Górnicze związki chcą państwowej ochrony

Górnicze związki nie widzą żadnej możliwości prywatyzacji spółek węglowych w ciągu najbliższych dwóch lat - podkreśla w rozmowie z wnp.pl Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Pojawiają się głosy, że prywatyzacja spółek węglowych poprzez giełdę powinna nastąpić możliwie szybko. Wiceminister gospodarki Krzysztof Tchórzewski twierdzi, że okres najbliższego roku, dwóch lat, byłby najlepszy do prywatyzacji poprzez giełdę i że już należy podjąć niezbędne przygotowania. Co Pan na to?

- Tego typu głosy, o potrzebie prywatyzacji, słyszymy już od wielu lat. Jednak poza pustymi hasłami żadne konkrety się nie pojawiają. Natomiast interesujące jest to, że w kontekście ewentualnej prywatyzacji poprzez giełdę mówi się też teraz o Kompanii Węglowej, która boryka się z wieloma trudnościami.

Reklama

Wcześniej mówiło się bowiem tylko o prywatyzacji poprzez giełdę Katowickiego Holdingu Węglowego i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. A zatem głosy o prywatyzacji poprzez giełdę Kompanii Węglowej są w pewnym sensie nobilitujące dla tej spółki.

Natomiast górnicze związki są przeciwne jakiejkolwiek prywatyzacji spółek węglowych. Nie zostaliśmy przekonani do koncepcji prywatyzacji w kontekście bezpieczeństwa energetycznego kraju, o którym to właśnie górnictwo w ogromnej mierze stanowi.

W strategii dla górnictwa zapisano, że stanowi ono o bezpieczeństwie energetycznym Polski. A mimo to spółki węglowe nie zostały wciągnięte na listę firm o strategicznym znaczeniu dla państwa.

Jak Pan myśli, dlaczego?

- Ano właśnie, na to pytanie otrzymaliśmy pośrednio odpowiedź. Spółki węglowe nie znalazły się na liście firm o strategicznym znaczeniu dla państwa, bo firmy z tej listy nie są przewidziane do prywatyzacji.

Czy Pańskim zdaniem spółki węglowe powinny zostać wciągnięte na listę firm o strategicznym znaczeniu dla państwa?

- Oczywiście, że tak. Byłoby to bowiem prawne zabezpieczenie kopalń przed ewentualnym przejęciem ich przez podmioty, którym nie będzie zależało na bezpieczeństwie energetycznym kraju, tylko na własnym interesie. A taka sytuacja byłaby zarówno dla górnictwa, jak i dla państwa bardzo zła.

Jeżeli górnicze związki nie wyrażą ostatecznie zgody na jakąkolwiek prywatyzację spółek węglowych, to skąd wezmą one środki na dalszy rozwój?

- Trzeba będzie wreszcie poszukać rozwiązań, które umożliwią zwiększenie zysków spółek węglowych. Na przykład poprzez zwiększenie cen węgla.

Ponadto mają się ponoć znaleźć środki unijne na nowe technologie czystego spalania węgla. Można by po nie sięgnąć w celu zrealizowania inwestycji początkowych w górnictwie. Można to zrobić, trzeba tylko chcieć!

Mamy też szereg rezerw, choćby tych dotyczących transportu węgla, który stanowi 30 proc. ceny tony węgla. Ceny transportu można by obniżyć, bo przecież górnictwo dotuje transport.

Ponadto obciążenia podatkowe w górnictwie są na dużo większą skalę niż w przypadku innych branż. Górnictwo odprowadza przeszło dwadzieścia różnego rodzaju podatków!

A zatem na pewno jest tu pole manewru, które umożliwiłoby górnictwu zatrzymanie u siebie określonych środków.

Czyli związki górnicze utrzymują nadal, że górnictwo może się dalej rozwijać bez jakiejkolwiek prywatyzacji?

- Tak! Również dlatego, że dziś jest więcej zagrożeń niż plusów. A to powoduje naszą niechęć do prywatyzacji.

Gdyby w przyszłości zmieniły się proporcje i tych zagrożeń by ubyło, to być może strona społeczna zmieniłaby swe nastawienie do prywatyzacji. Obecnie nie jest to możliwe.

Na pewno nie widzimy możliwości prywatyzacji spółek węglowych w ciągu najbliższych dwóch lat.

Rozmawiał: Jerzy Dudała

Dowiedz się więcej na temat: górnictwo | chciał | głosy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »