Gigant wyciąga zyski z zagranicy aż miło
Energetyczny gigant rodem z Czech - ČEZ - już odzyskał jedną trzecią pieniędzy, które zainwestował w zakupy za granicą. ČEZ jest notowany m.in. na warszawskiej giełdzie i kupował także w naszym kraju.
Od roku 2005, gdy zaczął nabywać aktywa poza Czechami, przejęte spółki przyniosły mu 9,7 mld koron zysku (1 CZK = 0,1639 zł). Do dzisiaj wydał na zakupy elektrowni i dystrybutorów w sumie 31 mld koron. W tym roku kupi jeszcze firmę w Turcji (3,3 mld koron za dystrybutora), sieć w Albanii i kopalnie w Niemczech. Teraz ponad jedna piąta spółki to zagraniczne aktywa. Będzie ich więcej - do wzięcia są ciepłownie, elektrownie i kopalnie węgla kamiennego w Polsce.
W efekcie kryzysu w ub. roku ČEZ zarobił na zagranicznych spółkach 1,9 mld koron (40 proc. mniej niż w 2007 r.). Nie wszędzie działalność czeskiego giganta usłane jest różami - w Bułgarii regulator rynku drastycznie podniósł cenę za sieć energetyczną, którą ČEZ chciał kupić. Na Czechów nałożono tam też karę w wysokości 7 mln koron (odwołanie w przygotowaniu). ČEZ-owi nie pozwolono tam też podnieść cen prądu z elektrowni węglowej Warna, chociaż podrożał surowiec. W Czechach niektórzy politycy krytykują taktykę spółki i wydawanie pieniędzy za granicą tak potrzebnych w kraju. Ale tym w firmie się nie przejmują - inwestycje są przemyślane i przyniosą w nieodległej przyszłości duży zarobek a politycy często wygadują przecież niestworzone bzdury.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL