Gosposia nie ufa przepisom
Urzędnicy Ministerstwa Gospodarki i Pracy nie wierzą, że osoby bezrobotne, zarówno te pobierające zasiłek, jak i te bez prawa do zasiłku, nie dorabiają sobie w szarej strefie. Pojawiają się różne inicjatywy mające na celu zalegalizowanie zatrudnienia poszczególnych grup zawodowych. Obecnie resort pracy chce zalegalizować pracę gosposi domowych.
,,Legalna" gosposia, zgodnie z propozycją Ministerstwa Gospodarki i Pracy przesłaną do tzw. uzgodnień międzyresortowych, deklarowałaby oficjalną pensję w wysokości nie większej niż 33 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli 271,9 zł, od której opłacana byłaby składka zdrowotna i emerytalna. Oczywiście gosposie zarabiają więcej, ale państwo, przyjmując tak niską podstawę, i tak zyskałoby, gdyby pracujące w szarej strefie gosposie i opiekunki do dzieci opłacały chociaż niewielką część składek.
Pozytywnym z perspektywy rządowej efektem byłoby także z pewnością poprawienie statystyk (odnotowano by zmniejszenie bezrobocia). Nie wiadomo tylko, czy gosposie i ich pracodawcy dadzą się przekonać do koncepcji resortu pracy. Z krótkiej sondy przeprowadzonej przez "Gazetę Prawną" wśród pań pomagających w prowadzeniu domów wynika, że nie wierzą w szczerość intencji ministerstwa, a nawet wskazują pewne niebezpieczeństwa wynikające z proponowanych rozwiązań. Obawiają się one np., że zarejestrowanie działalności mogłoby stanowić w niedalekiej przyszłości podstawę do kontroli z urzędu skarbowego, bo co to za zarobek niecałe 272 zł. W Ministerstwie Gospodarki i Pracy urzędnicy nie chcąc rozmawiać o projekcie i jego szczegółowych rozwiązaniach, uważając, że jest na to zbyt wcześnie.
Tomasz Zalewski
prof. Elżbieta Kryńska, Instytut Pracy i Spraw Socjalnych:
Inicjatywa Ministerstwa Gospodarki i Pracy zmierzająca do legalizacji pracy gosposi jest przykładem zwykłego psucia prawa. Po co komu kolejne martwe przepisy. Ktoś nie ma wyobraźni, jeśli uważa, że zaproponowane świadczenia i jakieś podstawy socjalne skłonią gosposie do legalizacji swoich obowiązków. Jeżeli ten przepis wejdzie w życie, to za chwilę gosposie będą musiały poznać i stosować bhp, a może zostanie zunifikowany krój fartuszka. Na pewno z powodu tego rozporządzenia nie przybędzie miejsc pracy. Moim zdaniem to typowe strzelanie z armaty do wróbla.