Górnictwo wymaga elastyczności
Wicepremier Waldemar Pawlak ocenił w piątek, że dzisiejsze górnictwo wymaga elastyczności - potrzebne jest utrzymanie miejsc pracy i godnych zarobków, ale także takie zarządzanie, które pozwala jak najlepiej, z korzyścią dla firmy, wykorzystać posiadane zasoby.
Minister gospodarki, który w imieniu Skarbu Państwa nadzoruje spółki węglowe, odniósł się w ten sposób w Jastrzębiu Zdroju do sytuacji w Kompanii Węglowej, gdzie trwa spór między zarządem a związkowcami.
W czwartkowym referendum w tej firmie 92,5 proc. głosujących opowiedziało się za strajkiem. Spór dotyczy poziomu płac, utrzymania zatrudnienia i gwarancji nielikwidowania kopalń i zakładów firmy.
W ocenie Pawlaka, do ewentualnego strajku w KW "jeszcze daleka droga". Wicepremier ocenił, że potrzebne jest utrzymanie miejsc pracy dających dobre zarobki górnikom, ale także odpowiednie profity dla całej firmy; to - jak mówił - wymaga elastyczności.
"Bardzo ważne jest, żeby patrzeć dość elastycznie na to, w którym miejscu kto dzisiaj pracuje. Czasy, kiedy ktoś zaczynał pracę w jednym miejscu i w tej samej fabryce dochodził do emerytury, już dawno minęły" - powiedział Pawlak, wzywając do stosowania rozwiązań, pozwalających utrzymać miejsca pracy i zarobki, ale pozwalających też jak najlepiej wykorzystać zasoby.
Pytany o ocenę działań górniczych związkowców Pawlak uznał, że "każdy ma swoją perspektywę, swoją optykę". Jako pozytywny przykład wskazał załogę niewielkiej kopalni Silesia (KW rozważała jej likwidację; wkrótce ma sprzedać ją załodze i czeskiej firmie - PAP), której pracownicy "podjęli wyzwanie" i wzięli odpowiedzialność za zakład.
"To jest dobry przykład, gdzie - mam nadzieję - nowy inwestor wspólnie z pracownikami rozwinie tę kopalnię po zainwestowaniu, po nakładach inwestycyjnych, które sprawią, że będzie opłacalne i rentowne prowadzenie tej działalności" - powiedział wicepremier.
Dziennikarze pytali Pawlaka również o tyską fabrykę Fiata, której produkcja (mimo planowanego na przyszły rok wprowadzania do produkcji nowego modelu - lancii ypsilon) może być w perspektywie mniejsza, ponieważ nowy model pandy będzie produkowany we Włoszech, a nie w Tychach. Wicepremier przypomniał, że "Fiat w ubiegłym roku miał bardzo dobre wyniki - zwiększył znakomicie sprzedaż i zatrudnienie".
"Daj Boże, żeby ta koniunktura się utrzymała. Wiadomo, że na rynku samochodowym nie jest lekko, ale akurat Fiat może w Polsce powiedzieć, że koniunktura sprzyja bardzo dobrze. Szczęśliwie inwestycje były poczynione w segmencie mniejszych samochodów, które sprzedawały się w tych trudnych, kryzysowych latach" - powiedział Pawlak.
Jego zdaniem, Fiat w Polsce nie planuje wygaszania produkcji, ale rozwój. "Ostatnie lata, mimo kryzysu, były dobre. Fiat przyjmował ludzi, a nie zwalniał, więc tak samo popatrzmy na tę sprawę. To jest zmartwienie zarządu firmy, żeby szukał najbardziej rentownych i najciekawszych segmentów rynku, które pozwolą mu rozwijać działalność" - wskazał wicepremier, przypominając, że ulokowana w Polsce część Fiata "jest bardzo rentowna i koncern jest bardzo konkurencyjny".