GMO zablokowane
- Prezydent Bronisław Komorowski zawetował ustawę o nasiennictwie zawierającą przepisy o GMO. Decyzję tłumaczy niezgodnością ustawy z prawem UE i zapowiada, że jeśli posłowie przyjmą weto, złoży w Sejmie własny projekt ustawy, ale już bez zapisów o GMO.
Ustawa o nasiennictwie jest drugą zawetowaną przez Bronisława Komorowskiego. Nie reguluje ona upraw genetycznie modyfikowanych, ale też ich nie zakazuje. Określa jedynie tryb rejestracji i wytwarzania materiału siewnego przede wszystkim tradycyjnych odmian. Ale ustawa zawiera przepis dotyczący możliwości rejestracji odmian transgenicznych, który wywołuje wiele kontrowersji.
Prezydent weto tłumaczył niezgodnością ustawy z prawem unijnym.
"Istotnym elementem uzasadniającym przyjęcie ustawy w kształcie proponowanym przez rząd, była chęć uniknięcia negatywnych skutków wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który Polska przegrała i grozi w związku z tym Polsce kara natury finansowej" - dodał Komorowski.
Prezydent zaznaczył, że w trakcie prac w parlamencie ustawa została istotnie zmieniona. "W taki sposób, że przedstawiciel rządu minister (ds. europejskich) Mikołaj Dowgielewicz, mówiąc o projekcie stanowiska komisji sejmowej Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 25 maja 2011 r., a więc o tym stanowisku, które zostało przyjęte przez większość sejmową, powiedział w sposób jednoznaczny, że w konkluzji stwierdza, że projekt ustawy (...) jest niezgodny z prawem UE" - tłumaczył.
Podkreślił, że ustawa niezgodna z prawem unijnym w ogóle nie powinna być procedowana w parlamencie. "Jeśli już to się zdarzyło, a to miałem na myśli negatywnie oceniając przebieg prac legislacyjnych (...) w sytuacji, kiedy w takim kształcie niezgodnym z przepisami prawa unijnego ustawa doszła do mnie, ja ją po prostu wetuję" - oświadczył Komorowski.
Komorowski zapowiedział też, że jeżeli parlament przyjmie jego weto do ustawy o nasiennictwie, natychmiast złoży w Sejmie projekt takiej samej ustawy, jednak bez przepisów dotyczących roślin modyfikowanych genetycznie.
"Wraz z moim wetem składam deklarację: jeżeli parlament przyjmie moje weto, to w trybie natychmiastowym skieruję do parlamentu, jako inicjatywę prezydencką, ustawę o nasiennictwie bez tych zapisów dotyczących GMO, jako ustawę zupełnie niekontrowersyjną, a pożyteczną i niewątpliwie oczekiwaną" - oświadczył prezydent.
Wyraził nadzieję, że taki projekt byłby przyjęty jeszcze przed wyborami. Dodał, że jeśli okazałoby się to niemożliwe, "taką samą operację" jest skłonny powtórzyć po wyborach, tzn. zgłosić po wyborach projekt ustawy o nasiennictwie bez zapisów o GMO.
Gdyby doszło do głosowania ws. prezydenckiego weta jeszcze w tej kadencji, wszystko wskazuje na to, że zostałoby one przyjęte. Bowiem do odrzucenia weta głowy państwa potrzeba 3/5 (276) głosów w obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów. Tymczasem do zawetowania ustawy namawiały Komorowskiego kluby: PiS (147 posłów) i SLD (45 posłów).
Minister rolnictwa Marek Sawicki powiedział PAP w środę, że jest zaskoczony, iż prezydent Bronisław Komorowski zawetował ustawę o nasiennictwie. Jego zdaniem ustawa jest potrzebna, bo wdraża unijne przepisy do polskiego prawa.
"Prezydent Bronisław Komorowski wykazał dziś dużą radykalność i zawetował ustawę implementującą kilkadziesiąt unijnych dyrektyw" - powiedział minister.
Według Sawickiego, Komorowski uległ naciskowi, gdyż ustawa o nasiennictwie nie reguluje kwestii organizmów genetycznie modyfikowanych.
Możliwości odrzucenia weta prezydenckiego nie wyklucza Stanisław Kalemba z PSL, członek podkomisji nadzwyczajnej ds. rozpatrzenia ustawy o nasiennictwie oraz podkomisji ds. prawa o organizmach genetycznie zmodyfikowanych.
"Uważam, że PO i PSL będą za odrzuceniem tego weta, PiS będzie go bronił ze względów politycznych, ponieważ w trakcie prac nad ustawą odrzucono poprawkę PiS, z kolei klub lewicy też może być za odrzuceniem weta. Jest szansa, że po merytorycznej dyskusji, weto prezydenta Komorowskiego zostanie odrzucone" - powiedział Kalemba.
Decyzja prezydenta nie podoba się też politykom PO. "Nie zgadzam się z uzasadnieniem weta prezydenta. To bardzo dobrze napisana ustawa, rządowa. Byłoby dobrze, gdyby nie znajdowały się w niej zapisy o GMO. Ale te zapisy musiały się tam znajdować, ponieważ Polska jest państwem prawa, a prawo unijne dopuszcza GMO" - powiedział PAP Wojciech Sokołowski (PO), poseł sprawozdawca oraz przewodniczący podkomisji, która procedowała nad tą ustawą. Sokołowski jestem inżynierem rolnikiem, nasiennikiem i hodowcą roślin.
Jego zdaniem prezydent odrzucił ustawę, w której nie ma GMO. "Dziwię się doradcom prezydenta, że na takie coś pozwolili. W poniedziałek spotykamy się w Sejmie, i będziemy się zastanawiać, co dalej. Jestem gotowy nawet pójść do SLD i PJN, bo nie sądzę, żebym dogadał się z PiS-em w kampanii wyborczej. Będziemy się chyba starali odrzucić weto prezydenta. Ja jednak o tym nie decyduję, od tego jest klub" - stwierdził.
Natomiast SLD, PiS i Zieloni są zadowoleni z weta ws. GMO.
"Chcielibyśmy podziękować prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu za zawetowanie ustawy o nasiennictwie, w której znajdują się zapisy o GMO (...) Mamy nadzieję, że na trwałe Polska będzie - tak, jak pozostałe dziewięć krajów UE - krajem wolnym od takiego świństwa, jak żywność modyfikowana genetycznie" - mówił na środowej konferencji prasowej w Sejmie rzecznik SLD Tomasz Kalita.
Romuald Ajchler (SLD) dodał, że jego klub przeanalizuje uzasadnienie prezydenta.
Weto prezydenta jest zgodne z oczekiwaniami PiS. Członek sejmowej komisji rolnictwa, Zbigniew Babalski z PiS powiedział PAP, że jego klub od samego początku był przeciwny ustawie. Dodał, że zaskoczony wetem nie jest. "Nie wiemy, czy prezydent chciał pokazać PO, że o niektórych rzeczach on będzie decydował, czy też podszedł do sprawy merytorycznie" - podkreślił.
Zdaniem Babalskiego, trudno powiedzieć jakie będą losy projektu prezydenckiego tej ustawy - o takiej propozycji mówił w środę prezydent - a to czy uda się ją uchwalić jeszcze przez ten Sejm, zależy od marszałka Grzegorza Schetyny.
Natomiast przewodniczący Zielonych Dariusz Szwed podkreślił, że weto jest zwycięstwem społeczeństwa obywatelskiego, które przekonało prezydenta, aby "wstrzymać proces legislacyjny, który ewidentnie przypominał nam sprawę +lub czasopisma+". "Pod przykrywką ustawy o nasiennictwie próbowano wcisnąć nam tylnymi drzwiami GMO" - powiedział Szwed.
Także Greenpeace chwali decyzję prezydenta. Rzecznik Greenpeace Polska, Jacek Winiarski powiedział PAP, że to krok w dobrym kierunku. "Cieszymy się, że prezydent wziął pod uwagę sprzeciw opinii publicznej - a badania mówią, że 67 proc. Polaków sprzeciwia się GMO - oraz skutki dla rolnictwa, które - gdyby ta ustawa weszła w życie - mogłoby stracić na konkurencyjności na rynkach europejskich, bo siła polskiej żywności tkwi w tym, że ciągle jeszcze jest zdrowa i naturalna" - mówił.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzegało posłów, że po zmianach wprowadzonych przez nich do rządowego projektu ustawy o nasiennictwie, regulacje te może zakwestionować Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Nie przekonało jednak Sejmu.
Prezydent Bronisław Komorowski zawetował w środę ustawę o nasiennictwie zawierającą przepisy o GMO. Decyzję tłumaczył niezgodnością ustawy z prawem UE i zapowiedział, że jeśli posłowie przyjmą weto, złoży w Sejmie projekt takiej samej ustawy, ale bez zapisów o GMO.
"Istotnym elementem uzasadniającym przyjęcie ustawy w kształcie proponowanym przez rząd, była chęć uniknięcia negatywnych skutków wyroku Europejskiego Trybunały Sprawiedliwości, który Polska przegrała i grozi w związku z tym Polsce kara natury finansowej" - dodał Komorowski.
W uzasadnieniu do projektu ustawy rząd napisał, że wprowadzenie przepisów regulujących kwestie związane z rejestracją odmian genetycznie zmodyfikowanych stało się niezbędne z powodu wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) z 17 lipca 2009 r.
"W wyroku tym ETS orzekł, że Polska, zakazując swobodnego obrotu materiałem siewnym odmian genetycznie zmodyfikowanych oraz zakazując wpisu odmian genetycznie zmodyfikowanych do krajowego rejestru odmian, uchybiła zobowiązaniom ciążącym na niej na mocy art. 22 i 23 dyrektywy (...) w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie (...)" - wyjaśnia rząd.
Według autorów zmian oznacza to, że zakaz, który został wprowadzony do obowiązującej ustawy w 2006 r., okazał się dla Polski niekorzystny. Inne państwa UE nie wprowadziły, tak jak Polska, generalnego zakazu stosowania materiału siewnego genetycznie modyfikowanego. "Starają się one jedynie o indywidualne odstępstwa, poparte badaniami naukowymi, uzasadniającymi szkodliwość danego produktu" - pisał rząd.
Prezydent Komorowski podkreślił także, uzasadniając swoje weto, że w trakcie prac w parlamencie ustawa została istotnie zmieniona względem projektu rządowego. Przypomniał, że minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz ostrzegał, że w wyniku wprowadzonych przez Sejm zmian ustawa stała się niezgodna z prawem UE.
"Z załączonego do sprawozdania komisji rolnictwa i rozwoju wsi projektu ustawy o nasiennictwie usunięto art. 6 ust. 3 przewidujący, że odmianę zawierającą modyfikację genetyczną wpisuje się do krajowego rejestru odmian roślin uprawnych, jeżeli modyfikacja wprowadzona do odmiany jest dopuszczona do obrotu z przeznaczeniem do uprawy na terytorium Unii Europejskiej" - napisał Dowgielewicz w opinii do dokumentu przygotowywanego przez posłów.
Zwrócił uwagę, że podczas prac w Sejmie do projektu wprowadzono przepis, zgodnie z którym nie dopuszcza się do obrotu materiału siewnego odmian zawierających modyfikację genetyczną.
"W toku dotychczasowych prac parlamentarnych wprowadzono zatem regulacje przywracające zakazy uznane za sprzeczne z prawem Unii Europejskiej w przywołanym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej" - informował posłów Dowgielewicz.
Ostrzegł, że Komisja Europejska, jeśli uzna, że nie wykonaliśmy prawidłowo wyroku ETS, może skierować do Trybunału sprawę przeciw Polsce. Ten, jeśli zgodzi się ze stanowiskiem KE, może nałożyć na nasz kraj np. okresową karę pieniężną. "Ryczałt minimalny w przypadku Polski wynosi 4 mln 163 tys. euro i co najmniej taką kwotę zaproponuje KE tytułem kary ryczałtu, w przypadku skierowania skargi przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości UE w trybie art. 260 TFUE" - podał Dowgielewicz w swojej opinii skierowanej do sejmowej komisji rolnictwa.
Dodatkowo może być naliczona okresowa kara od 5 tys. euro do 302 tys. euro za każdy dzień niewykonania wyroku ETS.
"Niewykonanie zobowiązań wynikających z wyroku stwierdzającego naruszenie prawa unijnego (...) będzie miało negatywne konsekwencje finansowe dla budżetu państwa" - wskazywał minister.
Podczas drugiego czytania w Sejmie projektu ustawy, wiceminister rolnictwa Andrzej Butra poinformował posłów, że w czasie prac w komisji rolnictwa zostały wprowadzone zmiany, które mogą skutkować nałożeniem wysokich kar pieniężnych na Polskę przez Komisję Europejską. Dodał, że resort rolnictwa podziela opinię ministra spraw zagranicznych w tej materii, że w obecnym brzmieniu projekt ustawy o nasiennictwie jest niezgodny z prawem Unii Europejskiej.
"Projekt wdraża do prawa polskiego przepisy unijnych dyrektyw w zakresie rejestracji odmian oraz wytwarzania, oceny i kontroli materiału siewnego (...) Ich umieszczenie w przepisach ustawy o nasiennictwie wynika z obowiązku implementacji w tym zakresie prawa Unii Europejskiej do prawa krajowego. Ustawa o nasiennictwie, przewidując niniejsze przepisy, miała na celu uzupełnienie przepisów ogólnych dotyczących GMO, przygotowanych w rządowym projekcie ustawy - Prawo o GMO i złożonych w celu prac parlamentarnych w listopadzie 2009 r." - informował wiceminister.
Dodał, że Polska ma obowiązek wdrożenia przez państwo polskie wyroku, jaki został nałożony na Polskę w 2006 r. w związku z umieszczeniem w ustawie o nasiennictwie zakazu rejestracji odmian genetycznie modyfikowanych w krajowym rejestrze oraz zakazu obrotu materiałem siewnym odmian genetycznie zmodyfikowanych w Polsce.
"W trakcie prac podkomisji sejmowej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o nasiennictwie wprowadzone zostały radykalne zmiany w części przepisów dotyczących GMO. Z tekstu ustawy usunięte zostały wszystkie artykuły, które regulowały zagadnienia GMO, zaś do przepisów dotyczących obrotu materiałem siewnym - dział III projektu ustawy: Dopuszczenie do obrotu - wprowadzony został przepis zakazujący obrotu w Polsce materiałem siewnym odmian genetycznie zmodyfikowanych" - wskazywał.
W jego opinii od strony formalnoprawnej oznacza to, iż część zagadnień przewidywanych w przepisach, które uległy usunięciu, pozostaje nieuregulowana w prawie krajowym, co przekłada się na niewdrożenie w tym zakresie dyrektyw Unii Europejskiej do prawa krajowego. "Przyjęcie przepisu zakazującego obrotu w Polsce materiałem siewnym odmian genetycznie zmodyfikowanych oznaczałoby natomiast, że Polska podejmuje decyzję o niewdrożeniu wyroku ETS i świadoma jest konsekwencji finansowych" - podał.
Sejm uchwalił ustawę, a Senat nie zgłosił poprawek, które by regulowały zgłaszany przez Dowgielewicza problem.
Ustawa o nasiennictwie jest drugą zawetowaną przez Bronisława Komorowskiego. Nie reguluje ona sprawy upraw genetycznie modyfikowanych, ale też ich nie zakazuje. Określa tryb rejestracji i wytwarzania materiału siewnego głównie tradycyjnych odmian. Ustawa zawiera jednak przepis dotyczący możliwości rejestracji odmian transgenicznych, który wywołuje wiele kontrowersji.