Globalny popyt na węgiel nie spada
Mimo zaostrzonej polityki klimatycznej globalny popyt na węgiel pozostanie stabilny do 2024 roku - szacuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna. Wspierać go będzie Azja, a przede wszystkim Chiny, które odpowiadają za połowę światowego zużycia. Dalszy spadek popytu oczekiwany jest natomiast w USA i w Europie.
W oparciu o węgiel wytwarzane jest prawie 40 proc. energii elektrycznej na świecie. To wciąż główne paliwo napędzające globalne systemy energetyczne. Co prawda w 2019 roku zakładany jest lekki spadek produkcji energii z węgla, w dużej mierze za sprawą Europy i USA - rozwijane są tu odnawialne źródła energii, energetyka przestawia się też chętniej na gaz, do czego skłaniają niskie ceny błękitnego paliwa. Odchylenie w skali świata nie powinno być jednak bardzo duże.
Agencja zakłada natomiast, że rozwój źródeł odnawialnych spowolni tempo wzrostu nowych projektów węglowych w energetyce. Wytwarzanie energii elektrycznej z węgla będzie rosnąć do 2024 r. o mniej niż 1 proc. rocznie, a udział węgla w systemie energetycznym spadnie z 38 proc. w 2018 r. do 35 proc. w roku 2024.
Era węgla jeszcze się nie skończyła. Jak podkreśla Keisuke Sadamori, dyrektor ds. rynków energii i bezpieczeństwa Międzynarodowej Agencji Energetycznej, rozwinięte gospodarki odchodzą od węgla, stale jednak rośnie popyt krajach rozwijających się, w tym azjatyckich. Udział Azji w globalnej produkcji energii z węgla wzrósł z nieco ponad 20 proc. w 1990 roku do prawie 80 proc. w 2019.
Kraje Azji Południowej i Południowo-Wschodniej - Indie, Indonezja, Wietnam - polegają na węglu. To on napędza wzrost gospodarczy tych państw. Co prawda w 2019 r. po raz pierwszy od 45 lat spadnie produkcja energii z węgla w Indiach, ale wynika to z wyjątkowo niskiego zapotrzebowania na energię elektryczną w tym roku oraz z wysokiej mocy hydroenergetycznej. - Nie jest wcale jasne, czy to się powtórzy - powiedział Sadamori.
Indie mają ambitny plan w zakresie wzrostu gospodarczego. Ma się on dokonać częściowo dzięki inwestycjom w infrastrukturę. A to zwiększy zapotrzebowanie na energię dla przemysłu. Tym bardziej, że jak dotąd zużycie energii elektrycznej na mieszkańca jest tu bardzo niskie. Agencja szacuje, że produkcja energii z węgla w Indiach może rosnąć o 4,6 proc. rocznie do 2024 r., niezależnie od inwestycji realizowanych w OZE.
Natomiast w Azji Południowo-Wschodniej popyt na węgiel będzie rósł o ponad 5 proc. rocznie do 2024 r., głównie za sprawą Wietnamu i Indonezji. Również kraje Azji Południowej potrzebują coraz więcej energii dla rosnącej populacji. Pakistan niedawno uruchomił ponad 4 GW mocy elektrowni węglowych, drugie tyle jest w budowie. Z kolei Bangladesz szykuje się do zwiększenia mocy w systemie o 10 GW.
W przypadku Chin, które są największym konsumentem węgla na świecie, odczuwalny będzie delikatny spadek zużycia węgla po 2022 r. Sektor mieszkaniowy i mały przemysł coraz częściej biorą pod uwagę zanieczyszczenie powietrza. Zmniejszy się też zapotrzebowanie na tę kopalinę ze strony przemysłu ciężkiego ze względu na zmiany w gospodarce i warunki makroekonomiczne w nadchodzących latach.
Jak szacuje MAE, udział węgla w miksie energetycznym Chin spadnie z 67 proc. w 2018 r. do 59 proc. w 2024 r. Wciąż będzie on jednak odgrywać ważną rolę w utrzymaniu wzrostu gospodarczego i zagwarantowaniu bezpieczeństwa energetycznego tego kraju, mimo dążenia do ograniczenia zanieczyszczenia powietrza i emisji CO2.
Natomiast w Europie i Stanach Zjednoczonych rola kopaliny będzie malała. Podstawowym czynnikiem będą obostrzenia klimatyczne, rozwój odnawialnych źródeł energii oraz dostęp do taniego gazu. Wycofanie się z eksploatacji elektrowni węglowych i inwestycje w OZE przełożą się na zmniejszanie wytwarzania energii z węgla w Unii Europejskiej o ponad 5 proc. rocznie do 2024.
W USA rolę węgla ograniczyła mocno rewolucja łupkowa. O ile w 2007 r. udział węgla w produkcji energii elektrycznej wynosił 50 proc., o tyle w 2018 roku było to już 28 proc., a w 2024 roku, zgodnie z prognozą MAE, ma wynieść 21 proc. Popyt na węgiel będzie tam spadał w najbliższych czterech latach o prawie 4 proc. rocznie.
Jak na tym tle wygląda Polska? Jak podała ostatnio NIK, w 2018 r. byliśmy szóstym największym konsumentem energii elektrycznej w Unii Europejskiej, a drugim po Niemczech krajem unijnym pod względem energii opartej na węglu kamiennym i brunatnym. Polska była też jedynym krajem UE, w którym odnotowano wzrost produkcji w oparciu o węgiel kamienny (o 2 TWh). Niemcy w tym czasie wyprodukowały o 11 TWh mniej energii z tego paliwa. Od 2012 roku łączny udział energii wyprodukowanej z węgla w polskim miksie zmniejszył się z 87,6 proc. do 77 proc.
Zgodnie z polityką energetyczną, w 2030 r. węgiel będzie miał 56-60 proc. udział w wytwarzaniu energii elektrycznej w Polsce. Jak ostatnio informował Grzegorz Tobiszowski, obecnie europoseł PiS, a do niedawna wiceminister energii, węgiel pozostanie stabilizatorem systemu. Jego zdaniem roczne zużycie węgla może pozostać w najbliższych latach na poziomie ok. 75 mln ton, przy czym udział w miksie będzie malał w związku z rosnącym zapotrzebowaniem na energię.
Póki co obraz w skali globalnej, jeśli chodzi o popyt na węgiel, drastycznie się nie zmienia, ale potencjalne zagrożenia dla sektora rosną. Coraz większy jest sprzeciw społeczny wobec węgla, zaostrzana jest polityka klimatyczna i środowiskowa. Rozwijają się odnawialne źródła energii. W dodatku tanieje gaz, alternatywa dla węgla.
Coraz trudniej też sektorowi opartemu na węglu pozyskiwać finansowanie. Instytucje finansowe niechętnie bowiem patrzą na "brudne" sektory. Złożonym problemem jest finansowanie nowych inwestycji węglowych. A to może oznaczać konieczność zmiany podejścia do węgla w dłuższym terminie również poza Europą i USA.
morb
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze