona rosyjska uprzedziła UE o planowanym ograniczeniu dostaw gazu na Białoruś. Wykorzystała do tego działający od ub.r. system wczesnego ostrzegania w sprawach energetycznych. Wicepremier Rosji Igor Sieczin wystosował w tej sprawie w poniedziałek rano list do unijnego komisarza ds. energii Guentera Oettingera. Holzner powiedziała, że jest w nim zapewnienie o kontynuowaniu bez zakłóceń dostaw rosyjskiego gazu do UE, ale szczegóły listu są dalej analizowane.
O tym, że ograniczenie dostaw ma wynieść 15 proc., KE dowiedziała się jednak z prasy - przyznała rzeczniczka. Nastąpiło to rano o godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 czasu polskiego). Docelowo redukcja ma sięgnąć 85 proc.
Rzeczniczka ministerstwa energetyki w Mińsku Ludmiła Ziankowicz zapewniła w poniedziałek, że tranzyt rosyjskiego gazu przez Białoruś do Europy przebiega bez zakłóceń i w sposób przewidziany, mimo ograniczenia dostaw dla Białorusi. W poniedziałek ukraiński "Ukrtranshaz" poinformował, że system gazociągów ukraińskich jest przygotowany na zwiększenie tranzytu gazu z Rosji w związku z ograniczeniem dostaw przez Białoruś. Na razie jednak dodatkowe ilości surowca nie są transportowane - informuje agencja Interfax Ukraina.